Prof. Bogdan Chazan zaprzeczył na antenie Polsatu informacjom prasowym, które pojawiły się w związku z jego odmową wykonania aborcji.
Dyrektor Szpitala Świętej Rodziny przyznał: - Pacjentka rzeczywiście jest pod naszą opieką. W przeszłości przebyła dość trudne powikłania dotyczące poprzednich ciąż, nie chcę o tym mówić. Teraz zaszła w ciążę, ale rozpoznaliśmy nieprawidłowości rozwojowe dziecka.
Zaprzeczył jednak informacjom, jakoby dziecko nie miało czaszki. Zaprzeczył też, jakoby zwlekał z decyzją w sprawie aborcji.
- Czas pomiędzy złożeniem przez panią podania, prośby, a odebraniem przez panią odpowiedzi wynosił trzy dni. Ja myślę, że ten okres był nawet zbyt krótki, myślę, że tę rozmowę powinno się powtórzyć i być może pani wtedy zmieniłaby zamiar - stwierdził profesor.
Dodał, że cierpienie, jakie są związane z zabiegiem aborcji w 23 czy 24 tygodniu ciąży, kiedy dziecko już czuje ból, jak noworodek, które rodzi się w tym tygodniu ciąży, są ogromne.
- Mówi się o cierpieniach jakie spotkałyby to dziecko po urodzeniu, ale nie bierze się pod uwagę straszliwych cierpień związanych z wyciąganiem tego dziecka, z jego rozkawałkowywaniem… Ktoś, kto nie widział tego rodzaju procedury jaką jest aborcja w 23, 24 tygodniu ciąży, ten naprawdę niewiele wie. To jest atmosfera jak w pobliżu szafotu. Niewielu ludzi jest w stanie to znieść. Położne, które muszą asystować przy takich zabiegach często zmieniają pracę - zauważył były konsultant krajowy w dzidzinie ginekologii i położnictwa.
Zwrócił też uwagę, że z punktu widzenia zdrowotnego, wywołanie aborcji w 23, 24 tygodniu ciąży jest dla matki jest co najmniej tak niebezpieczne, jak poród w ciąży donoszonej.
Piotr Sikora o odzyskaniu tożsamości, którą Kościół przez wieki stracił.