Noc 
Pascala

Noc zdaje się zazdrośnie strzec swych tajemnic. Ale tamta wyjątkowa w życiu Blaise’a Pascala 
noc, 23 listopada 1654 roku, nie przestaje promieniować blaskiem przez stulecia.


Po odzyskaniu świadomości, czyli około pierwszej w nocy
 24 listopada, chwyta za pióro i pisze. Pojedyncza kartka. W nagłówku kreśli krzyż, poniżej zapisuje datę. Graficznie jest tu zapisane wszystko: Bóg jest tam, a Pascal tu, pomiędzy nimi ta rozciągłość pustej linii. Po dokładnym – wciąż ten naukowy charakter umysłu matematyka – zapisaniu daty to jedno słowo: „Ogień”. I kropka. Jakby skończyła się myśl i wyczerpały słowa, i dalej nie można zapisać już nic. W tym jednym słowie jest zapisane już naprawdę wszystko, czego doświadczył w nocy. Nie bez przyczyny słowo „Ogień” znajduje się w linii prostej pod krzyżem. Co jeszcze można dopisać, skoro powiedziane zostało już wszystko? A mimo to Pascal pisze dalej. Jest uczonym, ale bardziej jeszcze jest człowiekiem, dlatego podejmuje tę nierówną walkę z ludzką mową. 
„Bóg Abrahama, Bóg Izaaka, Bóg Jakuba, a nie filozofów i uczonych” – to zdanie będzie rozpalać umysły przez 360 lat. W nim jednym dokonano podsumowania odwiecznego sporu między wiarą a rozumem i skierowano go na dalsze tory. Każdy filozof i każdy teolog w jakiś sposób pozuje z tym zdaniem, przyglądając się sobie samemu w nim odbitym. Wiele by można napisać tylko o tym jednym zdaniu, ale mnie interesują kolejne. Te wystrzelone jak iskry z płonącego jasnym, wysokim płomieniem ogniska. „Pewność” pisze po dwakroć, raz za razem. Jakby chciał zatrzymać ten stan, przypieczętować zaufanie wbrew niedowierzaniu. I kolejne słowa, o których można by znów napisać wiele: „Uczucie. Radość. Pokój”. Tych pięć słów (pamiętajmy o powtórzeniu) jest zapisanych w jednej linii. To wers, który jest szczeblem w jego własnej drabinie Jakubowej. Tak, wspiął się na górę i powrócił stamtąd. Jeśli szukać sensu nocy ognia, to w tych pierwszych słowach, które na kartce zajmują raptem cztery wersy. 


Zapisane, nie spalone


Po doświadczeniu nocy ognia Pascal zastanawia się, co powinien teraz zrobić. Wstąpić do klasztoru jak jego ukochana siostra Jacqueline? To nie dla niego. Zostać jednym z Samotników, nieformalnego stowarzyszenia świeckich, żyjących w pobliżu Port-Royal? Chce być na salonach, pośród ludzi. Powinien zaprzestać prowadzenia swoich badań? Waha się. Zamilknąć i nie publikować? Jest ludzką maszyną do liczenia, zamiast rąk ma pióro i kartkę papieru, zamilknąć to zabić się. Ostatecznie przystaje do jansenistów, ale ma poczucie odrębności: nigdzie nie pasuje. 
Wiele można jeszcze napisać o Pascalowej kartce. O liniach prostych, które kończą pewne zdania. Znak, że już nic więcej nie można powiedzieć? Że uciekła myśl? O imieniu Jezusa Chrystusa, które pojawia się trzykrotnie, przez co tekst przestaje być kronikarskim zapisem, a staje się hymnem pochwalnym. O powtórzonych fragmentach Ewangelii. Ale mnie interesuje Ogień, dlatego śledzę dalsze losy kartki. 
Później otrzyma ona tytuł „Mémorial” – „Pamiątka” lub „Memoriał”. Ale to będzie tytuł „poza” Pascalowy, pośmiertny. On sam składa kartkę w małą kostkę, wkłada w pergamin i zaszywa w ubranie. Odtąd będzie to robić nieustannie. W każdym kaftanie, który aktualnie nosi, pod podszewkę będzie potajemnie wszywał tę małą pamiątkę. Zostanie ona odkryta dopiero po jego śmierci, gdy nastąpi gorączkowe grzebanie w kufrach w poszukiwaniu tego, co upublicznić, co spalić, co sprzedać. Czym obroniła się „Pamiątka”? Zapewne zaskoczeniem wynikającym z odkrycia sekretnego, wewnętrznego życia Blaise’a Pascala.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

TAGI| KOŚCIÓŁ

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11