O wielkiej nadziei, głodzie nieba oraz życiowym pustym grobie, który prowokuje dobre działania, z ks. prof. Dariuszem Kowalczykiem rozmawia Agata Puścikowska.
Mam wrażenie, że o taką harmonię coraz trudniej. Choćby w rodzinach, począwszy od małych dzieci...
...po starsze. Takie dorosłe dzieci pukają potem do drzwi seminaryjnych i widać jak na dłoni, że chociaż są ludźmi doskonale wykształconymi, sfera uczuciowa jest u nich słabiutka. Chciałoby się więc, by wierzące kobiety, matki, mocno zintegrowane przez Pana Jezusa na poziomie uczuć, umiały przekazywać dzieciom wiarę. Aby ich dzieci, jako dorośli ludzie, nie miały problemów z uczuciami. Uczestniczyłem kiedyś w rekolekcjach. Jeden z uczestników, profesor filozofii, był niezmiernie zaskoczony i wzruszony. W trakcie medytacji o Ukrzyżowanym wyobrażał sobie, jak stoi pod krzyżem. Płakał. Obudziły się w nim uczucia, o których zapomniał. Potrzeba nam czasem właśnie i takiej formacji, która podprowadzi pod łzy. To jest niebywale oczyszczające. Św. Ignacy, co wynika z jego zapisków, miał dar łez. Jakiś mazgaj? Nie, gdy trzeba, był bardzo twardy i działający. Ale jednocześnie jego sfera uczuciowa była bardzo żywa. Działał i tworzył, ale potrafił wręcz szlochać podczas Mszy.
Ojciec czasem... szlocha?
Trzeba wiedzieć, kiedy można. Niedawno wzruszyłem się podczas Mszy św. koncelebrowanej. Pamiętam też rekolekcje z nowicjatu: byliśmy wręcz zachęcani do proszenia o płacz. By Pan dał nam łaskę łez. Zresztą podczas takich rekolekcji to i do śmiechu blisko. Kiedy szanujemy uczucia, gdy są one zintegrowane z wolą i rozumem, człowiek po prostu staje się bardziej wrażliwy i do śmiechu, i do łez.
Kobiety zobaczyły pusty grób. Współczesne puste groby to...
Tamten pusty grób wprawił w ruch zarówno kobiety, jak i apostołów. Wszyscy niejako odbili się od niego i zaczęli szukać Jezusa. Nie pozostali w żałobie, lecz rozpoczęło się ich działanie. Kobiety idą do grobu. Najpierw anioł im objaśnia, że Jezusa nie ma, bo zmartwychwstał. Potem spotykają Jezusa, który odsyła je do Galilei. I my wszyscy musimy podobnie: odbić się od pustego grobu i zmierzać do swojej Galilei. Przy czym każdy musi się przekonać, co jest jego własnym, pustym grobem. Myślę, że często są to nasze lęki. Strach to oczywiście zdrowa reakcja na pewne sytuacje życiowe. Nie wolno jednak dopuścić do chorego lęku przed życiem. Do lęku, który wlecze się za nami i paraliżuje. Taki strach należy pozostawić jak pusty grób i pozwolić się poprowadzić do Galilei. Trzeba iść do Galilei!
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).