- Nie sądzę by chińskie władze na to pozwoliły - mówi kard. Zen.
Pokojowe manifestowanie na rzecz pełnej demokratyzacji Hongkongu może się spotkać ze zdecydowanym oporem ze strony władz Chińskiej Republiki Ludowej – ostrzega kard. Joseph Zen. Obecnie Hongkong ma status specjalnego regionu administracyjnego Chin. Rząd w Pekinie zadeklarował, że zezwoli na jego całkowitą demokratyzację do 2017 r. Tymczasem nie zanosi się na to, by zamierzał tę obietnicę wypełnić. Dlatego też powołany został ruch społeczny Occupy Central, który pokojowymi metodami domaga się jej realizacji.
Emerytowany ordynariusz Hongkongu wskazuje zagrożenia, ale jednocześnie deklaruje, że jest gotów zaryzykować aresztowanie i dołączyć do tej obywatelskiej inicjatywy. „Władze mogą posunąć się do prowokacji. Mogą też infiltrować protestujących. Jeśli dojdzie do aktów przemocy, będzie to pretekst dla Pekinu, który zniweczy wszystko, co do tej pory udało się zrobić w sprawie demokratyzacji Hongkongu” – powiedział kard. Zen w wywiadzie dla agencji Reuters. Wyraził także nadzieję, że Watykan zaostrzy swoją politykę wobec Pekinu, ze względu na sytuację prześladowanego Kościoła katakumbowego. Jego wyznawcy są bowiem zmuszani do przystępowania do kontrolowanego przez władze Patriotycznego Stowarzyszenia Katolików Chińskich, które nie podlega Watykanowi.
Terytorium Hongkongu podlega chińskiej jurysdykcji od 1997 r., kiedy to przestało być brytyjską kolonią. Cieszy się stosunkowo szeroką autonomią, także w zakresie mediów i wolności religijnej. Posiada również swój niezależny wymiar sprawiedliwości. Jednak każdego roku w pokojowych manifestacjach dziesiątki tysięcy ludzie domaga się pełnej demokratyzacji regionu.
Archidiecezja katowicka rozpoczyna obchody 100 lat istnienia.
Po pierwsze: dla chrześcijan drogą do uzdrowienia z przemocy jest oddanie steru Jezusowi. Ale...
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.