Szczery żal za grzechy łączy się z decyzją o zerwaniu z grzechem i zmianą życia. Tyle razy już obiecywaliśmy Bogu… I co? Jeśli niewiele z tego wyszło, tym bardziej trzeba postanowić poprawę raz jeszcze.
Chyba wszyscy znamy to uczucie zwątpienia. Ile już razy dawałem słowo i zawiodłem Boga? Siedem razy? Siedemdziesiąt siedem? Nieważne. Bóg nie męczy się przebaczaniem tobie, więc niech i ciebie, grzesznika, nie zmęczy postanawianie poprawy. Nawet po raz nie wiadomo który. Jest pokusa nakłaniająca do konkretnego grzechu. Groźniejsza od niej jest druga pokusa, pojawiająca się po popełnieniu grzechu. Szepta ona mniej więcej tak: „No widzisz, a nie mówiłam, że nie warto walczyć, skończ z tymi postanowieniami, daj sobie spokój, wpadniesz jeszcze w jakąś nerwicę. Żyj spokojnie i nie przejmuj się zasadami, bądź wolny, popatrz, jacy szczęśliwi są ci, którzy niczym się nie przejmują, nie bądź taki święty”.
Ta druga pokusa jest groźniejsza od tej pierwszej, przed grzechem. Grozi bowiem całkowitym paraliżem sumienia, nakłania do pozostania w stanie upadku, co może prowadzić wprost do duchowej śmierci. Lekarstwem na tę pokusę jest postanowienie poprawy. Chcę zacząć jeszcze raz. Dlatego modlę się pokornie i ufnie do Boga, by mi w tym dopomógł. Łaska Boża ma zawsze „do zrobienia” więcej niż my sami.
Powbijać haki
Nie przypadkiem to trzeci warunek dobrej spowiedzi. Postanowienie poprawy jest bowiem owocem dwóch poprzednich kroków, czyli rachunku sumienia i żalu za grzechy. Dzięki rachunkowi sumienia nasze postanowienia mogą być konkretne, nie rozpłyną się w ogólnikowych zapewnieniach Boga, że chcemy, żeby było lepiej. Musimy wiedzieć, co chcemy zmienić i w jaki sposób. Jak pisze Adrienne von Speyr, trzeba „powbijać haki, których moglibyśmy się mocno trzymać”. Nie wystarczy mieć przed oczyma wielki ideał. Owszem, mamy dążyć do doskonałości, ale znając własne słabości, trzeba liczyć się z tym, że droga do niej jest długa, stroma, niebezpieczna.
Dlatego potrzebujemy stopni, punktów zaczepienia. Analiza okoliczności, które prowadzą do upadku, podpowiada, od czego zacząć. Oczywiście nie zapominając ani na moment o wpatrywaniu się w Tego, który nas miłuje. Jemu zależy bardziej na naszej poprawie niż nam samym. Postanowienie poprawy wypływa także z żalu za grzechy. Jeśli był on głęboki i prawdziwy, wtedy wzbierają w nas zarówno niechęć do grzechu, jak i pragnienie bliskości z Bogiem. Obie te motywacje są motorem napędowym do nawrócenia.
Dobrze jest poczuć wstręt do grzechu. Bywam wściekły, że znowu dałem się zwieść, że zostałem poczęstowany zatrutym pokarmem w pięknym opakowaniu, czuję się upokorzony. Taka złość na grzech to jeszcze za mało, mogą to być emocje podszyte pychą (boli mnie to, że nie okazałem się doskonały). Dlatego ważniejsze jest pragnienie Boga, tęsknota za Nim. Raz jeszcze sięgam do rozważań szwajcarskiej mistyczki. Pisze ona, że słowa Jezusa na krzyżu: „Boże, czemuś mnie opuścił?” oraz „Pragnę” oddają istotę spowiedzi. Ostatecznie spowiedź jest owocem krzyża Chrystusa. Penitent jest nagi przed Ojcem, jak Jezus na krzyżu. Odczuwa, że skutkiem grzechu jest oddzielenie od Boga. I z tego mroku samotności wyrywa się pragnienie Jego bliskości.
To nie jest tylko pragnienie oczyszczenia siebie, wyzwolenia. „Z palącej tęsknoty za rozgrzeszeniem ma się zrodzić coś trwałego: owo niekończące się szukanie Boga, które tu na ziemi stanowi charakterystyczną cechę miłości” – pisze von Speyr.
Pragnienie dręczyło Jezusa aż do Jego ostatniego słowa na krzyżu: „Wykonało się”. Nie inaczej jest w naszym życiu. Nasze spowiedzi, a więc i nasze żale za grzechy, i postanowienia poprawy są etapami walki, która potrwa aż po moje „wykonało się”. „Jak bowiem błądząc myśleliście o odstąpieniu od Boga, tak teraz, nawróciwszy się, szukajcie Go dziesięciokrotnie” (Ba 4,28).
Od teraz
W postanowieniu poprawy konieczna jest mocna decyzja woli, a zarazem świadomość, że tylko Bóg może nas przemienić. Zostawmy dywagacje, ile procent zależy od nas, a ile od Boga. Nie jest to na pewno pół na pół. Raczej 100 proc. zależy ode mnie i jednocześnie 100 proc. od Boga. Brzmi dziwnie, wiem. Ale chyba nie jest dalekie od prawdy. Moja świętość ma dwóch autorów. Najpierw jest to Bóg, a potem ja. Bez mojego udziału On niewiele zdziała. Bez Jego udziału ja sam nie zdziałam nic. „Nawrócenie jest najpierw dziełem łaski Boga, który sprawia, że nasze serca wracają do Niego: »Nawróć nas, Panie, do Ciebie wrócimy« (Lm 5, 21). Bóg daje nam siłę zaczynania od nowa” – czytamy w katechizmie (1432). Dorzućmy słowa św. Jana Pawła II: „Gdybyśmy chcieli oprzeć postanowienie niegrzeszenia wyłącznie lub w głównej mierze na własnych siłach, powołując się na rzekomą samowystarczalność (...), to tak jakbyśmy mówili Bogu – bardziej lub mniej świadomie – że już Go nie potrzebujemy”. Nie marnujmy czasu na zastanawianie, czy mi się uda, czy nie. To może być głos pokusy, która chce nas zniechęcić do walki. Przyszłość należy do Boga.
Nie mówmy: „Zacznę od jutra”. Bo jutro powiemy to samo i zostaniemy w miejscu. W postanowieniu poprawy decydującym momentem jest „teraz”. Przeszłość i przyszłość powierzam kochającemu Bogu. A ja zaczynam od zaraz, startuję, podejmuję wyzwanie. Zło dobrem zwyciężaj. Ta zasada może pomóc w dobrym sformułowaniu postanowienia. Nie powinniśmy się ograniczać tylko do obietnicy: nie będę robił tego czy tamtego. Zasada unikania grzechu, a nawet pewnych okazji do grzechu, jest ważna, owszem. Ale jeśli ktoś ma na przykład kłopot z plotkowaniem, to warto postanowić, że codziennie powiem o kimś, kogo nie lubię, kilka dobrych słów. Lenistwo najlepiej zwalczać pracowitością, przy czym konieczny jest konkret, czyli plan, termin, zadanie itd. Zamiast nadmiaru komputera czy telewizji wybieram dobrą lekturę. Życie nie znosi pustki. Poza tym pokusa nie zrezygnuje tylko dlatego, że ja uczyniłem sobie dobre postanowienia.
Zauważmy, że zło nigdy nie kusi nas czymś abstrakcyjnym, ogólnym. Pokusa podsuwa konkrety, obrazy, zwykle bardzo ponętne, atrakcyjne, wciągające. Dobro też musi być konkretne, zaplanowane, ujęte w jakieś ramy, wpisane w kalendarz. Inaczej w chwili osłabienia naszej czujności zło nas złamie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
"Każdy z nas niech tak żyje, aby inni mogli rozpoznać w nas obecność Pana".
Franciszek spotkał się z wiernymi na modlitwie Anioł Pański.
Symbole ŚDM – krzyż i ikona Matki Bożej Salus Populi Romani – zostały przekazane młodzieży z Korei.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.