Nie ma habitu, krzyża na piersiach ani różańca u boku. Ma za to złotą obrączkę na palcu z dyskretnie wygrawerowanym krzyżykiem. Ślad zaślubin z Bogiem.
Połączenie dwóch pragnień: oddania się Bogu i pozostania w świecie nie jest utopią ani kompromisem. Kościół potwierdził, że poświęcenie się Bogu można realizować w autentycznie świeckim życiu.
– Kiedy człowiek jest przeświadczony, że Bóg nie wzywa go do odejścia od tego, w czym tkwił dotąd, ale wymaga raczej umocnienia i pogłębienia więzi z ludźmi, służenia im swoją pracą, uczestniczenia w ich zwyczajnym życiu, aby tam wprowadzać ducha ewangelicznej miłości, by pomagać innym spotkać Chrystusa, drogą może być świecki instytut życia konsekrowanego – sugeruje przełożony wspólnoty polskiej Instytutu Chrystusa Króla.
Czemu nie zakon?
Fakt mieszkania wśród innych świeckich i pracy w typowych zawodach nastręcza czasem trudności, a bywa także powodem zabawnych sytuacji. Niektórzy z braci swoje powołanie utrzymują w tajemnicy nawet przed częścią swojej rodziny. Dlatego do pytań, kiedy się wreszcie się ożenią, muszą się przyzwyczaić. I za każdym razem szukać odpowiedzi.
– Inni podpowiadają: to idź do zakonu, tam przynajmniej dostaniesz dach nad głową i jedzenie. Ale to właśnie w tym powołaniu jest najpiękniejsze: ty sam ponosisz odpowiedzialność za codzienne obowiązki. Nosisz ten sam krzyż, co inni wokół ciebie, a jednocześnie możesz się za nich modlić i duchowo wspierać – mówi Grzegorz Zabłotny.
Doświadczyć świata
Instytut nie prowadzi żadnych dzieł: nie ma swojej szkoły, szpitala czy przytułku dla bezdomnych. To praca na uczelniach, w kancelariach czy warsztatach ma ich uświęcać. Dzięki temu mają lepiej rozumieć innych. I jeszcze bardziej zaufać Bogu, który troszczy się o każdego.
– Życie samotne nauczyło mnie wielkiej pokory. Ale i zawierzenia, bo wiele razy doświadczałem finansowych ograniczeń. Gdy zrobiłem prawo jazdy, martwiłem się, że nie będę nigdy miał samochodu. Dosłownie następnego dnia nieznajoma lekarka miała do oddania 9-letniego matiza – wspomina brat.
– W wojsku, w jednostce przeciwlotniczej, chłopaki z mojej kompanii zabierali mi dla zgrywy Pismo Święte, ale po pewnym czasie zobaczyłem, że szanują moją drogę, a dowódca zaczął dawać mi nawet dodatkowe przepustki. Chorąży z zajęciami czekał nawet, aż skończę liturgię godzin. Podobnie było w piekarni, gdzie powierzono mi nadzór nad innymi pracownikami. Nie pozwalałem im kraść. Początkowo zjeżyli się. Ale po dwóch miesiącach zaczęli rozumieć – mówi Grzegorz Zabłotny.
Życie w świecie uczy też… nie przesadzać z modlitwą. Bo swój czas musi mieć i praca, i odpoczynek. Grzegorz nie traci czasu, idąc ulicą. Odmawia Różaniec za wszystkich, których mija. W sercu błogosławi biznesmena w służbowym audi na światłach i panią z trójką dzieci w autobusie, staruszkę w sklepie sięgającą po paczkę cukru i młodą dziewczynę rozmawiającą przez telefon na Nowym Świecie.
– Uwielbiam Boga w codziennych troskach i radościach. W problemach swoich i cudzych. Za życie innych, mijanych na ulicy, idących ze zwieszoną od frasunków głową. I wiem, że Bóg im błogosławi – dodaje. To jego powołanie. – Wielu myśli, że Pana Boga trzeba zostawić w spokoju w kościele czy za murami zakonu. A On chce, żeby Go zabrać do świata: do metra, do kina, do galerii handlowej. To nie człowiek wymyślił 1200 osób świeckich konsekrowanych w Polsce, którzy z natchnienia Ducha Świętego chodzą po polskich ulicach od wielu lat.
Instytut Świecki Chrystusa Króla zaprasza nieżonatych mężczyzn w wieku do 40 lat, rozeznających powołanie do życia konsekrowanego w świecie, na comiesięczne dni skupienia w Warszawie. Najbliższe odbędą się 28 i 29 marca. Bliższe informacje można uzyskać, pisząc na adres: cristore@o2.pl.
Instytut Świecki Chrystusa Króla
Istituto Secolare Cristo Re założony został przez Włocha Giuseppe Lazzatiego – polityka, dziennikarza i profesora Uniwersytetu Katolickiego w Mediolanie. Kiedy dojrzała w nim decyzja o wyborze życia konsekrowanego świeckiego, w 1939 r. wraz z grupą przyjaciół utworzył sodalicję pod nazwą Milites Christi Regis. W 1969 r. przybrała ona nazwę Instytut Świecki Chrystusa Króla. W pewien sposób Giuseppe Lazzati, dziś kandydat na ołtarze, był więc prekursorem życia konsekrowanego wśród ludzi żyjących poza klasztorami. Związany przez wiele lat z Akcją Katolicką, dawał niezrównane świadectwo braterskiej solidarności i niezłomnego ducha także w obozach koncentracyjnych, w których przebywał w latach 1943–1945, najpierw w Polsce, potem w Niemczech. Tuż po wojnie został radnym w Mediolanie, a później również deputowanym do Parlamentu Republiki Włoskiej. W latach 1961–1964 na polecenie kard. Montiniego, późniejszego papieża Pawła VI, pełnił funkcję dyrektora mediolańskiego dziennika „L’Italia”. Giuseppe Lazzati zmarł o świcie 18 maja 1986 r., w dzień Pięćdziesiątnicy. We wrześniu 1988 r. jego zwłoki przeniesiono do Pustelni San Salvatore, miejsca, które jest dziś duchowym centrum Instytutu Świeckiego Chrystusa Króla.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.