O kapłanie wiernym do śmierci

Po okrutnie zamordowanym ks. Antonim Dujloviciu, proboszczu nieistniejącej dziś polskiej wsi Gumjera w Bośni, pozostał tylko symboliczny grób, kilka osobistych pamiątek i przekonanie parafian, że ich proboszcz powinien być wyniesiony na ołtarze. Starają się o to od kilkudziesięciu lat, teraz ich pragnienie zaczyna się spełniać.

„To był święty człowiek”

Parafia w Gumjerze była pierwszą parafią ks. Antoniego Dujlovicia. Objął ją 3 lipca 1940 r., tuż po zakończeniu studiów teologicznych w Wyższym Seminarium Duchownym w Sarajewie. Miał wtedy 26 lat. Trochę się bał – nie wiedział, czy podoła. Był Chorwatem, nie znał polskiego. Parafia była bardzo biedna. Pierwsza prośba do biskupa – o zezwolenie na używanie nafty do lampki wiecznej, ponieważ parafii nie stać na zakup oleju. Serca polskich parafian zdobył sobie od razu. – Na początku było tak – nabożeństwo ksiądz odprawiał po łacinie, kazanie głosił po chorwacku, a myśmy modlili się i śpiewali po polsku – opowiada Katarzyna Burniak. – Ale ksiądz bardzo szybko zaczął mówić po polsku i tak go traktowaliśmy jak swego.

– Słowami „to był święty człowiek” zaczynała swoje relacje większość świadków, z którymi rozmawiała Komisja – mówi Franciszek Kwaśniak, notariusz Diecezjalnej Komisji ds. Beatyfikacji ks. Antoniego Dujlovicia. – To przekonanie było w nich bardzo silne i niezachwiane. I poparte szczegółowymi relacjami. Opowiadali, że kiedyś chodząc po kolędzie, ks. Dujlović otrzymał od bogatszego gospodarza kilka jajek. Następna w kolejności była rodzina biedaków, której te jajka podarował. Wspominali, jak wstawiał się za zatrzymanymi przez Chorwatów i skazanymi na śmierć Serbami, doprowadzając do ich uwolnienia. Takich świadectw jest wiele.

Do myślenia daje nie tylko to przekonanie, ale i stała pamięć o zamordowanym kapłanie, modlitwy za niego, nabożeństwa odprawiane w Ocicach w każdą rocznicę jego śmierci i w dzień Wszystkich Świętych.

„Kto tu rządzi: ja czy ksiądz?!”

W kwietniu 1941 r. Niemcy napadły na Jugosławię. Państwo się rozpadło. Chorwacja ogłosiła secesję, chcąc stworzyć Wielką Chorwację, sprzymierzoną z Niemcami. Komuniści, którym przewodził Tito, mieli w planach budowę komunistycznego państwa federacyjnego. Wierni królowi czetnicy pragnęli odbudowy Jugosławii przedwojennej. Jedni i drudzy złym okiem patrzyli na katolików, którzy kiedyś przybyli w te strony z nadania austriackiego cesarza.

Każde ugrupowanie miało swoich partyzantów. Wszyscy partyzanci potrzebowali jedzenia i rekrutów. Na początku wojny Gumjera znalazła się na terenach kontrolowanych przez czetników, czyli serbskie siły zbrojne wierne królowi. Pod koniec lipca 1941 r. napadli oni na trzy parafie i zamordowali proboszczów: ks. Waldemara Nestora, ks. Juraja Godpodneticia i ks. Kresimira Barisicia. Terror skierowany przeciwko katolickim duchownym, ale również mieszkańcom polskich wsi, nasilał się. W czasie wojny zamordowano w Gumjerze 22 osoby. W roku 1943 ks. Antoni Dujlović obsługiwał 8 parafii, których proboszczowie wyjechali. To nie mogło podobać się czetnikom.

Na domiar złego latem 1943 r. w pobliżu kościoła w Gumjerze Serbka Stana, wielbicielka czetnickiego komendanta, otworzyła gospodę. Tu urządzano zabawy i pijatyki, na których uwodzono katolickie dziewczęta. Ksiądz Dujlović sprzeciwiał się temu. Dobrym słowem zakazywał udziału w tych imprezach. W sobotę 3 lipca Stana zamówiła orkiestrę, aby przyciągnąć gości. Na zabawie nie pojawił się ani jeden katolik. Czetnicki komendant zapytał: – Jest muzyka, a gdzie są goście? – Ksiądz im zabronił tu przychodzić – wyjaśniła Stana. Komendant spurpurowiał: – To kto tu rządzi? Ja czy ksiądz?! – wykrzyknął. Tydzień później ks. Antoni Dujlović został zamordowany.

Pamięć, która przetrwała

Po dawnej Gumjerze nie ma śladu. Znowu rośnie tu las, jak przed przybyciem polskich osadników. W lipcu tego roku pojechała tam z pielgrzymką grupa mieszkańców Ocic, w tym kilkoro byłych mieszkańców Gumjery. Z tej okazji wykarczowano krzaki, które rosły w miejscu dawnego kościoła i odsłonięto fundamenty świątyni. W tym miejscu bp Franjo Komarica odprawił Mszę Świętą. Cmentarz w Gumjerze zarósł lasem całkowicie. Ziemne mogiły rozsypały się, drewniane krzyże spróchniały. Gdzieniegdzie można znaleźć tylko zdziczałe lilie, kiedyś sadzone na grobach. Gdzieś tu pochowany jest ks. Antoni Dujlović, ostatni proboszcz Gumjery, który nawet za cenę życia nie opuścił swoich parafian. Teraz oni odwdzięczają mu się pamięcią i staraniem, by ich proboszcz został beatyfikowany.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

TAGI| KOŚCIÓŁ

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31 1
2 3 4 5 6 7 8