Niesamowita jest ta cierpliwość Boga do człowieka. Kiedy dzisiaj patrzymy w kierunku krzyża, możemy zobaczyć jej ogrom.
Jak co roku w Wielki Piątek ustawiają się długie kolejki do konfesjonałów. Nam ludziom w tych kolejkach często brakuje cierpliwości. A bo to znowu przyszli na ostatni moment, a bo długo trzeba czekać, bo ktoś się ukradkiem w kolejkę pcha itd, itd. Na szczęście Pan Bóg nie robi nam wymówek, tylko czeka cierpliwie.
Niesamowita jest ta cierpliwość Boga do człowieka. Kiedy dzisiaj patrzymy w kierunku krzyża, możemy zobaczyć jej ogrom. Benedykt XVI pisze (Jezus z Nazaretu cz. II), że od śmierci Chrystusa świątynia nie jest już miejscem składania ofiar. Nie jest, bo żadna ofiara, ani żadne nasze działanie nie są w stanie zapewnić nam zbawienia. Bóg to wie, dlatego wydaje się za nas na śmierć. Tylko On nas zbawia i tylko w Nim możemy pokładać nadzieję. Dlatego też cierpliwie czeka na powrót każdego z nas na Jego drogę.
Kiedy rozważamy mękę i śmierć Chrystusa, kiedy patrzymy, jak cierpiał i adorujemy Jego krzyż, musimy zdać sobie sprawę, jak wielką łaskę otrzymaliśmy. Tak właśnie, łaskę. Bóg zrobił nam łaskę. Bez niej bylibyśmy tylko garstką prochu, kosmicznym pyłkiem, który zaledwie na chwilę pojawia się i znika. Na zbawienie w żaden sposób nie jesteśmy w stanie sami zapracować. Trzeba dzisiaj mieć tego świadomość. Nie ma takiej rzeczy, którą moglibyśmy zrobić, by swoimi zabiegami osiągnąć wieczność.
Z tą świadomością dzisiaj staję pod krzyżem. Cieszę się, że razem ze mną pod ten krzyż przychodzą tłumy. Dobrze, że są w tym tłumie ludzie, do których często zwyczajnie po ludzku brakuje mi też cierpliwości. Wierzę i ufam, że Bóg tę moją słabość też poniósł na krzyż. Jestem Mu szalenie wdzięczny za to, że wraz z Jego śmiercią zostały pogrzebane wszystkie moje grzechy. Mam nadzieję, że dzięki Niemu w przyszłym życiu wszystkie nasze słabości nie będą już istnieć.
Niedawno ksiądz Artur Stopka pisał w komentarzu dla Rzeczpospolitej, że Kościół nie powinien odwrócić się od człowieka, któremu prokuratura zarzuca spalenie domu i zabicie żony z czwórką dzieci. Trudne to, nie powiem, ale tego właśnie uczy nas krzyż. Bóg umarł za nas wszystkich: za złodziei, zabójców, kłamców, leni, homoseksualistów, rozwiedzionych, którzy wstąpili w powtórne związki i teraz nie wiedzą, jak się z tej sytuacji wyplątać, nawet za pedofili. My chrześcijanie powinniśmy nad złem ubolewać, ale z drugiej strony ludziom gorąco kibicować i prosić Boga, by znaleźli drogę do Niego.
A tymczasem widzę, że często tego brakuje. Sami próbujemy stawiać się w roli arbitrów: ten może być zbawiony, tamten będzie miał ciężko... Krzyż pokazuje, że w tej kwestii decyduje tylko Bóg. Biskup Ryś w książce Skandal miłosierdzia napisał, że rany, które zostały na ciele Chrystusa po Jego zmartwychwstaniu, są jak zapis naszych imion, które Bóg zostawia na sąd. To te rany będą za nami świadczyć, a nie to, co sami zrobiliśmy, czego dokonaliśmy. Naszym największym i właściwie jedynym dokonaniem, którym będziemy się mogli pochwalić, będzie to, czy codziennie próbowaliśmy iść śladami Chrystusa. Czy nawet wtedy, kiedy wpadliśmy w największe Bagno, byliśmy gotowi wyciągnąć do Niego rękę i prosić o przebaczenie. Czy z tej miłości i wdzięczności popłyną konkretne postanowienia i czyny? Pójdziemy śladem Piotra, który płacze nad swoją głupotą, czy śladem Judasza, który pogrążając się w rozpaczy sam się skazuje na śmierć? A może będziemy jak faryzeusze, którzy uwikłani we własne prawa nie są w stanie dostrzec, jak bliski jest Bóg? Dzisiaj jest najlepszy moment, by podjąć decyzję. Bóg czeka, miłosierdzie jest na wyciągnięcie ręki.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).