Trudne lata - wielkie dni

Po likwidacji zbrojnego podziemia i wyeliminowaniu opozycyjnych partii politycznych z życia publicznego, tj. po 1947 r., władze komunistyczne podjęły zdecydowane działania represyjne wobec Kościoła katolickiego i jego ludzi.

Reklama

Pod fałszywymi zarzutami osadzano w więzieniach osoby duchowne, także siostry zakonne, poddawano je fizycznym i psychicznym torturom. Podstępem aresztowano s. Izabelę Łuszczkiewicz ze Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia Wincentego a Paulo w Krakowie, która w czasie wojny współpracowała z Armią Krajową, a po wojnie pomagała członkom Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”. Aresztowania, procesy sądowe i wyroki skazujące na śmierć lub karę wieloletniego więzienia należą do najbardziej drastycznych form represji stosowanych przez władze komunistyczne, także wobec osób zakonnych. Przed sądami komunistycznymi stanęły również siostry zakonne, stając się ofiarami nasilającej się walki ateistycznego państwa z Kościołem katolickim.

Większość procesów z pierwszej dekady PRL, w których na ławie oskarżonych zasiadały zakonnice, miała charakter polityczny. W styczniu 1946 r. władze komunistyczne w Polsce powołały do życia nowy organ sądowy: Wojskowe Sądy Rejonowe. Sądy te, istniejące w latach 1946-1955 w 17 miastach wojewódzkich, sprawowały władzę nie tylko wobec żołnierzy, funkcjonariuszy UB, MO i służby więziennej, ale także wobec osób cywilnych oskarżonych o popełnienie przestępstw szczególnie niebezpiecznych w czasie odbudowy państwa29. W krótkim czasie WSR stały się bardzo skutecznym orężem walki w umacnianiu nowej władzy.

Siostra Izabela Łuszczkiewicz została aresztowana w 1948 r. pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Niemiec i Watykanu oraz zamiaru obalenia siłą ustroju. W czasie pobytu w więzieniu była torturowana i zastraszana.

„Oprócz bicia, przysiadów w liczbie dwóch tysięcy naraz, miałam jeszcze tzw. stójki. Polegały one na tym, że w czasie zimowych dni i mroźnych stałam boso na betonie tylko w koszuli tyłem do okna i tuż pod oknem, z którego wyjmowano szyby. Na domiar wszystkiego jeszcze w nocy zlewano mnie konewkami zimnej wody. Po 14 dniach i nocach takiego stania (bo nawet do podawanego mi jedzenia nie pozwalano mi usiąść), będąc już cała spuchnięta, straciłam przytomność i ocknęłam się w szpitalu więziennym. W szpitalu, urągającym nazwie szpitala, przyszłam Bogu dzięki do siebie, by zacząć znowu śledztwo”.

Pierwsza rozprawa tajna bez opuszczenia terenu więzienia, w celi, odbyła się 4 sierpnia 1949 r. przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Warszawie. Dnia 23 września 1949 r. wydano wyrok: łącznie 15 lat więzienia. Wniosek rewizyjny do Najwyższego Sądu Wojskowego złożył na niekorzyść wiceprokurator Naczelnej Prokuratury Wojskowej Borys Kosko. Najwyższy Sąd Wojskowy zarządził ponowną rozprawę przed Wojskowym Sądem Rejonowym. Dnia 13 marca 1950 r. zapadł wyrok: trzykrotna kara śmierci, utrata praw publicznych na zawsze i przepadek mienia.

„Czekając na wykonanie wyroku – zapisała s. Łuszczkiewicz – przez trzy miesiące, byłam ustawicznie wywoływana wieczorami, iż niby idę na wykonanie wyroku. Z początku ciężko to przechodziłam, ale wreszcie przyzwyczaiłam się do tego i starałam się być przygotowaną na śmierć”.

Obrońca siostry złożył skargę rewizyjną do Najwyższego Sądu Wojskowego. Dnia 10 maja 1950 r. sąd zmienił wyrok na dożywotnie więzienie. W czerwcu tegoż roku s. Łuszczkiewicz została przeniesiona do więzienia w Fordonie, gdzie po raz pierwszy uzyskała widzenie z rodziną. Kilkakrotnie, zarówno zgromadzenie, jak i matka skazanej, zwracały się do najwyższych władz państwowych o ułaskawienie. Wszystkie prośby pozostawały bez odpowiedzi.

Czas więzienia to droga krzyżowa s. Zofii. W jej wspomnieniach czytamy: „Traktowanie najgorsze było w więzieniu w Warszawie na Mokotowie oraz w Inowrocławiu, zwanym popularnie polskim Oświęcimiem, gdzie przesiedziałam: w Warszawie dwa lata, w Inowrocławiu trzy lata, łącznie z 13 miesiącami izolatki. Ostatni rok tj. ósmy spędziłam już w warunkach możliwych przy pracy, a mianowicie przy hafcie w więzieniu w Fordonie, skąd wypuszczona zostałam na urlop chorobowy 15 czerwca 1956 r. Przez cały czas tj. przez 8 lat, byłam pozbawiona Sakramentów Św., Mszy Św. i nie miałam ani medalika, ani różańca, ani żadnego przedmiotu kultu religijnego. Dopiero w ostatnim roku siedzenia po tzw. odwilży wolno mi było mieć różaniec i książkę do nabożeństwa”.

W czerwcu 1956 r. ze względu na zły stan zdrowia otrzymała przerwę w odbywaniu kary. Do celi nie powróciła. Pobyt w więzieniu wyniszczył jej organizm i doprowadził do przedwczesnej śmierci. Zmarła dnia 8 sierpnia 1957 r. w Krakowie w domu zgromadzenia przy ul. Warszawskiej.

Dnia 8 grudnia 2009 r. prezydent Polski prof. Lech Kaczyński pośmiertnie odznaczył s. Zofię Łuszczkiewicz Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.

***

Tekst jest fragmentem książki „Trudne lata. Wielkie dni. Zakony żeńskie w PRL” autorstwa Agaty Mirek. Publikacja do nabycia w Wydawnictwie Apostolicum - wystarczy kliknąć tutaj

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama