Krzysztof był przerażony. Odkrył, że odczuwa pociąg do mężczyzn. Wszyscy, nawet ksiądz, mówili mu, że musi się nauczyć z tym żyć, bo już taki jest. A on nie chciał taki być.
Zastanawiające są zmiany, jakie w kwestii skłonności homoseksualnych nastąpiły w ciągu zaledwie kilku lat w Katechizmie Kościoła Katolickiego. W pierwszym wydaniu z roku 1992 można było przeczytać: „Znaczna liczba mężczyzn i kobiet przejawia głęboko osadzone skłonności homoseksualne. Osoby takie nie wybierają swej kondycji homoseksualnej, dla większości z nich stanowi ona trudne doświadczenie”. Po poprawkach naniesionych w roku 1998 ten fragment Katechizmu brzmi: „Pewna liczba mężczyzn i kobiet przejawia głęboko osadzone skłonności homoseksualne. Skłonność taka, obiektywnie nieuporządkowana, dla większości z nich stanowi trudne doświadczenie” (KKK 2358 – podkreślenie od redakcji GN). O toczącej się w Kościele dyskusji na temat moralnej oceny skłonności homoseksualnych świadczy podpisany 1 października 1986 roku przez kard. Józefa Ratzingera „List do biskupów Kościoła katolickiego o duszpasterstwie osób homoseksualnych”. W dokumencie czytamy: „zostały zaproponowane interpretacje nadmiernie przychylne predyspozycji homoseksualnej, tak dalece, że niektórzy posunęli się aż do uznania jej za obojętną lub nawet dobrą. Należy tu bowiem sprecyzować, że szczególna skłonność osoby homoseksualnej, choć sama w sobie nie jest grzechem, to jednak stwarza mniej lub bardziej silną skłonność do postępowania, które z punktu widzenia moralnego jest złe”. W tym samym liście dwa razy zawarto stwierdzenie, że sama skłonność homoseksualna „musi być uważana za obiektywnie nieuporządkowaną”.
Właśnie ten list, jako jedną z podstaw swego istnienia, wskazuje działająca przy Ośrodku Ruchu Światło–Życie w Lublinie na Sławinku „Odwaga”. „Ci, którzy mają tego rodzaju predyspozycje, powinni być przedmiotem szczególnej troski duszpasterskiej, aby nie doszli do przekonania, że realizowanie owej skłonności w relacjach homoseksualnych jest opcją z moralnego punktu widzenia do przyjęcia” – napisał kard. Ratzinger. Jednak, jak podkreślają Barbara Badura i Grażyna Tokaj, zajmujące się osobami homoseksualnymi, „Odwaga” nie jest duszpasterstwem osób o skłonnościach homoseksualnych, chociaż niektórzy tak ją określają. „Odwaga” nie chce tworzyć stałego środowiska takich osób, a jedynie pomóc tym, którzy przychodzą, żeby potrafili właściwie przeżywać siebie jako osoby, jako osoby wierzące, i żeby dzięki temu mogli odpowiednio zaistnieć w normalnym środowisku, w którym żyją, nie czując się określonymi ani zdeterminowanymi przez swoje homoseksualne skłonności. – Chodzi przede wszystkim o to, by pomóc osobom o skłonnościach homoseksualnych w trwaniu w czystości i odrzuceniu homoseksualnego stylu życia – wyjaśnia Barbara Badura. – Nie szukamy takich ludzi – dodaje Grażyna Tokaj. – Sami przychodzą. „Odwaga” tak właśnie powstała. Do Ośrodka Ruchu Światło–Życie przyszli aktywni homoseksualiści szukający pomocy. To było kilkanaście lat temu. „Odwaga” powstała w 2000 roku. Przez pięć lat przeszło przez nią około 500 osób.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.