O Kościele w Kazachstanie, inicjatywie „Bilet dla Brata” i diecezji większej od Polski mówi ks. Jewgienij Zinkowski, administrator apostolski diecezji Karaganda.
Jędrzej Rams: Przyjechał Ksiądz z dalekiego Kazachstanu tylko po to, by odwiedzić naszą diecezję?
Ks. Jewgienij Zinkowski: Nie, przyjechałem też odwiedzić moją mamę, moją rodzinę, która mieszka w Rybniku. Mieszkaliśmy w Kazachstanie, ale moja rodzina wróciła do Polski w ramach repatriacji. Ja tam pracuję w diecezji Karaganda, chociaż miałem propozycję, aby zostać i pracować w Polsce.
Dlaczego więc Ksiądz przyjechał do naszej diecezji?
Chcę, by młodzież z kazachstańskiej diecezji Karaganda przebywała w diecezji legnickiej przed Światowymi Dniami Młodzieży w Krakowie w 2016 roku. Mam nadzieję, że uda nam się zorganizować grupę 50 osób na taki przyjazd. Chcę zobaczyć i poznać waszą diecezję. Jeszcze za wcześnie mówić, gdzie będziemy mieszkać i co tutaj robić, ale na pewno tu przyjedziemy. No, wiem na pewno, że będę chciał młodym pokazać sanktuarium w Krzeszowie. Jest przepiękne!
Ustępujący ordynariusz diecezji Karaganda bp Janusz Kaleta napisał w liście pożegnalnym, że zdaje sobie sprawę z tego, iż Kościół w Kazachstanie wymaga ciągłego wsparcia z zewnątrz. Czy nasza pomoc w waszym przyjeździe jest taką formą wsparcia?
Oczywiście. Katolicy w Kazachstanie są mniejszością. Ludzie przychodzą, uczestniczą w liturgii, a potem wracają do życia w rodzinach muzułmańskich bądź zateizowanych. Nie mają oparcia w wierze w swoich rodzinach. Przyjazd na takie spotkanie, jakim są Światowe Dni Młodzieży, daje młodym katolikom siłę. Widzą bowiem wielką rzeszę wierzących w Pana Boga. Widzą, że Kościół jest duży. Jest to ważne i budujące doświadczenie. Ono pozostaje w młodych ludziach. Widziałem to chociażby po Światowych Dniach Młodzieży w Kolonii w 2005 roku. Tak więc przyjęcie nas czy pomoc finansowa jest wielkim zewnętrznym wsparciem kazachskiego Kościoła.
Jak możemy Wam pomóc w przyjeździe do nas?
Bardzo się cieszymy, że mocno ruszyła akcja „Bilet dla Brata”. Dzięki niej wielu młodych katolików z mniej zamożnych regionów świata będzie mogło przyjechać do Krakowa i do was. To nie jest pomoc symboliczna, lecz realna. My ze swojej strony też oczywiście zbieramy pieniądze, jednak rzeczywistość jest taka, że do Rio de Janeiro w 2012 roku na spotkanie z papieżem Franciszkiem nikt od nas nie pojechał. Było po prostu za drogo. Teraz ŚDM odbędą się bliżej, więc i koszty będą mniejsze. Co nie znaczy, że małe. Do Polski i z powrotem bilet kosztuje nas około 450–500 euro. A na taki koszt nie stać wielu Kazachów. Dlatego pomoc, która przyjdzie w ramach „Biletu dla Brata” będzie realna, bo pozwoli nam wyjechać na ŚDM. Taki wyjazd faktycznie buduje nasz Kościół, który na co dzień żyje w diasporze. Nie jesteśmy co prawda na obszarze określanym przez Watykan jako misyjny, ponieważ istnieją u nas struktury kościelne, lecz praktycznie żyjemy niczym na misjach. W naszej diecezji, która obejmuje obszar dwukrotnie większy od Polski, jest zaledwie 40 tys. katolików.
W jakich warunkach próbujecie głosić Jezusa?
W Kazachstanie połowa społeczeństwa to Kazachowie, którzy są muzułmanami, pokojowo nastawionymi do katolików. Chcą żyć w pokoju. Prezydent kraju może nie tyle wspiera Kościół, ile po prostu nie przeszkadza mu w rozwoju. Drugą połowę społeczeństwa tworzy ponad 130 mniejszości etnicznych i narodowych. Jest to pozostałość po wywózkach z czasów caratu oraz Związku Radzieckiego. Przez lata komunizmu między poszczególnymi grupami starali się jakoś posługiwać księża wywodzących się danych grup. Dlatego gdy po 1992 roku Kościół się odradzał, w tej samej świątyni w jednej części siedzieli Polacy i ich potomkowie i modlili się po polsku, a w drugiej części Niemcy modlący się po niemiecku. Dzisiaj problemem nie jest narodowość, ponieważ obecne pokolenia czują się obywatelami Kazachstanu, lecz ateizm, zaszczepiony przez lata komunizmu.
Czy już jakoś Polacy wam pomagają?
Kościół w Kazachstanie odradzał się w głównej mierze dzięki misjonarzom z Polski, chociaż wielu przyjeżdżało też z innych krajów. Do dzisiaj pracują u nas polscy księża marianie. Dużo otrzymaliśmy z Polski, i nie myślę tu tylko o rzeczach materialnych. Polscy księża przyjeżdżali jeszcze w czasach Związku Radzieckiego, podtrzymywali wiarę. Ja sam ukończyłem seminarium w Gnieźnie, bo w Kazachstanie nie było jeszcze takiej uczelni. Dzisiaj mamy już rodzime powołania kapłańskie. Są cztery diecezje i każda ma swoje seminarium duchowne. A wiadomo, skąd biorą się kandydaci – z młodych, którzy doświadczają Boga we wspólnocie. Takiej chociażby jak Światowe Dni Młodzieży.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.