Zawsze i wszędzie będę powtarzał: w Polsce księża są wyjątkowi w skali świata.
Uważam, że są bardzo gorliwi, zależy im i dużo pracują. Bronię ich. A dlaczego muszę ich bronić? Bo jednak jesteśmy różni. Wydaje mi się, że księży można podzielić na cztery grupy – tych, którym zależy: na ludziach, na Bogu, na budynkach i na komforcie. Oczywiście, najczęściej są to mieszanki. Czym się różnią?
Ci, którym zależy na ludziach, są z nimi, słuchają, reagują, organizują. Jako pasterze żyją z ludźmi i dla ludzi.
Ci, którym zależy na Bogu, stawiają na pierwszym planie życie duchowe. Swoje, a później innych. I nie chodzi o organizowanie kolejnych nabożeństw, o rytuały. Oni inwestują w swoją duchowość, czuć w nich głębię, zamyślenie, mądrość i zaangażowanie.
Księża, którym zależy na budynkach, czują się przede wszystkim gospodarzami. Biorą na siebie odpowiedzialność za materialną stronę parafii, ośrodka duszpasterskiego. Budują, remontują i często nie starcza im czasu i uwagi na inne rzeczy. Kiedyś kard. Franciszek Macharski stwierdził, że kończy się czas budowniczych, a zaczyna czas duszpasterzy.
I jeszcze czwarta grupa. Z moich obserwacji wynika, że prawie nie zdarza się, aby kandydat na księdza nie miał na myśli oddania życia za Chrystusa. Ale potem przychodzą pokusy „ustawienia się w życiu”, postawienia siebie w centrum. „Tu mi teraz dobrze” – to parafraza pewnego znanego filozofa. I jakże prawdziwa.
Pozostaje pytanie: jak powinno być?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).