Mało kto wie, że bernardyński kościół przy ul. Czerniakowskiej skrywa prawdziwy skarb – trumnę z ciałem św. Bonifacego.
Łatwiej się do papieża Franciszka dodzwonisz niż do nas, tak jesteśmy zajęci – żartuje br. Rufin, bernardyn. Duchowi spadkobiercy św. Franciszka, choć prowadzą zakonne życie, pod swoją opieką mają także ponad 11-tysięczną parafię św. Bonifacego. A wraz z nią wszystkie ludzkie troski, którym, tak jak ich założyciel, próbują zaradzić. O pomoc proszą także świętego męczennika, którego szczątki skrywa świątynia.
Otwarty dom
Od ruchliwej ulicy Czerniakowskiej XVII-wieczny klasztor, który zamieszkuje dziewięciu bernardynów, dzieli zaledwie kilka metrów. – Bywają dni, że i u nas ruch jest nie mniejszy – mówi br. Rufin. To jeden z dwóch domów w stolicy, w których żyją bracia Zakonu Braci Mniejszych Prowincji Niepokalanego Poczęcia NMP, popularnie zwani bernardynami. Dom przy Czerniakowskiej jest zawsze otwarty. Swoje spotkania mają tu studenci, odwiedzają nas grupy neokatechumenalne, do bierzmowania przygotowują się dorośli i młodzież. Popularnością cieszy się kierownictwo duchowe, którym posługują bernardyni. – Parafianie przychodzą także porozmawiać o sprawach rodzinnych czy osobistych. Wielu kłopotom udało się zaradzić – mówi br. Rufin.
Wrażliwość na drugiego człowieka, szczególnie potrzebującego, to jeden z charyzmatów, który oprócz prostoty i właśnie radości zostawił w spadku bernardynom ich założyciel – św. Franciszek. Wyspecjalizowaną pomoc niosą działające przy parafii grupy. Parafialna Grupa Charytatywna „Auxilium” przez cały rok odwiedza potrzebujących, samotnych i chorych. W pomoc charytatywną włączają się także ministranci, a ok. 200 osób modli się za parafię na różańcu. – Od kilku lat coraz bardziej otwieramy się na rodziny, ich potrzeby – zauważa bernardyn. Popularnością cieszą się Msze św. dla najmłodszych. W klasztornym ogrodzie dzieciaki mogą się wyszaleć. Trzy lata temu w parafii powstała wspólnota rodzin. – Wcześniej domeną tej parafii były osoby starsze, dziś coraz więcej jest młodych, którzy chcą włączyć się w życie parafii – dodaje.
Dwie świątynie
Na terenie klasztornego kompleksu oprócz zakonnego domu znajdują się dwie świątynie – pw. św. Bonifacego i św. Jana z Dukli. O pierwszym parafianie mówią – „perła Warszawy”, o drugim „oaza spokoju”. Fundatorem kościoła św. Bonifacego był Stanisław Herakliusz Lubomirski – marszałek wielki koronny. Świątynia powstała pod okiem nadwornego architekta króla Jana III Sobieskiego – Tylmana z Gameren. Ukryła w swoim wnętrzu wszystkie zdobycze późnego baroku – bogate sztukaterie, zdobne freski przedstawiające sceny z życia św. Antoniego z Padwy czy gipsowe rzeźby. Pod nawą kościoła umieszczono kryptę nagrobną rodu Lubomirskich. Równolegle ze wznoszeniem świątyni ruszyła budowa kompleksu klasztornego, do którego w 1693 r. wprowadzili się zakonnicy.
Momentem przełomowym w życiu zakonnej wspólnoty było sprowadzenie do świątyni relikwii św. Bonifacego z Tarsu – rzymskiego męczennika z IV w., jako dar papieża Innocentego XI dla Stanisława Herakliusza Lubomirskiego. W 1728 r. bernardyni wystarali się u papieża o odpust w dzień liturgicznego wspomnienia świętego i rozpoczęli promować jego kult. 71 lat później odpust rozciągnięto na całą oktawę. Do Czerniakowa ściągały tłumy z Warszawy i okolic, by modlić się przy grobie męczennika. W 1863 r. Sumie odpustowej przewodniczył abp Zygmunt Szczęsny Feliński, metropolita warszawski. Zachowało się z tego czasu wiele świadectw uproszonych łask za przyczyną świętego męczennika. „Franciszek Sznejder z Warszawy, żałując swej córki Maryanny na wpół już umarłej, udał się do grobu św. Bonifacego. Wróciwszy stamtąd do domu zastał ją zdrową”, z kolei „Alojzy Łomiński jezuita, będąc ciężką febrą mimo wszelkiego ludzkiego sposobu złożony, został od niej uwolniony, gdy się polecił św. Bonifacemu” – pisał w książce na temat świątyni w Czerniakowie „Historja i opis kościoła w Czerniakowie podług wiarygodnych źródeł i własnych spostrzeżeń z dodaniem zbioru stosownych modlitw” ks. Józef Mrozowski.
Po upadku powstania styczniowego kult św. Bonifacego został mocno osłabiony. Bracia z klasztoru na Czerniakowie i z kościoła św. Anny, gdzie płomienne kazania głosił bernardyn Władysław z Gielniowa, zostali wywiezieni do etatowego klasztoru w Kole nad Wartą. Bernardyni do Czerniakowa wrócili dopiero w 1945 roku. Z biegiem czasu barokowy kościółek stał się zbyt mały, by pomieścić wiernych z budujących się w pobliżu osiedli. W 2000 r. kard. Józef Glemp konsekrował nowo wybudowaną świątynię, której patronem został św. Jan z Dukli. – Dla wielu wiernych to ukryta pośród zgiełku miasta oaza pokoju. Codziennie mogą tu przyjść na chwilę modlitwy do kaplicy dziennej adoracji – mówi bernardyn.
Orędownik rodzin i trzeźwości
W barokowym kościele św. Bonifacego wierni nadal gromadzą się na modlitwie – swoje troski powierzają św. Antoniemu z Padwy, którego cudowny obraz znajduje się nad ołtarzem, i Matce Bożej Fraskiej. Z pomocą przychodzą także bernardyńscy orędownicy św. Jan z Dukli, św. Szymon z Lipnicy i bł. Władysław z Gielniowa. Do krypty z ciałem św. Bonifacego, którego ciało umieszczone jest w szklanej trumience pod głównym ołtarzem, prowadzą schodki. Obok ciała męczennika wystawiona jest księga intencji. „Za syna, żeby odwrócił się od zła”, „o zgodę w rodzinie”, „uzdrowienie z choroby nowotworowej”… Prośby za wstawiennictwem rzymskiego męczennika pozostawione przy sarkofagu odczytywane są w każdy piątek po Mszy św. porannej i wieczornej. – Wpisywałam do księgi prośby, jak jeszcze moje dzieci były małe. Wiele łask udało mi się uprosić – mówi jedna z parafianek. O potężnym wstawiennictwie świętego świadczą liczne wota, które wierni przez wieki składali w podzięce. – Współcześnie kult ten został jednak zapomniany.
Co ciekawe, do grobu męczennika pielgrzymują prawosławni. W prawosławiu święty ten jest czczony jako patron rodzin i alkoholików. Ciągle szukamy sposobu, żeby ożywić kult. Codziennie modlimy się w tej intencji – mówi br. Rufin.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).