Dziewczęcy chór katedralny istnieje od 30 lat. W tym czasie wychował kilkaset dziewcząt.
Pierwszy Kompozytor
Okazuje się, że sposób zachowania, odnoszenia się do innych, wysoka kultura osobista to są pierwsze rzeczy, które zauważają i na co zwracają uwagę inni, zwłaszcza na międzynarodowych konkursach, począwszy od ich uczestników po surową komisję. Wysokich wymagań czasami nie rozumieją rodzice. – Dla nas porażką jest, kiedy musimy żegnać się z kimś, kto mógłby pięknie śpiewać i dalej się rozwijać. Podziwiam sposób, w jaki pani Aleksandra pracuje z dziewczętami. Nigdy nie podnosi głosu, zawsze stara się uzasadniać swoje zdanie. Działa siłą racji, a nie racją siły. I to daje efekty – podkreśla ks. Pachota.
Ksiądz Władysław jest czasem jedynym kapłanem, który dyryguje chórem zwłaszcza podczas udziału w zagranicznych konkursach. Zawsze lubił śpiewać i w swojej pracy duszpasterskiej, gdziekolwiek posługiwał, starał się przyciągać do Boga dzieci i młodzież poprzez śpiew. W ten sposób docierał też do rodziców, którzy stawali się częścią duszpasterskiego projektu.
– Na pierwszej parafii w Straszęcinie założyłem scholę. Po pięciu latach w scholi było ponad 80 dziewcząt, powstał też zespół prawie 40 ministrantów, którzy byli kantorami. Tak było też w parafii katedralnej, gdzie polecono mi reaktywować działalność scholi. Początkowo była to schola liturgiczna, a później chór, w który się przekształciła – opowiada jego założyciel. Puellae Orantes to chór katedralny, więc jego pierwszą powinnością jest uczestnictwo w liturgii przez śpiew. – Muzyką w ogóle chwali się Pana Boga i to nie tylko w kościołach, czasem w bardzo różnych miejscach, nawet na ulicy – mówi pani Aleksandra. – Poprzez piękno śpiewu chcemy ukazywać najważniejszego kompozytora i twórcę, czyli Pana Boga – dodaje ks. dyrektor.
Moja rodzina
Dziewczęta trzy razy w tygodniu przyjeżdżają na próby, nieraz z odległych od Tarnowa miejscowości. Weronika Drwal ma 19 lat i śpiewa w chórze już 10. rok. Jest z Tarnowca. – Chór to najpiękniejsza sprawa, jaka przydarzyła mi się do tej pory w życiu. Na razie nie wyobrażam sobie, że gdy pójdę na studia, to wszystko się skończy. Jak o tym pomyślę, mam łzy w oczach, bo chór jest moją rodziną – podkreśla Weronika.
Pierwsze doświadczenie, jakie wyniosła z chodzenia na próby, to uświadomienie sobie, że nie jest gwiazdą. – Chciałoby się od razu pięknie śpiewać, wykonywać partie solowe. A technika głosu nie była przecież najlepsza i trzeba było ciężko pracować. Trudna chwila przyszła, kiedy z koleżanką Kasią nie dostałyśmy się do głównego składu nagrywającego jedną z płyt. Nie załamałam się na szczęście i starałam się dawać z siebie na każdej próbie 100 procent – opowiada dziewczyna.
Natalia Duź od trzech lat mieszka w Woli Dębińskiej. – Nie opuściła ani jednej próby mimo odległości dzielącej Wolę od Tarnowa – podkreśla ks. Pachota. Natalia śpiewa w chórze od 11 lat. – Jest osobą niezłomną, zawsze mogliśmy na nią liczyć, śpiewa pięknym sopranem i teraz żal, że odchodzi, zresztą jak i pozostałe obecne tu dziewczyny – mówi pani Aleksandra. Natalia przyznaje, że zarówno ona, jak i rówieśniczki, kiedy przechodziły wiek gimnazjalny, miały inne priorytety. – Pani Aleksandra potrafiła nas przekierować na inną, lepszą drogę – uśmiecha się dziewczyna.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).