Choć dzisiejszy świat bombarduje nas relatywizmem moralnym i przekonuje, że czystość to nienormalność, oni pokazują, że można chcieć żyć dobrze.
Od października ubiegłego roku w Szczawnie-Zdroju działa pierwsza na terenie diecezji świdnickiej grupa Ruchu Czystych Serc. W regularnych spotkaniach uczestniczy kilkanaście osób, nie tylko ze Szczawna, ale również z Wałbrzycha i okolic, a nawet odległego Kaczorowa. Są w różnym wieku, od 13 do 48 lat. – Spotykamy się dwa razy w miesiącu – wyjaśnia s. Damiana, która założyła grupę. – Na zmianę są to spotkania modlitewne połączone z Mszą św. oraz spotkania formacyjne prowadzone według podręcznika RCS.
Realizujemy tematy, które ich interesują: o najwyższym autorytecie Jezusa, o kształtowaniu sumienia, o budowaniu dobrych relacji między ludźmi, między kobietą a mężczyzną, o różnicy między miłością a egoizmem. RCS często bywa kojarzony jedynie z zachowaniem czystości w zakresie cielesności. Tymczasem idea ruchu jest dużo szersza i dotyczy również, a może przede wszystkim czystości ducha. – Spotykają się tu osoby które chcą doświadczyć miłości Jezusa i żyć nią oraz taką czystą miłość dawać innym – tłumaczy s. Damiana. – Jednak żeby to zrealizować, trzeba najpierw siebie poznać, trzeba umieć kształtować swój charakter. Nad tym właśnie staramy się pracować podczas spotkań. Wiele osób, które obecnie uczestniczą w szczawieńskich spotkaniach, z RCS związana jest od dawna. Jednak, jak podkreślają, dopiero spotkania w grupie dają siłę, jakiej próżno szukać, formując się w pojedynkę.
– Trzeba dodać, że na spotkania nie przychodzą jedynie osoby, które podjęły krucjatę czystości – zaznacza s. Damiana. – Lekarza potrzebują chorzy, a nie zdrowi. Staramy się zatem wspierać wszystkich, którzy przeżywają jakieś trudności. Świadomość, że inni członkowie grupy modlą się za siebie nawzajem, wiele daje. Również to, że mamy osoby w różnym wieku nie jest problemem, ale zaletą. Osoby starsze, mające czasem już własne rodziny, dzielą się z młodszymi tym, jak można rozwiązać konkretne problemy. Nie są to jakieś wydumane rozwiązania, ale wypływające z własnego życiowego doświadczenia.
Dlaczego RCS?
Kasia Sawicz
– Na początku byłam dość sceptycznie nastawiona do idei RCS. Ale nagle odkryłam, że tego szukałam. To było jak nawrócenie św. Pawła. Podoba mi się w RCS, że daje pozytywne spojrzenie na ludzką seksualność. Nie na zasadzie „nie wolno ci tego”. Poznajemy piękno naszej płciowości i to, że jesteśmy dla siebie darem.
Paulina Witek
– Zafascynowały mnie świadectwa młodych ludzi publikowane w miesięczniku „Miłujcie się”. Bycie w ruchu nauczyło mnie, że na ludzi nie można patrzeć jedynie przez pryzmat tego, jak wyglądają i co robią, ale przez ich wnętrze. Dzięki RCS wiem, że w świecie pełnym nieuporządkowania i relatywizmu można żyć czystą miłością. Teraz wiem, że mimo potknięć warto walczyć o czystość.
Stanisław Szulc
– Jestem czytelnikiem „Miłujcie się” od wielu lat. Kiedy dowiedziałem się, że w mojej parafii powstaje grupa RCS, od razu do niej przystąpiłem. Ta formacja bardzo pomaga mi w budowaniu dobrych relacji z Bogiem i ludźmi, co jest istotą drogi do świętości.
Kamila Dzieszuk
– Czysta miłość, choć wydaje się słaba, a czasami nawet przegrana, zawsze zmartwychwstaje, zawsze daje nadzieję. Takiej Bożej miłości się uczymy. Ważne są relacje z samym sobą, z drugim człowiekiem, z Bogiem. Istotne jest uporządkowanie tych relacji. Podczas tych spotkań nawzajem się w tym wspieramy.
Marek Chojnacki
– Żyjemy dziś w takich czasach, szczególnie moje pokolenie, w których czystość przedmałżeńska nie jest czymś ważnym. Mnie udało się odkryć, że czystość jest bardzo istotna. Jej przeciwieństwo niszczy nas. Stajemy się obojętni na drugiego człowieka, traktujemy się przedmiotowo. A można żyć inaczej.
Rafał Leszczyński
– Dzięki RCS poznałem nowych, ciekawych ludzi. Niedawno byliśmy razem na rekolekcjach. Tam wiele się nauczyłem. Wiem już, jakie mam plusy i jakie minusy. Wiem, jak z tymi negatywnymi rzeczami mam sobie radzić, jak nad sobą pracować.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.
To doroczna tradycja rzymskich oratoriów, zapoczątkowana przez św. Pawła VI w 1969 r.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).