"Pozostało nam tylko czekać, być w gotowości do ucieczki oraz modlić się! Ludzie dzwonią do nas z brusu (trawy, pola) i mówią: zróbcie coś !!!" - relacjonuje w dzisiejszej korespondencji z Republiki Środkowoafrykańskiej, brat Benedykt Pączka OFMCap.
"Dzisiaj mija trzeci tydzień kiedy po raz pierwszy wysłałem prośbę o wysłanie wojsk w naszą stronę. Do dziś nic, i nikt nie przyszedł nam z pomocą" - zwraca uwagę z targanej przemocą placówki misyjnej, brat Benedykt.
"Dotychczasowy bilans to kilkadziesiąt spalonych domów, kilkadziesiąt zabitych osób, w tym masakra w Nzakoun. Wczoraj otrzymaliśmy informację, że jakieś 5 km od nas spalono kolejną wioskę. Są kradzieże, gwałty, granica ciągle jest zajęta przez rebeliantów..." - wymienia misjonarz. "Pozostało nam tylko czekać, być w gotowości do ucieczki oraz modlić się!"
Na misji brakuje praktycznie podstawowych środków do życia. "Czy ktoś myśli o tym co w najbliższych dniach będziecie jedli?" - z tym pytaniem muszą dziś mierzyć się misjonarze i ludzie, pośród których pracują.
"Trzy misje od kilku tygodni nie mają możliwości pojechać na zakupy. U nas cały skład żywnościowy został skradziony. Ile taka sytuacja potrwa? Nie wiem. Bocaranga, Ndim, Ngaoundaye..." - wylicza brat Benedykt.
Cały czas docierają nowe wiadomości o kolejnych spalonych domach. "Jest ich podobno bardzo dużo, jakieś 7 km od nas w stronę granicy z Czadem. Westchnijcie za nas. Musimy ściągnąć to wojsko!!! Ludzie dzwonią do nas z brusu (trawy, pola) i mówią: zróbcie coś !!!"
Czytaj też: Kto nie uciekł - został zabity
O akcji pomocy polskim kapucynom i ludziom w RCA, na misji więcej w: Słodki smak pomocy
13 maja br. grupa osób skrzywdzonych w Kościele skierowała list do Rady Stałej Episkopatu Polski.