W zamienionym na więzienie klasztorze w Prudniku-Lesie kard. Wyszyński rozmyśla o położeniu Kościoła i Polski. Rodzi się w nim idea odnowienia Ślubów Jana Kazimierza z 1656 r. Rok później prymas napisze program, który zmieni losy Kościoła i narodu.
Stąd wyszedł ten ogień, który później ogarnął cały kraj – przypomina o. Faustyn Zatoka, wikary domu w sanktuarium franciszkańskim św. Józefa w Prudniku-Lesie. Od wielu miesięcy trwają tam uroczystości 60. rocznicy uwięzienia prymasa Polski w tym miejscu. – Chcieliśmy wykorzystać tę rocznicę, aby wrócić do nauczania Prymasa Tysiąclecia, które zachowuje zaskakującą aktualność – dodaje o. Faustyn. Widać już owoce tych działań. Prudnik był dotychczas trochę na uboczu szlaku prymasowskiego uwięzienia, choć tutaj przebywał on najdłużej. Obecnie przyjeżdża do Prudnika coraz więcej pielgrzymek z całego kraju, nie brakuje także odwiedzin indywidualnych.
W izolacji
Prymas został przewieziony do Prudnika z klasztoru w Stoczku Warmińskim, gdzie trafił po krótkim uwięzieniu w Rywałdzie k. Lidzbarka. Warunki były tam fatalne. Bardzo źle zniósł chłodną zimę. Od dzieciństwa chorował na płuca, a dolegliwości nasiliły się na skutek pobytu w lodowatych, wiecznie niedogrzanych pomieszczeniach zdewastowanego klasztoru. Władze obawiały się, że stan zdrowia prymasa pogorszy się tak bardzo, że nie będzie można go dalej trzymać w zamknięciu. Postanowiono poszukać innego miejsca, w którym izolacja byłaby równie ścisła, a warunki bytowe nieco lepsze. Wybór padł na klasztor w Prudniku-Lesie, gdzie nieopodal granicy z Czechosłowacją mieszkała niewielka wspólnota franciszkańska. Miejsce było ustronne, a klasztor miał sprawnie działające centralne ogrzewanie.
1 października 1954 r. ojców powiadomiono, że zostają natychmiast przesiedleni do klasztoru w Borkach Wielkich pod Olesnem. Zanim przywieziono tutaj prymasa, klasztor i cały teren przystosowano do nowych funkcji. Z celi, którą zajmował kard. Wyszyński, roztacza się piękny widok na rozległy ogród otoczony lasem. – Prymas tego co za lasem nie widział – tłumaczy o. Faustyn. Teren klasztoru od strony ogrodu został ogrodzony wielkim parkanem, który zasłaniał cały widok. Wokół klasztoru położono trzy linie zasieków z drutów kolczastych. Na jednym z drzew można dostrzec pozostałości po tych instalacjach. – Prymas nie mógł korzystać z całego ogrodu, ale tylko z jego bardzo niewielkiej części. W tym sensie jego izolacja w Prudniku była nawet większa aniżeli w Stoczku Warmińskim, gdzie miał do dyspozycji wielki klasztorny ogród – wyjaśnia o. Faustyn. Prymas zaś widział to tak: „Wszystkie parkany są zabezpieczone siecią drutów kolczastych. (…) Wydzielony teren cały jest otoczony wysokimi drzewami, spoza których nie widać zupełnie świata. Oglądamy jedynie skrawek nieba – i to wszystko”.
W lesie postawiono kilka lamp, które co noc oświetlały cały teren wokół klasztoru. Musiało to wyglądać upiornie. Niewielki budynek, otoczony potężnym parkanem, wokół zasieki z drutów kolczastych, stale zmieniające się straże wojskowe oraz funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa. Teren poniżej także był niedostępny, gdyż znajdował się tam poligon, pilnowany przez żołnierzy z pułku Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, który stacjonował w Prudniku.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.