Choć zapłodnienie pozaustrojowe jest uregulowane prawnie i refundowane, to moralnie i tak nie jest to żaden wybór dla katolika.
W debacie na temat ustawy o in vitro padło wiele argumentów. Przeciwnicy regulacji w takim kształcie, jaki został dziś podpisany przez prezydenta, podnosili przede wszystkim to, że ustawa nie chroni życia, wprowadza dowolność w traktowaniu zarodków. Nie uznaje ich za ludzi, którym przysługuje prawo do ochrony życia i godności, ale traktuje je jako bliżej nieokreślone zlepki komórek tym samym otwierając furtkę do wszelkiego typu majstrowania przy ludzkim życiu na najwcześniejszym etapie rozwoju. Bo tak naprawdę – jak zdecydowali się udowadniać twórcy ustawy z PO – nie mamy do czynienia z życiem, zatem można robić, co się komu podoba.
Ale mniejsza o argumentację, która nie znalazła zrozumienia. Prawdę mówiąc nie spodziewałem się innego rozwiązania w kwestii in vitro niż to wybrane przez prezydenta. I wcale mnie to nie cieszy – żeby było jasne.
Decyzja jednak zapadła i można nad nią ubolewać, ale trzeba będzie też się z nią zmierzyć. A mierzyć już każdy będzie się sam, we własnym sumieniu. Sumienie prezydenta, posłów i senatorów to ich sprawa. Oni ze swych decyzji będą musieli zdać sprawę osobiście; jak każdy zresztą. Jeśli chodzi o rządzących i stanowiących prawo, to jeszcze mamy tę możliwość, żeby im wkrótce podziękować. Naprawdę, jestem ciekaw, co się na tym polu wydarzy.
Jesienne wybory będą trochę jak miernik nastrojów i poglądów polskiego społeczeństwa. Tak, każde takie są, to prawda. Ale tej jesieni liczę, że dowiem się trochę więcej, w jakim kraju żyję. Bo z jednej strony badania i statystyki ciągle pokazują nam, że większość Polaków opowiada się po stronie katolicyzmu, a z drugiej dowiadujemy się, że zdecydowana większość społeczeństwa popiera in vitro.
Decyzja o przyjęciu tej ustawy – nie tylko przez prezydenta, ale przez całą machinę ustawodawczą – nie wzięła się z powietrza czy z widzimisię kilku osób. Od razu ktoś powie, że to wszystko robota jakiegoś lobby, które lemingami włada i takie tam. Ok, ale zastanówmy się, czy to tylko grupa lobbystów stoi w kolejkach do przychodni, które oferują in vitro?
Jakby nie było popytu na taką – że tak powiem – „usługę”, to by się przemysł nie rozwijał. Dlatego istotne jest to, na co zwrócił uwagę dzisiaj episkopat. Choć in vitro jest uregulowane prawnie i refundowane, to moralnie i tak nie jest to żaden wybór dla katolika. Pytanie tylko, na ile Polska jest jeszcze katolickim krajem?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Opisuje swoje „duchowe poszukiwania” w wywiadzie dla„Der Sonntag”.
Od 2017 r. jest ona przyznawana również przedstawicielom świata kultury.
Ojciec Święty w liście z okazji 100-lecia erygowania archidiecezji katowickiej.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.