Wiele posług, które wykonywały, mogli wypełniać ludzie świeccy, bo nie trzeba było do nich ślubów zakonnych. A jednak Kościół nie potrafi się bez nich obejść.
W I Niedzielę Adwentu rozpoczął się Rok Życia Konsekrowanego. Na Mszy św. w gorzowskiej katedrze zebrali się w tym dniu reprezentanci świata zza klauzury. W naszej diecezji nie ma wspólnot kontemplacyjnych, ale są zakonnicy, żeńskie zgromadzenia czynne, siostry bezhabitowe, poświęcone Bogu wdowy i dziewice. O nich wszystkich mówimy, że są konsekrowani.
Nie znaczy to, oczywiście, że nagle stają się świętsi niż my. Znaczy to (tylko?) tyle, że przez konsekrację zostają z tego świata w jakiś sposób wydzieleni i oddani na służbę innego świata – tego, do którego zmierzamy. Czasami tę inność manifestują habitem, czasami ukrywają ją głęboko w sercu.
W życiu spotkałem ich wielu: siostry elżbietanki w mojej rodzinnej parafii, siostry serafitki niegdyś pracujące w Domu Opieki Społecznej w Lubsku, szarytki, które za moich kleryckich czasów były w Paradyżu, bezhabitowe sługi Jezusa w konwikcie księży KUL, siostry Jezusa Miłosiernego w Gorzowie, gdzie mieszkałem przez dwa lata, wreszcie albertynki w zielonogórskim Domu Księży Emerytów.
Wiele posług, które wykonywały, mogli wypełniać ludzie świeccy, bo nie trzeba było do nich ślubów zakonnych. A jednak Kościół nie potrafi się bez nich obejść. Są bowiem takie miejsca, gdzie potrzebuje bardziej świadków niż fachowców. Potrzebuje tych, którzy będą przypominać, że ten świat to za mało.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W diecezjach i parafiach na całym świecie jest ogromne zainteresowanie Jubileuszem - uważa
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.