71-letni Zbigniew Kozłowiecki z Wałbrzycha przeżył prawie 50 lat temu przygodę życia. Karol Wojtyła, późniejszy papież Jan Paweł II, zaproponował mu trzyrundowy pojedynek bokserski. Chciał być traktowany jak rywal, bo przeciwnika też nie zamierzał oszczędzać.
Kiedy w 1966 roku Kozłowiecki był studentem Akademii Górniczo-Hutniczej, wakacje spędzał z kolegami w malowniczych rejonach Małopolski. "Ówczesny biskup krakowski Karol Wojtyła, sprawujący opiekę m.in. nad młodzieżą akademicką, załatwiał nam wtedy kwatery. Były one bazami wypadowymi na górskie wędrówki" - wspominał.
Jedną z nich była kwatera w Oślaku koło Limanowej, gdzie gospodarze oddali żakom dom do dyspozycji. Pewnego dnia odwiedził ich biskup Wojtyła, znany ze swoich sportowych upodobań.
"Zapytał, kto jest sprawny, wysportowany i nie obawia się wyzwań. Koledzy wytypowali mnie, jako że wcześniej, w Technikum Górniczym grałem w koszykówkę w zespole Atri. Wtedy biskup powiedział do mnie: +No to sobie poboksujemy+. Byłem zdumiony i stremowany, bo jak tu bić się z taką szanowaną i dostojną osobą? Ale Karol Wojtyła polecił mi owinąć sobie pięści ręcznikami frotte, zrobił to samo i stanęliśmy naprzeciwko siebie na prowizorycznym ringu" - przypomniał zdarzenie wałbrzyszanin w rozmowie z PAP.
Jak podkreślił, był bardzo spięty, nie wiedział jak się ma zachować, co wyczuł przyszły święty i nakazał: "Nie przejmuj się mną i traktuj, jak każdego rywala, bo ja cię oszczędzał nie będę".
"Walczyliśmy żwawo trzy rundy po jednej minucie każda. Krzywdy sobie nie zrobiliśmy, a biskup był zadowolony z tej konfrontacji. Tego zdarzenia nie da się zapomnieć. Będę je wspominał do końca życia. Przecież skrzyżowałem +rękawice+ z człowiekiem, który doszedł do świętości" - zaznaczył Kozłowiecki.
Po ukończeniu studiów długo pracował w dozorze w kopalniach węgla kamiennego, m.in. "Wałbrzych" i "Thorez", nie zapominając o ćwiczeniach sportowych. Po przejściu na emeryturę nadal dba o fizyczną sprawność i startuje w różnych zawodach organizowanych na osiedlu Podzamcze, gdzie mieszka.
"Gram z niezłymi wynikami w tenisa stołowego i ziemnego oraz w badmintona i nie mam przed dużo młodszymi ode mnie najmniejszych kompleksów" - powiedział Zbigniew Kozłowiecki.
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.