Papież Franciszek przewodniczył dziś o godz. 7.00 rano w kaplicy św. Sebastiana, gdzie znajduje się grób Jana Pawła II, Mszy św. tradycyjnie sprawowanej przez Polaków pracujących przy Stolicy Apostolskiej.
Bez odczucia miłości Chrystusa, nie żyjąc tą miłością, nie rozpoznając jej, nie karmiąc się tą miłością nie można być chrześcijaninem - powiedział Papież Franciszek podczas Mszy św. w kaplicy św. Sebastiana, gdzie znajduje się grób bł. Jana Pawła II. Po raz pierwszy Ojciec Święty przewodniczył Eucharystii sprawowanej co czwartek przez Polaków pracujących przy Stolicy Apostolskiej i w Wiecznym Mieście.
Papież Franciszek rozważając dzisiejsze czytania (Rz 8, 31b-39; Łk 13,31-35), podkreślił poczucie bezpieczeństwa, które dostrzegamy u św. Pawła: "Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej?". Zaznaczył, iż Apostoł tak bardzo miłował Pana Jezusa, bo Go widział, odnalazł, Pan odmienił jego życie. Właśnie ta miłość Pana stanowiła centrum życia Pawła. Prześladowania i choroby, zdrady - wszystko to, co przeżył nie mogły go oddalić od miłości Chrystusa. Miłość Chrystusa była centrum jego życia, punktem odniesienia. "Bez odczucia miłości Chrystusa, nie żyjąc tą miłością, nie rozpoznając jej, nie karmiąc się tą miłością nie można być chrześcijaninem: chrześcijanin to ten, który czuje, że Pan na niego spogląda, że jest umiłowany przez Pana aż do końca. Chrześcijanin odczuwa, że jego życie zostało zbawione krwią Chrystusa. To czyni miłość, owa relacja miłości.
Następnie papież zwrócił uwagę na smutek Jezusa, gdy spoglądał na Jerozolimę, która nie pojęła miłości, czułości Boga. Zauważył, że nie zrozumienie miłości Boga, to przeciwieństwo tego, co odczuwał Paweł. Dodał, że są ludzie, którzy wprawdzie przyznają, iż Bóg ich kocha, ale pojmują to abstrakcyjnie, jako coś, co nie dotyka ich życia, ich serca i żyją "jak im się żywnie podoba". W takiej postawie nie ma wierności. Ojciec Święty wskazał, iż serce Jezusa opłakuje niewierność Jerozolimy, fakt że nie pozwoliła się kochać, zaufała licznym bożkom, które wiele obiecywały, a następnie ją porzuciły. "Serce Jezusa, cierpienie Jezusowej miłości: miłości nie zaakceptowanej, nie przyjętej" - powiedział Papież Franciszek.
Ojciec Święty zwrócił uwagą na dwie ikony prezentowane przez dzisiejsze czytania liturgiczne: Pawła, który pozostał wierny do końca miłości Jezusa, w której znajduje moc, iść dalej, aby znieść wszystko. Czuje się słaby, czuje się grzesznikiem, ale znajduje siłę w miłości Boga, w owym spotkaniu z Jezusem Chrystusem. Z drugiej strony miasto i niewierny lud, który nie przyjmuje miłości Jezusa, lub żyje tą miłością połowicznie, tak jak komu wygodnie. "Spójrzmy na Pawła i jego odwagę, która pochodzi z tej miłości, i przyjrzyjmy się Jezusowi płaczącemu nad niewiernym miastem. Spójrzmy na wierność Pawła i niewierność Jerozolimy, a w centrum spójrzmy na Jezusa, Jego serce, które tak bardzo nas kocha" - zachęcił papież. Zachęcił byśmy postawili sobie pytanie: czy bardziej podobny jestem do Pawła czy też do Jerozolimy? Czy moja miłość względem Boga jest tak mocna, jak miłość Pawła, czy też moje serce jest letnie jak serce Jerozolimy?
"Niech Pan, za wstawiennictwem błogosławionego Jana Pawła II pomoże nam odpowiedzieć na to pytanie. Niech się tak stanie!" - zakończył swoją homilię Papież Franciszek.
Wraz z Ojcem Świętym Eucharystię sprawowało około 120 kapłanów. W kaplicy św. Sebastiana obecne były rzesze wiernych. Msze św. "polskie" przy grobie bł. Jana Pawła II sprawowane są w każdy czwartek od 2005 roku. Szczególną pieczę sprawuje były ceremoniarz, a obecnie papieski jałmużnik, abp Konrad Krajewski.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).