Jeszcze dziś i jutro można zdecydować, czy chcemy aby w przyszłości nasze składki emerytalne były przekazywane również do OFE czy tylko do ZUS.
Media donoszą, że mimo wakacji i okresu urlopowego w oddziałach ZUS robi się tłoczno, ponieważ Polacy decyzję odłożyli na ostatnią chwilę.
Wcale się nie dziwię, ponieważ tak naprawdę nikt nie jest dziś w stanie powiedzieć, które rozwiązanie jest lepsze, bezpieczniejsze, bardziej korzystne. Profesor Marek Górka, współautor reformy emerytalnej z czasów rządu Jerzego Buzka przyznał w programie trzecim Polskiego Radia, że na taką właśnie niepewność jesteśmy skazani.
Wiadomo, że czas urlopów nie sprzyja wystawaniu w kolejkach w ZUS. Niepodjęcie żadnych działań będzie skutkowało automatycznym przekierowaniem naszych przyszły składek, które trafiały do OFE, do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Pytanie, czy takie zdanie się na koleje losu jest dobrym rozwiązaniem? Tego nie wiem. Wiem natomiast, że ja w ZUS-ie nie zostaję.
Przede wszystkim dlatego, że jeśli mam wybrać między ryzykiem ekonomicznym, a politycznym, decyduję się podjąć raczej to pierwsze. Rządzący naszym krajem udowodnili już niejednokrotnie, że w różnych sytuacjach są gotowi zmieniać zasady gry w trakcie jej trwania. Tak jest chociażby z reformą emerytur, tak jest też z reformą systemu oświaty. Na opłakany stan polskiego szkolnictwa słyszymy już narzekania. Sprawa emerytur jest tylko kwestią czasu.
Nie wierzę w zapewnienia o waloryzacji i korzystnych warunkach wypłaty emerytury z ZUS, bo nie mam absolutnie żadnej gwarancji, że państwo dotrzyma słowa i wypłaci w przyszłości tyle, ile dziś zobowiązuje się wypłacać. Wiemy dzisiaj jedno: składki, które przekazujemy do systemu ubezpieczeń są konsumowane na bieżąco, bo są przeznaczane na wypłatę świadczeń dzisiejszym emerytom.
Co będzie za trzydzieści kilka lat, kiedy nadejdzie czas mojej emerytury? Jeśli w ogóle nadejdzie – ale to inna sprawa. Otóż kiedy patrzę dookoła, nie wróżyłbym sobie nic dobrego licząc na wypłatę z ZUS. Jestem pokoleniem wyżu demograficznego. A na moją emeryturę składaliby się ludzie z niżu. Wystarczy popatrzeć na obecną sytuację polskich szkół czy uczelni. Wszędzie niesamowite pustki. Uczelnie dosłownie wydzierają sobie nielicznych chętnych do studiowania. Maturzyści niemal masowo nie zdają matur. Szkoły są zamykane, bo uczniów mało. A ci, którzy jakoś kończą edukację, wieją za granicę lub ewentualnie pracują na umowach śmieciowych czy nawet na czarno. Jak w tej sytuacji można wierzyć w zapewnienia o godnej emeryturze z ZUS?
Wiem na dziś tylko tyle, że lepiej mimo wszystko, dywersyfikować oszczędności i lokować je w różnych miejscach, niż tylko ufać jednej instytucji. Dlatego aktualnie zostaję w OFE i zobaczymy, co się dalej będzie działo.
Zieloną wyspę już nam obiecywano. Tymczasem zielone wyspy nie są już wcale takie zielone, a jeśli ktoś dalej o nich marzy, to jednak wciąż musi kupić sobie bilet lotniczy. Niestety, moje zaufanie do państwa jest w tej sytuacji praktycznie zerowe, więc wolę nie przykładać ręki do zbożnego planu zasypywania wielkiej czarnej dziury, która wchłonie wszystko a nawet więcej. Zobaczymy, co będzie dalej. Na dzisiaj wiem, że decyzję można będzie zmienić jeszcze w przyszłości. Wiem też, że mniej więcej milion Polaków pomyślało podobnie i nie zdecydowało się zostać w ZUS. Wynik ten może się jeszcze poprawić, bo wiele deklaracji spływa pocztą i dokładniejsze statystyki mogą być znane dopiero w przyszłym tygodniu. Prezesi towarzystw emerytalnych odetchnęli z ulgą, bo w tempie spływania deklaracji z kwietnia czy maja, ich los nie prezentował się w jasnych barwach.
Ale, hola, hola, nie o los prezesów tutaj chodzi. Jeśli OFE nie będą się spisywały w zarządzaniu naszymi pieniędzmi, będzie można im podziękować. Trudniej jednak podziękować państwu, w którym ekipa rządząca się zmienia i tak naprawdę nikt nie bierze odpowiedzialności za popełnione błędy. Niestety, wybór którego musimy dokonać jest trochę jak ten między dżumą a cholerą. Nie pierwszy i pewnie nie ostatni.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).