Pan Bóg odwdzięczy się wam radością za godziny spędzone w konfesjonale - powiedział papież do rzymskich księży.
W tym Roku Miłosierdzia czekają was zapewne nadgodziny, za które wam nie zapłacą. Ale Pan Bóg odwdzięczy się wam radością za te godziny spędzone w konfesjonale, kiedy będziecie miłosierni jak Ojciec – powiedział Franciszek w krótkim improwizowanym przemówieniu do kapłanów rzymskiej diecezji. Papież przybył na ich doroczne spotkanie na początku Wielkiego Postu. W poprzednich latach Franciszek odpowiadał też na pytania kapłanów. Dziś, ze względu na przygotowania do pielgrzymki, jedynie wyspowiadał kilku księży. Wszystkim zaś podarował egzemplarz swego wywiadu „Miłosierdzie to imię Boga”. I podzielił się kilkoma refleksjami na temat sakramentu spowiedzi, który ze względu na Jubileusz Miłosierdzia będzie ich główną posługą w tym roku.
Franciszek przypomniał, że wielu ludzi znajduje się dziś w naprawdę trudnej sytuacji. Mają problemy w rodzinie, są bezrobotni, nie potrafią wyzwolić się z grzechu. „Niech zawsze znajdą w was ojca” – prosił Franciszek. Zaznaczył, że ludzie nie potrzebują dziś chłosty, lecz czułości. Trzeba opatrzyć ich rany, jak w szpitalu. „A słowo kapłana, jego czułość potrafią zdziałać dużo dobrego, niekiedy czynią cuda!” – dodał Ojciec Święty
Zauważył on, że temat miłosierdzia narastał w Kościele przez ostatnich kilkadziesiąt lat. Mówił już o tym Paweł VI, lecz prawdziwe podwaliny pod obecny jubileusz położył św. Jan Paweł II swym nauczaniem, kanonizacją s. Faustyny i ustanowieniem Niedzieli Bożego Miłosierdzia.
„Więc skoro Pan Bóg chce Jubileuszu Miłosierdzia, to niech miłosierdzie będzie w Kościele, niech będzie odpuszczenie grzechów – mówił Franciszek. – Nie jest to łatwe, bo tak często wychodzi z nas surowość. Jesteśmy surowi, zachowujemy się jak władcy. Trzeba się wyleczyć z klerykalizmu. Wszyscy na to cierpimy, ja też. Wszyscy jesteśmy klerykałami. A tymczasem, masz być ojcem. Pozwól swym dzieciom rosnąć. Nie jesteśmy książętami, władcami. Jesteśmy na służbie ludzi”.
Franciszek przypomniał, że misją kapłana jest miłosierdzie. A miłosierdzie to Jezus, Bóg, który stał się ciałem. „A jeśli ty nie wierzysz, że Bóg przyszedł w ciele, to jesteś antychrystem. Nie mówię tego ja, ale Jan Apostoł” – dodał papież. Przypomniał, że Bóg przebacza zawsze i wszystko. A kapłan ma próbować zrozumieć penitenta, wczuć się w jego sytuację, odczytywać nie tylko słowa, ale i gesty.
„Kiedy ktoś przychodzi do konfesjonału, to oznacza, że czuje, że coś jest nie w porządku, że chce coś zmienić lub prosić o przebaczenie. Ale nie wie, jak to powiedzieć i staje się niemy. «Skoro nie mówisz, to nie mogę dać ci rozgrzeszenia». Nie, tak nie. Przemówił już samym gestem przyjścia. A kiedy ktoś przychodzi, to oznacza, że nie chce już żyć w ten sam sposób” – mówił Ojciec Święty.
Franciszek zauważył, że kiedy ktoś twierdzi, że nie może obiecać poprawy, bo znajduje się w sytuacji nieodwracalnej, to nie może oczekiwać od spowiednika rzeczy niemożliwej, rozgrzeszenia. „Ale trzeba, aby zrozumiał, że jest to niemożliwe” – podkreślił Ojciec Święty. Zastrzegł jednak, że jeśli nie można udzielić rozgrzeszenia, to trzeba, aby penitent poczuł, że ma do czynienia z ojcem. „«Nie daję ci sakramentu, ale dam ci błogosławieństwo, bo Bóg cię kocha, nie zniechęcaj się, idź, ale wróć»” – tak zachowuje się ojciec, podkreślił Papież, nie pozwala, aby dziecko się oddaliło”.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).