Kościół w Emiratach Arabskich i Omanie to przede wszystkim przepełnione świątynie. Nic w tym dziwnego, skoro na milion wiernych przypada jedynie 11 parafii.
Świadectwo o tej wspólnocie katolickiej w świecie muzułmańskim daje tamtejszy wikariusz apostolski bp Paul Hinder.
W przyszłym tygodniu odbędzie się konsekracja nowego kościoła w Abu Dabi. To duża ulga dla tamtejszych chrześcijan. Aktualnie bowiem w jedynym istniejącym tam kościele Msze niedzielne zaczyna się już odprawiać w czwartek. Dzięki temu jest 25 świątecznych liturgii i wszystkie są przepełnione. Kiedy organizowane są bierzmowania, o sakrament prosi w tej jednej parafii 800 osób.
Nie lepiej jest w Dubaju. Tamtejsza parafia liczy ponad 200 tys. wiernych.
Chrześcijanie w tym regionie to niemal w stu procentach imigranci zarobkowi: co najmniej 700 tys. Filipińczyków i do 300 tys. katolików z Indii. Takie są oficjalne statystyki. W krajach tych, w przeciwieństwie na przykład do Arabii Saudyjskiej, chrześcijanie cieszą się wolnością religijną, choć radykalnie ograniczoną do wolności kultu w obrębie murów kościoła. Prowadzą też dziesięć szkół. Katolikom posługuje 60 księży. Ich praca sprowadza się do udzielania sakramentów. Resztą zajmują się świeccy: prowadzą katechezy, grupy modlitewne, formację. Niektórzy apostołują też w „obozach pracy”.
Zdaniem pochodzącego ze Szwajcarii bp. Hindera tamtejsi katolicy wyróżniają się dynamizmem i radością. To odróżnia ich zdecydowanie od chrześcijan w Europie. Żyją swą wiarą bez kompleksów, mają zaufanie do Pana Boga, wiedzą, że nie są sami, choć sytuacja bywa trudna. „Wiemy, że jesteśmy w ręku Boga i nigdy o tym nie zapominamy” – mówi bp Hinder.
W diecezjach i parafiach na całym świecie jest ogromne zainteresowanie Jubileuszem - uważa
40-dniowy post, zwany filipowym, jest dłuższy od adwentu u katolików.