Wyprowadzani śpiewali "Kto się w opiekę..."

W ciągu zaledwie kilku godzin Ukraińcy wymordowali w Woli Ostrowieckiej oraz w Ostrówkach około 1050 osób.

Reklama

Już z chwilą rozpoczęcia II wojny światowej do mieszkańców docierały informacje o skrytobójczych mordach Polaków, dokonywanych przez bojówki ukraińskie. 22 czerwca 1941 r. wybuchła wojna niemiecko-radziecka i nastąpiła zmiana okupanta. W październiku 1942 r. Niemcy z policją ukraińską wymordowali kilkanaście tysięcy Żydów z komisariatu okręgowego Luboml.

Od wiosny 1943 r. przez wsie przechodziły patrole UPA i penetrowały teren w poszukiwaniu broni u Polaków oraz dopytywały się o organizacje AK, rabując przy tej okazji gospodarzy. Były też przypadki pobić i ostrzeliwania domów.

5 lipca 1943 r. banderowcy pod dowództwem Petra Gusara „Maśluka” zorganizowali zasadzkę na Niemców na moście między Ostrówkami i Borową, w wyniku której zginął oficer i kilku żołnierzy niemieckich. W odwecie Niemcy postanowili spacyfikować Ostrówki. Ostatecznie pacyfikację odwołano, ale na skutek strzelaniny spłonęło gospodarstwo Wiktorii Ulewicz i zginęła jej córka Agnieszka, a z odniesionych ran zmarła sąsiadka Helena Kuwałek.

28 i 29 sierpnia 1943 r. w okolicznych wsiach: Równo, Połapy, Sokół odbyła się mobilizacja Ukraińców przez przybyłe z terenów Galicji oddziały UPA.

W banderowskim kordonie

O świcie 30 sierpnia 1943 roku po wymordowaniu Polaków w niedalekich wsiach Kąty i Jankowce, kureń UPA Iwana Kłymczaka „Łysego” oraz sotnia Iwana Zareczniuka „Worona” ruszyły na Ostrówki i Wolę Ostrowiecką. Banderowców wspierali niektórzy mieszkańcy z sąsiednich wsi (Sokół, Połapy, Zapole, Przekurka, Huszcza), uzbrojeni w większości w widły, siekiery i pałki. Wsie zostały otoczone szczelnym kordonem przez uzbrojonych banderowców. Odcięto wszelkie drogi ucieczki. Scenariusz mordów w Ostrówkach i Woli był niemal identyczny. Ludność została podstępnie zapędzona na plac szkolny, gdzie na rzekomym zebraniu miały być przekazane mieszkańcom ważne wiadomości. Cała wieś została dokładnie przeszukana, by uniemożliwić ukrycie się. Ze zgromadzonych na placu ludzi wpędzono do szkoły mężczyzn, a kobiety z dziećmi i starców wprowadzono do kościoła (tak było w Ostrówkach). W międzyczasie w kilku miejscach Ukraińcy kopali duże doły na zwłoki. Szkoła, gdzie było ponad 200 mężczyzn, została przez nich otoczona i zamknięta. Następnie oprawcy, bijąc kolbami znajdujących się najbliżej wejścia, wyprowadzali mężczyzn grupami po 10: do zabudowań Jana Trusiuka oraz za stodołę gospodarza Suszki, gdzie ich mordowano strzałem z broni palnej lub uderzeniami w tył głowy siekierą lub wielkimi drewnianymi maczugami. Wyprowadzani mężczyźni zaczęli śpiewać „Kto się w opiekę odda Panu swemu”. W miejscach powyższych zabudowań pozostały w wykopanych pośpiesznie dołach-rowach wspólne mogiły, liczące: około 100 osób „u Suszka”, 81 osób „u Trusiuka”, 25 osób przy kuźni Bałandy. Wiele osób zostało też zamordowanych w mieszkaniach, w obejściach gospodarskich, na drodze lub zostało wrzuconych do studni.

Trupie pole

Zgromadzone w kościele kobiety z dziećmi prawdopodobnie zamierzano spalić żywcem, ale nie zdążono, bowiem około południa nadjechali samochodami Niemcy. Wywiązała się strzelanina. Wówczas w wielkim pośpiechu wyprowadzono kobiety z dziećmi z kościoła, w liczbie około 250 osób, i popędzono (4 km) pod wieś ukraińską Sokół. Idące na śmierć modliły się i śpiewały pieśni religijne, za co były poganiane biciem i wyzwiskami. Próby ucieczek w drodze kończyły się zamordowaniem. Na rżysku pod wsią Sokół kazano kłaść się twarzami do ziemi i mordowano kolejno strzałami oraz uderzeniami bagnetów. Po egzekucji upowcy sprawdzali, czy wszyscy są zabici i dobijali rannych. Mimo to ocalało kilkanaście osób. Część z nich zmarła w wyniku ran w pobliżu miejsca masakry. Po kilkunastu dniach zwłoki pomordowanych zostały zakopane przez Ukraińców z Sokoła. Miejsce to jest nazywane przez miejscowych „Trupim polem”.

W Woli Ostrowieckiej zgromadzono niemal wszystkich mieszkańców w szkole i na placu szkolnym. Następnie oprawcy najpierw wyprowadzali mężczyzn, grupami po 10 osób, do pobliskich zabudowań Strażyca. Tam za stodołą mordowali uderzeniami w tył głowy siekierami, młotami do uboju bydła lub wielkimi drewnianymi maczugami. Tak zginęły 243 osoby. Gdy do Ostrówek nadjechali Niemcy i rozpoczęła się strzelanina, banderowcy zamknęli pozostałych (głównie kobiety i dzieci, w liczbie ok. 200 osób), oblali drewniany budynek benzyną i podpalili. Następnie przez okna wrzucili granaty. Próbujących ratować się ucieczką, wyskakując przez okna z płonącego budynku, zabijano z broni palnej. Z tej grupy zdołało się uratować zaledwie kilka osób i to najczęściej jako ranni. Podpalono również, znajdującą się po drugiej stronie drogi, stodołę u Jesionków, gdzie spłonęło ok. 30 osób – głównie kobiet.

Napadu na Ostrówki i Wolę Ostrowiecką dokonano w ramach szeroko zakrojonej akcji eksterminacyjnej ludności polskiej w ponad 30 miejscowościach powiatu lubomelskiego. W ciągu zaledwie kilku godzin Ukraińcy wymordowali w obu wsiach około 1050 osób.

W 1943 r. w Ostrówkach mieszkały co najmniej 664 osoby – 121 rodzin. Z ponad 100 rodzin zginęło co najmniej 474 osób, tj. ok. 70 proc. W liczbie tej było na pewno: 145 mężczyzn, 125 kobiet i 204 dzieci (do lat 14). 6 kobiet było w zaawansowanej ciąży. Sposób i okoliczności przeprowadzenia mordu wskazują, że jego celem było fizyczne wyniszczenie całej ludności Ostrówek i Woli Ostrowieckiej – w tym także dzieci, kobiet i starców. To było zaplanowane i zrealizowane ludobójstwo.

W 1943 r. w Woli Ostrowieckiej mieszkało co najmniej 866 osób – 197 rodzin. Ze 169 rodzin zginęło co najmniej 575 osób, tj. ok. 70 proc. W tej liczbie było na pewno: 161 mężczyzn, 185 kobiet (w tym co najmniej 5 w zaawansowanej ciąży) i ok. 230 dzieci. Z 79 rodzin nikt nie ocalał – zginęli wszyscy. Pozostały po zabitych majątek zrabowano, zaś zabudowania spalono. Zginął zamordowany razem z wiernymi ostatni proboszcz ostrowiecki ks. kan. Stanisław Dobrzański oraz br. Józef Harmata (TChr). Ksiądz Dobrzański, któremu oddział AK z Jagodzina proponował wcześniej ucieczkę, został z parafianami i razem z nimi poniósł męczeńską śmierć. Został wyciągnięty ze sterty słomy, gdzie się ukrył, i zamordowany w zabudowaniach Trusiuka, prawdopodobnie przez obcięcie głowy siekierą. 19 września 1943 r. banderowcy spalili również pochodzący z I połowy XIX wieku drewniany kościół parafialny pw. św. Andrzeja Apostoła.
Dziś na miejscu Ostrówek i Woli Ostrowieckiej rozciągają się byłe kołchozowe pola uprawne, pastwiska, lasy i łąki. Tak naprawdę to tereny obu tych wsi są wielkim cmentarzem!

Ekshumacje

W 1992 roku, za zgodą władz ukraińskich w Ostrówkach i Woli Ostrowieckiej, dokonano częściowej ekshumacji ofiar OUN-UPA. Z mogiły w Woli Ostrowieckiej wydobyto szczątki nie mniej niż 243 osób. Z mogiły w Ostrówkach ekshumowano szczątki nie mniej niż 81 osób (łącznie 324 osób). Dokładnie w 49. rocznicę mordu, 30 sierpnia 1992 roku, na dawnym cmentarzu rzymskokatolickim w Ostrówkach odbyły się z udziałem duchowieństwa rzymskokatolickiego, byłych mieszkańców, okolicznej ludności ukraińskiej, władz polskich i ukraińskich uroczystości pogrzebowe. Wbrew obawom, ekshumacja nie stała się zaczynem nienawiści, żądzy odwetu i pogardy dla Ukraińców, lecz przyczyniła się do wzbudzenia wśród Polaków aktu przebaczenia.

W lipcu i sierpniu 2011 roku była prowadzona kolejna ekshumacja. W pobliżu ukraińskiej wsi Sokół na tzw. Trupim polu odkryto masowy grób mieszkańców Ostrówek i Woli, który krył szczątki co najmniej 231 osób – głównie kobiet i małych dzieci. Kolejna ekshumowana mogiła z terenów dawnej szkoły w Woli Ostrowieckiej zawierała szczątki co najmniej 79 osób (również kobiet i dzieci). Po wydobyciu wszystkich szczątków umieszczono je w kilku drewnianych trumnach i uroczyście pochowano, w łącznej liczbie 317 osób, 30 sierpnia 2011 roku na cmentarzu w Ostrówkach.

W uroczystościach pogrzebowych wzięli udział przedstawiciele władz ukraińskich i polskich. Uroczystość rozpoczęła się Mszą św. za spokój dusz zamordowanych, którą odprawił bp Marcjan Trofimiak, ordynariusz diecezji łuckiej, razem z kilkunastoma księżmi z Wołynia i Polski. Następnie nabożeństwo żałobne odprawili w obrządku wschodnim duchowni Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej – metropolita łucki i wołyński Nifont oraz biskup kowelski i włodzimierski Włodzimierz razem z kilkunastoma księżmi.

Na ten wyjątkowy pogrzeb na ostrowiecki cmentarz przybyło też ok. 400 miejscowych Ukraińców z sąsiednich wsi: Borowa, Sokół, Riwne, Połapy, Starowojtowo. Widziałem, jak liczni dziennikarze z Ukrainy i Polski pytali miejscowych: po co przyszli? Poczciwe babcie odpowiadały, że przyszły opłakać i pożegnać swoich sąsiadów Polaków, dobrych ludzi. Starsi wymieniali i wspominali Polaków z imienia i nazwiska, podkreślali ich dobre uczynki. Mówili: przecież to byli nasi sąsiedzi i zasłużyli na godny pochówek.

Tam, na cmentarzu, nad otwartą mogiłą, gdy zobaczyłem razem modlących się i opłakujących Polaków i Ukraińców, dziękowałem Bogu za to, że mogłem tam być i widzieć na własne oczy cud pojednania. Miałem łzy w oczach i tego się nie wstydziłem.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama