– Każdy kapłan, który otrzymał margaretkę, może powiedzieć, że w pracy duszpasterskiej mocno czuje Boże błogosławieństwo – mówi ks. Dionizy Jedynak, proboszcz parafii Pana Jezusa Dobrego Pasterza na krakowskim Prądniku Czerwonym.
Jestem mamą i babcią margaretek w „Dobrym Pasterzu”– śmieje się pani Stanisława, do niedawna mieszkająca na terenie parafii na krakowskim Prądniku Czerwonym. – Zainicjowałam ich ok. 30, a należę do siedmiu. Modlę się więc w intencji siedmiu kapłanów – dodaje. Pierwszą margaretkę założyła w 2005 r., dla swojego syna księdza. Kolejne zaczęły powstawać, gdy ideą modlitwy za kapłanów zarażała coraz większą liczbę osób, które odkrywały, że ten pomysł ma sens i przynosi ogromne owoce.
Duchowa więź
– Należymy do oazy rodzin, w której – po wielu latach formacji – dojrzeliśmy do myśli, że chcemy podjąć jakiś trud dla Chrystusa. Postanowiliśmy więc modlić się za Chrystusowych kapłanów, by wspierać ich we wszystkim, co robią – wspomina pani Stanisława. Prawdziwy rozkwit margaretkowego kwiatu modlitwy u Pana Jezusa Dobrego Pasterza nastąpił w 2009 r., gdy proboszczem parafii na Prądniku Czerwonym został ks. Dionizy Jedynak. – Ks. Dionizy został opiekunem oazy rodzin, więc otrzymał od nas margaretkę. Bardzo się ucieszył i zaproponował, by przyjmowaniu margaretki przez kapłana towarzyszył specjalny obrzęd – opowiada pani Stanisława. Od tej pory jest więc uroczysta Msza św. w intencji osób zobowiązujących się przed Panem Jezusem obecnym w Eucharystii do modlitwy za księdza, a każda z nich otrzymuje poświęcony różaniec i specjalne błogosławieństwo. Po Mszy lub w innym dogodnym terminie jest też spotkanie przy herbacie i czymś słodkim, by się lepiej poznać.
– W margeretce nie chodzi tylko o modlitwę, ale również o to, by między modlącymi się, a kapłanami tworzyła się duchowa więź. Na takim spotkaniu można trochę ze sobą pobyć, spojrzeć sobie w twarz, porozmawiać. Kapłan może opowiedzieć o sobie, zaproponować, w jakich intencjach mamy się szczególnie modlić. Efekty takiej modlitwy od serca są wyjątkowe – zapewnia pani Stanisława.
– Pamiętam, że gdy zaczęły u nas powstawać margaretki, parafianie wiedzieli, że dużo się tu dzieje. Rozumieli też, że kapłanów może dosięgnąć wiele zagrożeń. Chcieli więc nas wesprzeć modlitewnie – wspomina ks. Dionizy Jedynak. – Każdy kapłan, który otrzymał margaretkę, może powiedzieć, że w pracy duszpasterskiej mocno czuje Boże błogosławieństwo. Kiedy ja ją dostałem, bardzo się ucieszyłem, że są osoby, które o mnie pamiętają, i podjęły trud nieustannej modlitwy. Jestem im za to bardzo wdzięczny – dodaje.
Z Medjugorie w świat
Margaretki korzenie mają w Kanadzie, gdzie w 1933 r. w Aylmer urodziła się Margaret O’Donnell. Gdy miała 18 lat, została sparaliżowana. Młoda, tryskająca dotąd energią dziewczyna przyjęła chorobę jako swoje powołanie. Zrozumiała, że z woli Boga jej drogą nie jest małżeństwo, ani życie zakonne, ale cierpienie, które może ofiarować w konkretnych intencjach – modląc się szczególnie za parafie i kapłanów. Z czasem zaczęło ją odwiedzać coraz więcej osób (także księży), którzy prosili ją o modlitwę. Margaret prośby spełniała, a gości obdarowywała kwiatami, margaretkami. Jej życie (zmarła w Wielki Piątek 1978 r.) stało się inspiracją dla powstania ruchu osób modlących się w intencji kapłanów – Apostolatu Modlitwy za Kapłanów Margaretka. 1 sierpnia 1981 r. założyła go, za aprobatą miejscowego biskupa, prof. Louise Ward, zaś jego patronką została Maryja. Margaretka polega na tym, by siedem osób (symbolizują ich płatki kwiatu) modliło się za wybranego kapłana – każda w jeden dzień tygodnia. Według założycielki apostolatu modlić się można w najlepszy dla siebie sposób – wystarczy nawet dziesiątek Różańca czy Koronka do Bożego Miłosierdzia.
W rozkwicie margaretek na świecie pomogli ludzie pielgrzymujący do Medjugorie. Louise Ward o ruchu opowiedziała bowiem ówczesnemu proboszczowi medjugorskiej parafii, o. Jozo Zovko, i założyła dla niego margaretkę. Wkrótce przyjął się też piękny zwyczaj – pielgrzymi wracający z Medjugorie zaczęli zakładać swoim duszpasterzom margaretki.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).