Obrona życia nie należy do najłatwiejszych, zwłaszcza jeśli w mieście - siedzibie władz Unii Europejskiej.
To właśnie tam istnieje ogromne grono zwolenników aborcji, które regularnie daje o sobie znać. Belgia to również jedyny kraj, w którym wprowadzono eutanazję dla dzieci. Ciężka sytuacja proliferów i brak wsparcia od jakichkolwiek innych stowarzyszeń w państwie, mocno ograniczają ich działania na szerszą skalę. Nie chcą oni jednak biernie przyglądać się obecnej sytuacji i twardo opowiadają się za wartością życia. 30 marca wzięli udział w V Marszu dla Życia, którzy przeszedł ulicami Brukseli. Na 18 maja zapowiadają z kolei XIII Marsz dla Życia w Szczecinie, największe tego typu - gromadzące ponad 20 tys. osób - wydarzenie w naszym kraju.
- Każde życie jest ważne i warto je chronić, bo ono zaczyna się właśnie od poczęcia, a nie od któregoś tam tygodnia ciąży. Wiem, że nie wystarczy tylko organizować takie marsze. W moim życiu staram się rozmawiać o tym z moimi przyjaciółmi. To ważne, żeby przypominać, że zarówno życie młodych, starszych jak i chorych, trzeba otaczać ochroną. Musimy mówić o tym wszystkim ludziom wokół nas, a zwłaszcza młodym - mówi Bernadetta, organizator Marszu.
Bractwo Małych Stópek ze Szczecina, postanowiło wesprzeć belgijskich proliferów. Bruksela to ważne miasto, w którym zapadają najważniejsze decyzje dotyczące Europy, również odnośnie obrony życia.
- Przyjechaliśmy do Was z Polski. Jest nas 50 osób, ale chciało przyjechać więcej. Pokonaliśmy 900 km po to, by być z Wami w tym dniu. Wspieramy Was we wszystkim co robicie - mówiła do uczestników Joanna Szałata, członek Katolickiego Stowarzyszenia Civitas Christiana.
Była to już piąta manifestacja w stoicy UE. Jeszcze niedawno jej przeciwnicy dewastowali domy obrońców życia, demonstrując złość oraz gniew, z powodu organizowania pochodów pro-life. Organizatorzy nie raz zastawali swoje domy np. pomalowane farbą.
Za życiem z... pandą
Symbolem belgijskiego Marszu dla Życia była panda. Ta na pozór niezrozumiała decyzja organizatorów, wprawiła w zakłopotanie wielu uczestników, zwłaszcza z innych krajów. Niecodzienny znak belgijskich proliferów ma jednak głębszy wymiar, który - zdaniem organizatorów, skłania do myślenia i uświadamia Belgów w bardzo istotnej sprawie. Na placu przechadzali się wolontariusze w strojach pandy, którzy nieśli tabliczki z napisem "Chroń ludzkość".
- Ludzie spędzają mnóstwo czasu, zajmując się ochroną pand, bo są one na wymarciu. To zagrożony gatunek. Dobrze, że je chronią, ale jeszcze wspanialszą rzeczą byłaby ochrona ludzi, zwłaszcza tych małych i słabych. Czemu mamy nie otaczać ich większą opieką? Przecież są ważniejsi od pand. Uważamy, że użycie tego zwierzęcia w marszu to trafiony pomysł, by zwrócić uwagę przede wszystkim na obronę dzieci - wyjaśnia Maty Vandolavieur, członek organizacji Marszu dla Życia.
Generacja młodych
Podczas marszu pojawili się uczestnicy nie tylko z Polski, ale również z Litwy, Włoch oraz Stanów Zjednoczonych. Do działania zachęcała Patricia McEven, która w swoim przemówieniu podkreśliła, że to właśnie my jesteśmy generacją, która musi zakończyć aborcyjne zło. Całkowite poparcie wyraził również arcybiskup Brukseli - Andre Leonard, który to również uczestniczył w pochodzie.
- Nasz naród jest przeciwny życiu. Takie marsze są tu bardzo potrzebne. Dziękuję młodzieży, że takie rzeczy organizują. Jestem naprawdę bardzo wzruszony, gdy to widzę - wyznał.
Niespodziewana zmiana...
Mimo ogromnych chęci organizatorów, nie udało się jednak zrealizować wszystkich planów dotyczących marszu. Uczestnicy pierwotnie mieli wyruszyć w ciszy z placu Mont des arts, a trasa prowadzić miała główna ulicą, nieopodal siedziby rządu belgijskiego oraz parlamentu UE. Obrońcy życia chcieli pokazać swoje stanowisko, przechodząc jednocześnie obok najważniejszych budynków miasta. Niestety jednak tuż przed wyruszeniem, policja diametralnie zmieniła trasę marszu, ograniczając ją jedynie do okrążenia placu. Powodem tej decyzji, była nadmierna ochrona przebywającego w parlamencie prezydenta Chin. Szerszych informacji, odnośnie skrócenie trasy, nie udało się uzyskać. Niezadowolenie zebranych, szybko przeraziło się w chwilowe gwizdy i okrzyki uczestników. Belgowie twierdzą, że Rząd - który de facto jest przeciwko życiu, boi się konfrontacji. W rezultacie uczestnicy marszu okrążyli niewielki plac Mont des arts.
- Marsz dla życia ma konkretne przesłanie - to manifestacja w obronie ludzkiego życia. Po to tu przyjechaliśmy. Przejście takiego kawałeczka i to jeszcze boczną ulicą mija się z celem - stwierdził ks. Piotr Buda, opiekun BMS.
- Ten marsz był naprawdę mikroskopijny, ale mimo wszystko ważny. Organizatorzy nie mogli utrzymać wcześniejszej trasy, musieli iść na ustępstwo. Myślę, jednak, że warto było tu przyjechać, choć ta manifestacja znacznie różniła się od tych, w których wcześniej uczestniczyliśmy. Jako BMS zaistnieliśmy. Osobiście cieszę się, że mogłem tu być – kończy ks. Krzysztof Żuk, opiekun BMS.
Obrona życia wiąże się z podjęciem określonych postaw oraz działań w tym kierunku. Świadectwo uczestnictwa jest bardzo ważne, by pokazać, że sprawa obrony życia jest wciąż aktualna i bardzo istotna w życiu każdego z nas. Niewątpliwie bardzo ważna jest również modlitwa. Podczas marszu grupa ze Szczecina odmówiła Koronkę do Miłosierdzia Bożego w intencji obrony życia na terenie Belgii.
Bractwo Małych Stópek oraz Fundacja Małych Stópek to wciąż powiększające się liczba osób, którym bliska jest idea obrony życia człowiek i jego godności od samego poczęcia do naturalnej śmierci. Jego członkowie uczestniczyli już w Marszach dla Życia m.in. w Paryżu, Berlinie i Rzymie.
Ich misją jest ochrona każdego nienarodzonego dziecka, bez względu na warunki i okoliczności w jakich się poczęło oraz promocja odpowiedzialnego rodzicielstwa. Inspiracją i fundamentem dla działalności fundacji i bractwa jest treść encykliki błogosławionego Papieża Jana Pawła II "Evangelium vitae".
"Działamy na rzecz ogółu społeczności w służbie rodzinie i człowiekowi, w szczególności promujemy wartości, które stanowią fundament instytucji rodziny. Pomagamy rodzinom i osobom, które są niepewne i zagubione wobec swych zadań, zwątpiły i zatraciły świadomość znaczenia i prawdy życia małżeńskiego i rodzinnego" - informują. Jak wyjaśniają, swoją misję realizują poprzez edukowanie młodzieży, promowanie wartości ludzkiego życia, formację duchową i intelektualną, jak również poprzez pomoc specjalistyczną i materialną.
"Chciałem, aby drugie Drzwi Święte były tutaj, w więzieniu."
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.