„W obliczu dzisiejszego kryzysu wartości pytamy o postaci, które potrafią nam wskazać drogę” – pisał kard. Joseph Ratzinger. Przyszły papież teolog znalazł wielkiego przyjaciela i przewodnika w św. Augustynie.
„Był dla mnie zawsze wielkim przyjacielem i nauczycielem”. Tak mówi o św. Augustynie Benedykt XVI. Sięgnąłem z wielką ciekawością po wydany właśnie po polsku kolejny tom jego „Opera Omnia”, poświęcony nauczaniu tego wielkiego ojca Kościoła. Młody teolog Joseph Ratzinger poświęcił mu swoją pracę doktorską. Często sięgał do jego myśli jako teolog i jako papież. Tak to właśnie działa w Kościele. Wielcy święci inspirują. „Są jakby naszym starszym rodzeństwem w rodzinie Bożej, chcą nas niejako wziąć za rękę i poprowadzić; mówią nam: jeśli mógł ten albo tamten, dlaczego nie mógłbym również ja?” – pisze Benedykt XVI. No właśnie, dlaczego nie mógłbym i ja? Trzeba tylko dać się poprowadzić. Więc próbujmy. Nasza wiedza o św. Augustynie ogranicza się do kilku informacji, często powtarzanych na ambonie. Że św. Monika, jego matka, wymodliła mu nawrócenie, a zanim się nawrócił, prowadził rozpustne życie. Z ponad setki dzieł, które zostawił, powtarzamy najczęściej zdanie: „Kochaj i rób co chcesz”.
Weź, czytaj
Augustyn (ur. 354) pochodził z Tagasty w północnej Afryce. Jego ojciec był poganinem, urzędnikiem miejskim (nawrócił się i ochrzcił krótko przed śmiercią), matka była gorliwą chrześcijanką. Wiara nie była dla Augustyna oczywistością, podobnie jak w naszych czasach. Stał się chrześcijaninem nie przez urodzenie, ale przez nawrócenie. Jak podkreśla Ratzinger, Augustyn przeżył dwa nawrócenia. Pierwsze związane było z przyjęciem chrztu. Droga do niego była długa. Jako dziecko został wprawdzie przyjęty do katechumenatu, ale już jako student odwrócił się całkowicie od wiary swojej matki. Studiował retorykę w Kartaginie. Wtedy związał się z kobietą, z którą żył kilkanaście lat w konkubinacie, miał z nią syna Adeodata. Po lekturze „Hortensjusza” Cycerona zatęsknił za prawdą. W gruncie rzeczy tego zawsze szukał: miłości i prawdy. Nie odnalazł ich początkowo w chrześcijaństwie. „W zestawieniu z wielką wiedzą starożytności Biblia wydaje mu się księgą pełną naiwnych historii, niegodną czytania przez niego, oświeconego, wykształconego. Wpada najpierw w manichejski, a potem sceptyczno-akademicki racjonalizm. Jego serce pozostaje jednak puste”. Namiętność oraz akademicki sceptycyzm stawiają opór przyjęciu wiary. W pewnym momencie swoich duchowych poszukiwań słyszy głos dziecka, które powtarza: „Tolle, lege” (Weź i czytaj). Otwarł fragment z Listu do Rzymian: „Teraz nadeszła dla was godzina powstania ze snu. Teraz bowiem zbawienie jest bliżej nas niż wtedy, gdyśmy uwierzyli. Noc się posunęła, a przybliżył się dzień. Odrzućmy więc uczynki ciemności, a przyobleczmy się w zbroję światła! Żyjmy przyzwoicie jak w jasny dzień: nie w hulankach i pijatykach, nie w rozpuście i wyuzdaniu, nie w kłótni i zazdrości. Ale przyobleczcie się w Pana Jezusa Chrystusa i nie troszczcie się zbytnio o ciało, dogadzając żądzom” (13,11-14). Trafiony, zatopiony. Jak napisał w słynnych „Wyznaniach”: „Cała ciemność wątpienia natychmiast się rozproszyła”. „W tamtym momencie zrozumiał, że to, co niewidzialne, jest prawdziwą podtrzymującą nas rzeczywistością” – zauważa papież senior i dodaje: „W naszych czasach napór tego, co widzialne i słyszalne, stał się jeszcze większy. Głos i wołanie tego świata stały się tak silne, że nie mamy już prawie siły słuchać milczenia Boga”. Do nawrócenia Augustyna przyczynia się także św. Ambroży, biskup Mediolanu. W tym właśnie mieście Augustyn wraz ze swoim synem przyjmują chrzest z rąk Ambrożego, w Wielkanoc 387 roku. Postanawia wrócić do rodzinnej Afryki, aby żyć we wspólnocie świeckich przyjaciół oddanej życiu duchowemu. Udaje mu się zaledwie trzy lata przeżyć w klasztornym odosobnieniu.
W czasie święceń cicho płakałem…
I wtedy przychodzi drugie nawrócenie, historia o wiele mniej znana. Augustyn zostaje nagle wyrwany ze swojej wspólnoty, w której chciał oddać się całkowicie modlitwie i słuchaniu słowa Bożego. Kiedy Waleriusz, stary schorowany biskup portowej Hippony, składa rezygnację z urzędu, lud woła podczas nabożeństwa: „Niech Augustyn będzie naszym biskupem!”. W ten sposób zostaje przymuszony do przyjęcia święceń. Towarzyszące mu wtedy uczucia odsłania później w liście do biskupa Waleriusza: „Czuję się jak człowiek, który nigdy nie nauczył się wiosłowania i teraz ma zostać nagle sternikiem dużego okrętu. To jest także powód, dla którego w czasie swoich święceń kapłańskich cicho płakałem…”. Jest w tym wyznaniu coś głęboko przejmującego i wielkiego. Augustyn daje się poprowadzić Temu, któremu zaufał. Staje się duszpasterzem i odtąd wszystkie swoje talenty i siły oddaje służbie ludowi Bożemu. Benedykt XVI podsumowuje tę decyzję tak: „Chrześcijańska świętość jest po prostu posłuszeństwem, które oddaje się do dyspozycji tam, gdzie Bóg nas powołuje, takim posłuszeństwem, które nie polega na własnej wielkości, lecz przyjmuje dary, którymi obsypuje go wielkość naszego Boga, i wie, że znaleźć siebie można właśnie jedynie w posługiwaniu i zatraceniu siebie samego”. To jest sedno drugiego nawrócenia św. Augustyna. Owszem, jako biskup stara się żyć we wspólnocie zakonnej ze swoimi współpracownikami, ale do drzwi jego domu wciąż pukają ludzie, oczekując pomocy. To dla nich Augustyn przemienia się z subtelnego filozofa w niezmordowanego kaznodzieję i zaangażowanego teologa. W miarę często przywołujemy świadectwo Augustyna jako wielkiego konwertyty, który po okresie grzesznego życia wszedł na drogę wiary. Zapominamy jednak, że od chwili chrztu przeżył jeszcze 44 lata życia jako chrześcijanin, a z tego 39 jako biskup w portowym mieście.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Boże Narodzenie jest również okazją do ponownego uświadomienia sobie „cudu ludzkiej wolności”.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.