- Bóg pozmieniał wszelkie moje plany na życie, ale wiem, że gdybym wybrał inną drogę, byłbym nieszczęśliwym człowiekiem - przekonuje dk. Paweł Sztyber.
– Od Pierwszej Komunii św. byłem ministrantem ze względu na jakąś „tajemniczość”, której nie potrafiłem zrozumieć. Lubiłem także czytać Pismo Święte. W nim natrafiłem na fragment o talentach, które należy rozwijać – dodaje. Przed maturą były kłodawianin zaczął jeździć na rekolekcje i więcej się modlić. – Decyzję o pójściu do seminarium podjąłem w czasie pielgrzymki maturzystów na Jasną Górę. Pojechałem tam zawierzyć swoją maturę, ale także zdecydować o dalszym życiu. W czasie pielgrzymki nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego, ale wyjechałem z konkretnym postanowieniem. Pamiętam, jak stałem przed obrazem Maryi i prosiłem, by wskazała mi drogę, tak jak wskazała ją w czasie wesela w Kanie. No i pokazała – opowiada diakon i kontynuuje: – I tak, pomimo ogromnej niepewności, ale i wielkiej ufności, podjąłem decyzję o wstąpieniu do seminarium. Czuję, że Bóg mnie prowadzi, i wiem, że jeśli pokornie się Go szuka, on zawsze wskaże właściwe drogi.
A sport? Ciągle jest sposobem spędzania wolnego czasu, okazją do odpoczynku i kontemplacji Boga. On potrafi zafascynować i nie zabiera wolności. Mnie zafascynował. I ten stan ciągle trwa. Dziś należę do Niego, ale nie czuję się niewolnikiem, bo wiem, że będąc przy Nim, mam wszystko, czego mi potrzeba.
Akademia Sztuk Bożych
Pochodzi z parafii pw. św. Mikołaja w Głogowie. Diakon Paweł Sztyber, bo o nim mowa, jako dziecko nigdy nie myślał o kapłaństwie, a na początku szkoły średniej miał już nawet sprecyzowane plany na życie. – Od dziecka interesowałem się sztuką i malarstwem, sam też malowałem. Cały czas rozwijałem i pielęgnowałem ten talent w sobie. W pierwszej klasie pojechaliśmy do Wrocławia. Przypadkiem odwiedziłem Akademię Sztuk Pięknych i zakochałem się w tym miejscu – opowiada diakon. Wkrótce plany zostały zmienione o 180 stopni. Nieoczekiwanie pojawiła się myśl o kapłaństwie. – Poczułem pragnienie oddania się Bogu w drugiej klasie szkoły średniej. Miałem dwa lata na przemyślenie swojej decyzji. Wiele się w tym czasie wydarzyło, ale pragnienie pozostawało głęboko zakorzenione w sercu.
W seminarium nie zakopałem moich talentów. Zamiłowanie do sztuki, malarstwa, a nawet teatru rozwijałem przez 6 lat – zapewnia głogowianin. Lata seminaryjne to odkrywanie samego siebie, drugiego człowieka i Boga. Były w tym czasie piękne, ale też i trudne doświadczenia. – To wszystko nie było dziełem przypadku, ale Bożego prowadzenia. Trudnym doświadczeniem była choroba na czwartym roku. Wydawało mi się, że tracę wszystko. Mogłem przez nią odejść z seminarium, tak przynajmniej mi się wydawało. Bardzo mi pomogły słowa księdza rektora, za które mu dziękuję do dziś. A powiedział: „Seminarium nigdy z ciebie nie zrezygnuje”. To dało mi poczucie wartości mojego powołania i świadomość żywej wspólnoty Kościoła. Wszystko dobrze się skończyło, a czas choroby to była szkoła zaufania i oddania się woli Bożej – zauważa i dodaje: – Pisząc o swoim powołaniu, po raz kolejny przekonuje się, że jest to piękna droga. Droga trudna, bo trzeba dużo zmian i rezygnacji, porzucania po kawałku siebie i wypełniania nie byle czym, ale miłością Boga. Wszystko po to, aby potem móc świadczyć o tej miłości innym i ją rozdawać.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Przed odmówieniem modlitwy Anioł Pański Papież nawiązał także do „brutalnych ataków” na Ukrainie.
Msza św. celebrowana na Placu św. Piotra stanowiła zwieńczenie Jubileuszu duchowości maryjnej.
„Bez faktów nie może istnieć prawda. Bez prawdy nie może istnieć zaufanie.