O dojrzałości w wierze i działaniu Ducha Świętego w codzienności rozmawiamy z ks. Marcinem Wierzbickim, duszpasterzem młodzieży.
Jest ciągłość, ale przygotowując się do bierzmowania, powinniśmy zweryfikować relację z Bogiem.
Jeżeli mówimy o chrzcie, że w tym sakramencie stajemy się dziećmi Bożymi, to uprawnione będzie stwierdzenie, że bierzmowanie jest wejściem w relację przyjaźni z Jezusem Chrystusem. Jeżeli przyjąłem ten sakrament, powinienem sobie zadawać pytanie, co robię z tą relacją. Nie pytać, czy jestem w porządku na poziomie prawa, ale jak traktuję Jezusa – mojego Przyjaciela. Moim zdaniem, to jest najlepszy kontekst do rozmowy o odpowiedzialności za sakrament bierzmowania. Na ile rozwijam moją przyjaźń? Wtedy zmienia nam się optyka, nie sprowadzamy wszystkiego do formuły, ale tworzymy relację. Pan Bóg dostosował się do możliwości człowieka i dlatego są sakramenty – widzialne znaki, których człowiek może dotknąć, poczuć. Kiedy Jezus chodził po ziemi, też wchodził w bardzo osobistą relację z człowiekiem – gdy uzdrawiał, mógł robić to na dystans, a mimo to najczęściej dotykał, kładł dłonie, wkładał palce do uszu. Teraz w sakramentach dokonuje się to samo – Jezus przychodzi i dotyka nas i wtedy dociera łaska. Bierzmowanie, tak jak pozostałe sakramenty, to nie kolejne obciążenie, ale zaproszenie do przyjaźni.
Kiedy przygotowywałam się do naszej rozmowy, na początku wydawało mi się, że łatwiej usłyszeć negatywne opinie o kandydatach: że nieprzygotowani, niezainteresowani, nie wiedzą nic o świętym, którego imię wybrali. Jakie są Księdza doświadczenia?
Mam pozytywne doświadczenia. Zawsze żartuję, że gdyby bierzmowańcom zaproponować podczas przygotowania trzy razy w tygodniu nocne czuwania, to oni by na nie przyszli. Potrafią przyjść na nabożeństwa majowe, Różaniec czy Roraty, więc to chyba nie jest kwestia myślenia: „Jak wszyscy przyjmują bierzmowanie, to ja też”. Muszą podjąć jakiś wysiłek. Jeśli niektórzy z nich mieli do tej pory sporadyczny kontakt z Kościołem, to musi być dla nich bardzo trudne aż tyle zrobić, bo wymagamy od nich sporo. I to jest ta szansa na przyciągnięcie człowieka do Kościoła. Być może to będzie okazja, by doświadczyć żywego Boga. Może to nie jest superdojrzałe, ale stwarza szanse, sprzyjające okoliczności. Znałem osoby, które przed przygotowaniem do bierzmowania miały duży dystans do Kościoła, do Pana Boga. Po bierzmowaniu decydowały, że chcą być w Ruchu Światło–Życie czy w innej wspólnocie i bardzo mocno zaangażowały się w nią. To jest konkret. Nie zawsze są to spektakularne działania, ale widać, że coś się zmieniło, że Duch Święty działa.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).