W czwartkowy wieczór Stróżowie Wielkanocnego Poranka po raz drugi pojawili się w Miasteczku Studenckim, w kościele Matki Bożej z Lourdes. Były Msza św., adoracja i modlitwa wstawiennicza.
– Urodziłam się w bardzo wierzącej i praktykującej rodzinie, moja mama była zaangażowana we wszystkie istniejące przy parafii grupy modlitewne i starała się przekazywać mi wiarę. W domu wieczorem odmawialiśmy też Różaniec – opowiadała o swoim życiu 26-letnia Maria Magdalene, pochodząca z prowincji Modena (na północy Włoch).
Idąc za przykładem mamy, też zaangażowała się w życie parafii – grupę modlitewną, adoracyjną, wakacyjne wyjazdy z młodzieżą i wiele innych spraw. Z biegiem czasu nabierała jednak błędnego przekonania, że Bóg to kartka z modlitwą do odmówienia, święty obraz i niekończące się rzeczy do zrobienia. Zastanawiała się, po co robi to wszystko, a odpowiedź sama się nasuwa: bo Bóg ją o to prosi i nieważne, czy jest zmęczona, czy nie, czy ma jeszcze inne obowiązki, ciężko chorego brata... To wszystko stopniowo powodowało narastające w niej poczucie pustki i frustracji. Pięć lat temu postanowiła pojechać do Asyżu, by tam nabrać duchowych sił. W mieście św. Franciszka spotkała swojego ojca duchowego, który doradził jej... aby wyprowadziła się z domu!
– To był wstrząs. Przecież nie mogłam zostawić tego wszystkiego, co robiłam! Początkowo nie wierzyłam więc w ani jedno jego słowo. A jednak miał rację. Za jakiś czas pojechałam do Florencji, do sióstr klauzurowych, które okazały się być bardziej wolne ode mnie. W oczach miały niesamowitą radość i pokój. Tak bardzo tego szukałam i potrzebowałam. Ja, która byłam niewolnicą „miliona rzeczy do zrobienia” – wspomina Maria Magdalene. Po pewnym czasie spotkała też młodych ludzi należących do szkoły ewangelizacji Sentinelle del Mattino di Pasqua, jednak nie od razu było jej z nimi po drodze... – W końcu, podczas ewangelizacji na placu we Florencji, spotkałam żywego Boga. Zobaczyłam go w ludziach, którzy tam byli: pili alkohol, brali narkotyki, zagłuszali głód Jego miłości. Powoli zaczęłam też odkrywać głębię mojego imienia – przecież Maria Magdalena była pierwszą kobietą-ewangelizatorką. To moje powołanie, które podczas chrztu dostałam od Boga! Dziś chcę wam zaświadczyć, że kiedy naprawdę otwarłam na Niego swoje serce, On zstąpił do niego i zawsze jest ze mną – podkreśla.
Po Mszy św., świadectwie Marii Magdalene był też czas na uwielbienie i modlitwę w ciszy podczas adoracji Najświętszego Sakramentu oraz modlitwę wstawienniczą, podczas której Jezus, poprzez posługujących kapłanów, umacniał w wierze i uzdrawiał z mniejszych oraz większych zranień.
Włoska szkoła ewangelizacji Sentinelle del Mattino di Pasqua (Stróżowie Wielkanocnego Poranka) powstała w 2005 r., a założył ją ks. Gianni Castorani. Szkoła, tak jak jej francuska „matka” („Jeunesse-Lumière” – fr. „Młodzi-Światło”, prowadzona przez o. Daniela Ange'a), opiera się na czterech filarach: modlitwie (codzienna Msza św., liturgia godzin, adoracja Najświętszego Sakramentu, lectio divina), wspólnocie, formacji (przygotowującej do misji ewangelizacyjnych) i misji (ewangelizacji), czyli niesieniu Boga wszędzie tam, gdzie ludzie Go potrzebują. Młodzież w szkole przybywa przez rok, oddając go na służbę Bogu i ewangelizacji rówieśników.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Archidiecezja katowicka rozpoczyna obchody 100 lat istnienia.
Po pierwsze: dla chrześcijan drogą do uzdrowienia z przemocy jest oddanie steru Jezusowi. Ale...
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.