Maltańczycy już nie mówią: nie dzieje się nic nadzwyczajnego. Upał sprawia, że coraz więcej pielgrzymów potrzebuje fachowej pomocy medycznej.
Idą zawsze na końcu każdej pielgrzymiej grupy - dwie, trzy osoby w wyróżniających ich czerwonych lub pomarańczowych spodniach. Doświadczają tych samych trudów wędrowania, o czym czasem zapominają pielgrzymi, którzy oczekują natychmiastowej, skutecznej pomocy na swoje dolegliwości.
Mówią, że zawsze robią, co w ich mocy - ratownicy Maltańskiej Służby Medycznej to najbardziej zapracowani uczestnicy pielgrzymki.
- Upał i wysiłek, jaki wykonuje organizm w wysokiej temperaturze, w pagórkowatym terenie, charakterystycznym dla trasy tej pielgrzymki, robi swoje - mówi Joanna Markieton-Mordarska, główny koordynator pielgrzymich służb medycznych. - Otarcia, pęcherze to nasza codzienność. Zużyliśmy już 200 igieł, mnóstwo środków opatrunkowych. Do tego drugiego dnia aż 40 osób przyszło do nas, prosząc o podwiezienie naszymi karetkami i busem do kolejnych miejsc postojowych lub do celu w Wysokiej, bo nie byli w stanie samodzielnie pokonać pieszo trasy. Wiele osób trzeba było wspomóc kroplówkami. Taka sytuacja nie zdarzyła się nam jeszcze nigdy w czasie pielgrzymek.
Joanna Markieton-Mordarska dodaje, że pielgrzymi, którzy przyszli prosić o podwiezienie, nie byli właściwie fizycznie przygotowani do pokonania pagórkowatej trasy.
- Na dodatek niektórzy nie uświadamiają sobie, że nasze apele, żeby nawadniać się, pić co najmniej 4-5 litrów napojów - nie mniej - nosić nakrycie głowy, jeść zdrowo i regularnie, to nie nasze polecenia, ale zwykły rozsądek. Trzeba tłumaczyć dziewczynom, że pielgrzymka, to nie czas odchudzania. Apelujemy gorąco, żeby brać nasze uwagi na serio,
Zgłaszają się także pielgrzymi z problemami żołądkowymi. - Tu z kolei często pokutuje znowu brak rozsądku - mówi Joanna Markieton-Mordarska. - Trudno nie mieć problemów po zjedzeniu dużej porcji bigosu na jednym postoju, wypiciu kefiru i zjedzeniu jabłek na kolejnym.
W drugim dniu pielgrzymki, w każdej grupie maltańczycy mówili o swojej posłudze, o możliwości dołączenia do nich. Dawali świadectwo o tym czym dla nich jest wspólnota Maltańskiej Służby Medycznej.
W czasie postoju na boisku LKS "Amator" Babica, tuż przed Wysoką, kwestowali, aby uzupełnić środki medyczne, potrzebne pielgrzymom.
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.