Każda rodzina mogła podejść do Najświętszego Sakramentu, oddać Jezusowi swoje życie i głosić Go swoim jedynym Panem i Zbawicielem
Każda rodzina mogła podejść do Najświętszego Sakramentu, oddać Jezusowi swoje życie i głosić Go swoim jedynym Panem i Zbawicielem
Urszula Rogólska /Foto Gość

Mój osobisty Król

Brak komentarzy: 0

Urszula Rogólska


publikacja 09.01.2015 06:00

– Od pani rejestratorki usłyszałam, że nasza córka 
może być przyjęta do nefrologa za półtora roku – mówi Stanisława Stasica. 
– Zaniemówiłam. Ona musiała być przyjęta natychmiast! Oczywiście 
przyszła myśl o „kopercie”. Ale to Pan Bóg dał nam odpowiedź natychmiast...


Być jak Jordan


Ale to nie koniec rekolekcji. Tak naprawdę one dopiero się zaczynają w chwili, kiedy uczestnicy wyjeżdżają do domu. O tym, co dalej, mówił małżeństwom o. Rafał Kogut, franciszkanin ze wspólnoty w Cieszynie, który gościł w Wiśle na zakończenie rekolekcji. – Wody Jeziora Galilejskiego, jednego z najbardziej życiodajnych zbiorników wodnych, obfitującego w ryby, nieustannie zasilają Jordan – mówił o. Rafał. – Jordan nie zostaje w jeziorze. Płynie w stronę Morza Martwego. Z niego jednak nie ma już ujścia... Tak samo jest z nami. Jeśli spotkałeś Miłość – Jezusa zmartwychwstałego, który żyje i chce działać w twoim życiu, nie możesz tego zatrzymywać dla siebie. Chcesz iść dalej, z innymi dzielisz się tym, co tobie dało nowe życie, które dał ci Jezus! Jeśli się zatrzymasz, woda się rozleje i stworzy bagno...


On będzie prowadził


Teresa i Marek Boguccy z Inwałdu


– Na rekolekcjach w Wiśle mogliśmy posługiwać jako animatorzy. Kiedyś odczuwaliśmy lęk przed tą posługą, mówiliśmy: „My się do tego nie nadajemy”. Dziś widzimy, że jesteśmy narzędziami Pana. On nam pokazał, że jeśli Jemu powierzymy całe swoje życie, On będzie je prowadził. W ewangelizacji na nowo odkryliśmy miłość Pana Boga.
 Teresa: – Przed rokiem na podobnych rekolekcjach w pełni świadomie ogłosiliśmy Jezusa Panem i Zbawicielem nas, naszego małżeństwa i naszej rodziny. Dostałam od Niego
 taką radość, że nie sposób się nią nie dzielić.
 Marek: – To właśnie wtedy Pan Bóg dał mi siłę, żebym potrafił mówić o Nim innym. Bo On naprawdę uzdalnia powołanych.

Bogusława i Bogdan Gluzowie 
z Wieprza koło Żywca

– Byliśmy tu animatorami. Kiedyś ktoś był animatorem dla nas – poświęcił swój czas, często także urlop. Teraz wiemy, że i my powinniśmy dać coś z siebie. Nie czujemy się wyjątkowi. Wręcz przeciwnie. Ale to Jezus na krzyżu nam pokazał, jak cenni dla Niego jesteśmy, jak cenny jest każdy człowiek w Jego oczach, i chcemy się dzielić tym doświadczeniem. Te rekolekcje pokazały nam na nowo, jak ważne jest wzrastanie we wspólnocie. Nie można iść samemu. Dlatego bardzo zachęcamy wszystkich, żeby szukali swojej wspólnoty. Na zakończenie rekolekcji każda para dostaje ulotki z wykazem wspólnot, do których mogą dołączyć po powrocie do domu.


Iwona i Janusz Prochownikowie z Łodygowic


Janusz: – Tu na nowo odkryliśmy znane nam już treści – zwłaszcza prawdę, że Bóg nas kocha i kochał nas od zawsze i mimo wszystko. To przestało być truizmem i stało się prawdziwe. Życie z Nim jest łatwiejsze w obliczu wszelkich trudności.


Iwona: – Kiedy oddasz siebie Jezusowi, jest łatwiej. Nie mam już takich lęków o męża, o dzieci, kiedy uświadomię sobie, że Bóg kocha ich jeszcze bardziej niż ja i to On będzie się nimi opiekował lepiej niż ja. Moja troska nie przyniesie nic oprócz zamartwiania się. Oni mają miłość Boga, mają swoich Aniołów Stróżów. Pomyślałam: „Panie Boże, ja się staram, ale to Ty działasz”. Oddanie Jezusowi życia przynosi wolność i pokój.

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 3 z 3 Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..