Pół tysiąca mieszkańców Burkina Faso uczy się dzięki przyjaciołom misji franciszkańskiej w Korsimoro.
Nie wszyscy mają tak dobrze
– Chociaż dzieci są inteligentne, to widzicie, że nie jest im łatwo. Dlatego nie dziwcie się, że czasami nie zdają egzaminów albo przerywają naukę – mówił o. Rafał Segieth do stu uczestników franciszkańskiego programu pomocy edukacyjnej, którzy przyjechali na Górę Świętej Anny, żeby spotkać się z misjonarzem. Opowiadał ciekawe rzeczy i przywiózł aktualne zdjęcia, listy, a nawet kopie świadectw szkolnych podopiecznych z Burkina Faso.
Marta i Benedykt Tararowie, wtuleni w ramiona mamy Anety i taty Michała, słuchają długiej opowieści z Burkina Faso. Obok siedzą dziadkowie dzieci – Gerhard i Anna Tararowie z Węgier k. Opola. – Jesteśmy tu z naszymi dziećmi, żeby zobaczyły inny świat. Bo one mają wszystko, a oprócz szkoły nie mają wielkich obowiązków. Chcemy im pokazać, że nie wszyscy mają tak dobrze jak one – podkreśla Aneta Tarara.
Paweł i Bernadetta Porwołowie z Pszowa także opłacają edukację dzieci z terenu parafii Korsimoro. – Choć przez 6 lat nie dostaliśmy od dziecka, które wspieramy, żadnego listu czy zdjęcia, to nas nie zniechęca. Wiemy, że nasze pieniądze idą na właściwy, bardzo dobry cel i nie są marnowane. Co roku staramy się wysyłać więcej – mówi Paweł Porwoł.
Bywa, że dzieciom z Burkina Faso pomagają grupy dzieci z Polski. Na przykład kółko misyjne w Krośnicy, animowane przez anglistkę Edytę Bieniek, czy dzieci z przedszkola w Jemielnicy, które do pomocy małym Burkińczykom zachęciła 10 lat temu s. Leonia. – Tę działalność bardzo wspierają rodzice naszych przedszkolaków, co uważam za ważne – mówi Irena Sus, dyrektorka przedszkola.
50 euro w dawkach
Zasada pomocy jest prosta i przejrzysta. Chcący pomóc deklaruje finansowanie rocznych kosztów edukacji, tj. 50 euro. W tym mieści się opłata za szkołę, przybory szkolne, ubranie, czasem starcza na trochę jedzenia. Kto chce, wpłaca więcej i ta większa pomoc trafia do konkretnego dziecka, które jest mu „przypisane”. – Nie wrzucamy wszystkiego do jednego kotła, z którego potem wydzielamy po równo. Dziecko otrzymuje tyle, ile opiekunowie wpłacają – mówi o. Krystian Pieczka, dyrektor Ośrodka Pomocy Misjom Franciszkańskim. – To dla nas jest technicznie trudniejsze, ale dzięki temu wiadomo, które dziecko ile dostało. Można to sprawdzić w bazie. Nie ma niejasności, czy wszystkie pieniądze poszły na pomoc dzieciom, czy nie – podkreśla o. Rafał.
Pomoc jest przekazywana sukcesywnie, nie cała kwota na raz. Pieniądze dostają rodzice, nie dzieci. Nie jest to łatwe zadanie logistycznie, bo podopieczni programu uczą się w 70 szkołach w promieniu 55 km od Korsimoro. Na koniec roku szkolnego o. Rafał organizuje spotkania z wszystkimi „stypendystami”. Przychodzą z rodzicami. Robią zdjęcia i kopie świadectw, przynoszą listy do swoich opiekunów w Polsce. Informacje wprowadzane są do bazy danych annogórskiego ośrodka – są tam personalia i adnotacje, którą klasę uczeń ukończył. I czy ukończył – bo zdarzają się też przypadki przerwania nauki z powodów losowych albo oblania egzaminów. Jeśli uczeń nie zdaje do następnej klasy, musi szukać nowej szkoły.
Pomocą objęci są zarówno chrześcijanie, jak i muzułmanie oraz animiści, którzy stanowią większość społeczeństwa burkińskiego. – Dzięki wam te dzieci nie są skazane na to, by ciągle chodzić i prosić. Mogą stanąć na własnych nogach. Czasem są pytania: my im, muzułmanom, pomagamy, a oni atakują chrześcijan. Cóż dzieci są temu winne? A islamiści zyskują wpływy często właśnie dzięki brakowi edukacji. Człowieka wykształconego trudniej zmanipulować, indoktrynować – tłumaczy o. Krystian Pieczka.
– Jeśli franciszkanie uważają, że tak powinno być, to nie ma o czym mówić. Oni znają sytuację – mówi Paweł Porwoł. Także państwo Danuta i Wojciech Niewiadomscy nie dziwią się temu. Pomagaliby także dziecku muzułmańskiemu. – Trochę jeździmy po świecie, wiemy, jak to wygląda, rozumiemy tę sytuację – mówią. Wybierają się do Burkina Faso, żeby odwiedzić o. Rafała i „swojego” 9-letniego chłopczyka, choć jego nazwisko nie od razu potrafią dokładnie wypowiedzieć: Fatao Ouissogonoma.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
"Każdy z nas niech tak żyje, aby inni mogli rozpoznać w nas obecność Pana".
Franciszek spotkał się z wiernymi na modlitwie Anioł Pański.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.