Ukraina nie potrzebuje naszego mądrzenia się, co dla niej byłoby lepsze. Najwyraźniej sama wie, co ma robić.
Ostatnie dni upłynęły pod znakiem wydarzeń na Ukrainie. Po dramatycznym początku, olbrzymiej niepewności, zagrożeniu wojną domową, dziś mamy pewną stabilizację. To czas, gdy pojawiają się komentarze, oceny i prognozy. Wydaje się jednak, że brakuje w nich tego, co najważniejsze: cierpliwości.
Fakty są takie: w czwartek na Majdanie zginęło 100 osób. Od wtorku zapewne znacznie więcej, z pewnością nie znamy jeszcze pełnej liczby ofiar. Zapobieżenie dalszemu rozlewowi krwi musiało być priorytetem. Nie ma co „gdybać”, czy można było uzyskać więcej. Uzyskano najważniejsze. Reszta należy do Ukraińców.
Najwyraźniej nie zmarnowali swojej szansy. Decyzje podejmowane są szybko, ale wydają się rozważne. Na niektóre decyzje trzeba jeszcze poczekać: wymagają czasu. Tymczasem odnoszę wrażenie, że komentatorzy chcieliby już wszystko wiedzieć. Nie da się. Cierpliwości.
Ciągle słychać obawy o to, czy uda się utrzymać spokój społeczny. Przemoc budzi pragnienie zemsty. Na razie służby porządkowe sobie radzą. Włączyły się – co bardzo ważne – wszystkie obecne na Ukrainie kościoły. Owszem, zawsze mogą pojawić się prowokatorzy. Zapewne są tacy, którzy na sprowokowaniu zamieszek czy nawet linczów by skorzystali. Ale uczestnicy Majdanu mają tego świadomość. Prowokacje były ich chlebem codziennym.
Nastroje są wzburzone. To naturalne. Trudno byłoby oczekiwać czegokolwiek innego. Cierpliwości. Nie ma co podkręcać atmosfery.
Pojawili się kandydaci na urząd prezydenta, pojawili się ich zwolennicy i przeciwnicy. Demonstrują! To… normalne, naturalne i dobre. Tak wygląda proces demokratycznego wyłaniania przywódcy. Co ważne: to Ukraińcy zdecydują, komu zaufają. To naprawdę nie nasza sprawa, jeśli wybory będą uczciwe i wolne.
Naszą sprawą jest udzielnie pomocy. Humanitarnej, póki jest potrzebna. Dyplomatycznej – nowa Ukraina nie może pozostać na scenie międzynarodowej sama. Potrzebuje międzynarodowych gwarancji. Ekonomicznej. Ale nie potrzebuje naszego mądrzenia się, co dla niej byłoby lepsze. Najwyraźniej sama wie, co ma robić.
Być może się pomyli. Ma prawo się pomylić. Jak każdy. Naszym – Polski, Europy, świata – zadaniem jest zapewnienie takich warunków międzynarodowych, by mogła sama swoje ewentualne pomyłki korygować. Nic więcej. Chyba, że się o konkretną pomoc zwróci.
W pomaganiu nie wolno tracić umiaru. Ani w relacjach międzypaństwowych, ani międzyludzkich. Trzeba umieć dać tyle, ile ktoś potrzebuje, nie wtrącając się w to, jak organizuje swoje życie. Nawet jeśli nie do końca nam się to będzie podobało. Nam nie musi.
Jest jeszcze jeden sposób, w który możemy pomóc Ukrainie. Modlitwą. O pokój. O mądrość. O dar Ducha Świętego dla tych, którzy będą kraj wyprowadzać z wielu katastrof. Bo tylko On się nie myli.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.