Munus znaczy: „dar”, a communio – „wspólnota darów”. Słowem, ja mam swój dar, ktoś ma inny, a ktoś następny – jeszcze inny. Wspólnota się tworzy, kiedy każdy coś od siebie daje.
Mówiliśmy o charyzmacie. Jednak także w dokumentach soborowych jest zastanawiający rys opieki nad ruchami, które jeszcze nie istnieją, i nakaz skierowany do Kościołów lokalnych i biskupów, żeby się o nie troszczyć. Sobór, można powiedzieć, przewidywał
powstawanie kolejnych ruchów.
- Ojcowie soborowi widzieli, co już się wydarzyło – na przykładzie ruchów przedsoborowych. Pewnie spodziewali się dalszego ciągu i, co istotne, poszli za tą intuicją. Na przykład Karol Wojtyła jako biskup krakowski mówił o posługiwaniu księży w Ruchu Światło--Życie w krakowskiej diecezji jako ich normalnym obowiązku pracy. Nie czymś dodatkowym, w takim sensie, że „normalne” są konfesjonał, ambona czy kancelaria, a bardzo gorliwy kapłan może się jeszcze ewentualnie zaangażować w Oazy. Wojtyła wręcz podkreślał: ta posługa należy do zakresu zwykłych obowiązków księdza. Jego podejście wpływało bardzo wyraźnie na zaangażowanie duchowieństwa. W końcu lat 70. w diecezji krakowskiej na wakacyjne rekolekcje jechało dziesięć tysięcy młodych ludzi. Średnia grupa oazowa liczyła pięćdziesiąt–sześćdziesiąt osób plus ksiądz. Z tego rachunku widać, że było tam co najmniej dwustu kapłanów. Dziś, niestety, inspiracja, którą dawał Wojtyła, gdzieś zniknęła. Są diecezje, gdzie 40–50% parafii nie gromadzi żadnych małych, konkretnych wspólnot. Ani młodzieżowych, ani dla dorosłych.
Z jakiego powodu?
- Różnie bywa. Czasem chodzi o zmianę mentalności. Księdzu, który jest na parafii w pojedynkę, trudno podołać obowiązkom, choćby tylko w ramach zwykłego duszpasterstwa. A jeszcze miałby „obsługiwać” wspólnotę. Gdyby jednak poczuł, że wędruje razem ze wspólnotą, że stała się ona dla niego punktem odniesienia i może się z nią też podzielić obowiązkami, pewnie byłoby zupełnie inaczej. Natomiast na razie mamy model, uwarunkowany po części historycznie rozmaitymi zaszłościami, w którym ksiądz wszystko musi zrobić sam, a przynajmniej nadzorować. A księży przecież nie przybywa, raczej ubywa. Średnia wieku kapłanów w Polsce też się podnosi. Stąd konieczna staje się właśnie wiosna, czyli odmłodzenie, dzięki temu, że ludzie świeccy wiele spraw przejmą.
Czy wyraźny bywa też motyw nieznajomości lub niechęci względem wspólnot?
- Raczej nieznajomości, a nieznajomość zawsze przekłada się na pewien rodzaj lęku. Jeśli czegoś nie znam, boję się tego, bo nie wiem, czego się spodziewać. Ale my naprawdę żyjemy w czasach przełomu. W niektórych sektorach życia Kościoła on się dokonuje szybciej, w innych wolniej. Na przykład świeccy zaczęli dość powszechnie studiować teologię – to wcale nie było takie oczywiste jeszcze w ubiegłym wieku. Teraz mamy armię wykształconych teologów świeckich, ludzi z doktoratami, którzy zostają katechetami albo działają w różnych szkołach ewangelizacji. Ruchy są rzeczywistością oddolną i zanim ona się przebije do góry, trochę czasu musi upłynąć. Papieże jednak konsekwentnie je promują, co notabene oznacza też, że nie są powszechnie znane.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wychowanie seksualne zgodnie z Konstytucją pozostaje w kompetencjach rodziców, a nie państwa”
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.