- To jest ból, którego nie zniweluje czas - mówi pani Katarzyna. - I towarzyszy nam już 20 lat, każdego dnia.
Osoby wierzące żyjące w związkach niesakramentalnych zgodnie podkreślają, że niczego tak nie zazdroszczą innym, jak możliwości przystępowania do stołu Pana. – Podczas każdej Mszy św. czuję wręcz fizyczny ból, kiedy widzę ludzi przyjmujących Komunię św. – mówi pani Katarzyna.
– A najgorzej jest w okresie świąt Bożego Narodzenia i Wielkanocy, kiedy ławki pustoszeją, bo wszyscy udają się przed ołtarz, a my i jeszcze jedno małżeństwo zostajemy jak na pustym pokładzie statku. Wówczas mam ochotę zapaść się pod ziemię, także ze wstydu – dodaje gorzko pan Andrzej. – I nie rozumiem ludzi, którzy mogą przystępować do spowiedzi i Komunii św., a nie czynią tego z obojętności dla wiary albo zwyczajnie z lenistwa.
Początek
Duszpasterstwo Związków Niesakramentalnych w diecezji sandomierskiej powstało 8 grudnia 2007 r. za sprawą ks. Wiesława Surmy. – Pewnego wieczoru syn wrócił po Mszy św., do której służył jako ministrant, z okrzykiem „Tatusiu, ks. Wiesław prosi, abyś przyszedł do kościoła”. Nie wiedziałem, o co chodzi – opowiada pan Andrzej. – Poszedłem, ks. Wiesław czekał na mnie. Okazało się, że bp Andrzej Dzięga chciał utworzyć w Sandomierzu Duszpasterstwo Związków Niesakramentalnych, i ksiądz zaprosił nas i jeszcze jedno małżeństwo ze Skalnej Góry do uczestnictwa i pomocy w jego budowaniu. Ponieważ ks. Wiesław Surma był wikariuszem w parafii Chrystusa Króla w Tarnobrzegu, tutaj też skupiło się całe życie nowej wspólnoty. Początkowo przystąpiło do niej 10 par, ale z czasem zaczęła wrastać.
– Niestety, byli tacy, którzy liczyli, że przynależność do duszpasterstwa pomoże im w szybkim uzyskaniu opinii o nieważności poprzedniego małżeństwa kościelnego i będą mogli przystępować do Komunii św. Tymczasem nic bardziej mylnego. Założeniem naszej wspólnoty jest bycie jak najbliżej Pana Boga i niedopuszczenie do odcinania się ludzi po rozwodach od Kościoła. Jest to bowiem zjawisko dość powszechne, wynikające z niewiedzy bądź z wewnętrznej niechęci – stwierdza pan Andrzej.
W ciągu 6 lat działalności przez DZN przewinęło się wiele osób, jedne zmarły, inne odchodziły, twierdząc, że jednak to nie dla nich. Ale jest stała, silna grupa aktywnie działająca od samego początku, i do niej należą pani Katarzyna i pan Andrzej, którzy wspólnie pokonują trudy codzienności od 20 lat. Poznali się, kiedy on miał już za sobą rozwód, ona zaś była panną. Pan Andrzej starał się o orzeczenie nieważności poprzedniego małżeństwa, ale bez rezultatu. – Modlimy się bardzo gorąco, że może Bóg pozwoli nam znaleźć jakieś rozwiązanie tej sytuacji – zwierza się pani Katarzyna. – I nie pozwoli nam odejść z tego świata bez sakramentu małżeństwa i przyjęcia Komunii św – dodaje. Od lat aktywnie uczestniczą w życiu lokalnego Kościoła, zwłaszcza swojej parafii. – Nasz wspaniały ks. proboszcz Adam Marek wielokrotnie prosił nas o niesienie darów, śpiew psalmów – mówi pani Katarzyna. Udzielali się w dominikańskim Kręgu Biblijnym i innych wspólnotach.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.