Te słowa powiedział Duch

O buddyzmie i czytaniu Biblii od deski do deski, o odliczaniu minut do końca Mszy i niecierpliwym czekaniu na promocję lektorską z Markiem Zającem rozmawia Monika Augustyniak.

Reklama

Monika Augustyniak: Wielkimi krokami zbliżamy się do końca Roku Wiary. Czy przeżył go Pan w wyjątkowy sposób?

Marek Zając: Szczerze mówiąc, nie. Wiarę traktuję jako coś, co trzeba stale rozwijać i doskonalić, w czym trzeba wzrastać na co dzień. W moim przypadku ta tendencja nie jest uzależniona od konkretnego roku.

Od dwóch lat jest Pan liderem wspólnoty. Kiedy zaproponowałam Panu wywiad, powiedział Pan, że dawanie świadectwa to obowiązek. Zawsze był Pan człowiekiem wierzącym w Boga i głoszącym Jego miłość?

Nie. Moja przygoda z Bogiem zaczęła się dość późno. Wychowywałem się w malutkiej miejscowości na Mazurach, gdzie wszyscy się znali. Ponieważ mój ojciec był wojskowym, w biały tydzień mama przebierała mnie w garniturek dopiero w kościele, żeby tata nie miał nieprzyjemności w pracy. Kiedy miałem 14 lat, przeprowadziliśmy się do Skierniewic. Tutaj zetknąłem się ze Wspólnotą „Apostoł”. To był początek jej istnienia, na spotkania przychodziły tłumy młodzieży, wręcz była taka moda. Przyszedłem kilka razy, ale zrezygnowałem. Nie uczęszczałem na religię, bo mnie ona nie interesowała.

Na studiach zetknąłem się z krisznowcami, z buddyzmem, przeczytałem trochę książek o mistycyzmie. Pewnego dnia szedłem przez pl. Grunwaldzki we Wrocławiu i zobaczyłem, że ktoś sprzedaje Pismo Święte. Postanowiłem kupić. Kiedy zobaczyłem, ile w nim tekstu, pomyślałem, że muszę mieć jakiś plan na czytanie. I tak w poniedziałek czytałem jeden rozdział, we wtorek dwa, we środę trzy itd. W niedzielę siedem, a w poniedziałek znów jeden i od początku. Dwa razy przeczytałem Biblię od deski do deski. Zajęło mi to około trzech lat.

To było pierwsze Pana zetknięcie ze słowem Bożym? No i jaki obraz Boga rodził się w Panu po przeczytaniu Starego Testamentu? Często mówi się, że Bóg starotestamentowy jest zupełnie inny od tego, który objawia się na kartach Nowego Testamentu.

W szkole średniej przeczytałem Nowy Testament i choć nie wpłynęło to na moją wiarę, byłem zafascynowany osobą Jezusa, Jego postawą, tym, co mówił, co robił. Był niesamowicie spójny, a to wydawało mi się trudne do osiągnięcia w świecie, który mnie otaczał. Taki obraz Boga pozostał mi do dziś. Natomiast Stary Testament czytało mi się inaczej. Czasem musiałem się zmuszać. No ale ja tak już mam, że jak coś sobie postanowię, to muszę to dokończyć.

Czy ta lektura wpłynęła na Pana wiarę?

Zupełnie nie. Minęły studia, zacząłem pracować, ożeniłem się. I miałem niesamowite szczęście, bo moja żona wywodziła się z bardzo wierzącej rodziny i sama też szczerze wierzyła w Boga. Razem chodziliśmy do kościoła, tyle że ja odliczałem minuty do zakończenia Eucharystii.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama