100 tysięcy osób trudniących się magią i ezoteryką, rynek szacowany na 2 mld złotych.
Dotychczas wróżbiarstwo i czary egzystowały na marginesie oświeconego społeczeństwa. Dziś minister pracy wpisuje je na listę uprawianych zawodów, zakładane są szkoły dla wróżbitów, a kanały tematyczne, portale z horoskopami i sklepy ezoteryczne traktowane są jak jeden z wielu rodzajów biznesu – tyle, że prężnie się rozwijających.
– To wynik deficytu racjonalnego myślenia – mówi prof. Łukasz Turski, który dwa lata temu zainicjował „List w obronie rozumu” zawierający protest przeciw wpisaniu na listę zawodów wróżbitów i magów.
Biznes nade wszystko
Horoskopy i wróżby stały się częścią kultury masowej. W tabloidach codziennie można przeczytać co przydarzy się dzisiaj skorpionowi, wodnikowi czy baranowi, w telewizjach śniadaniowych spragnieni poznania przyszłości widzowie też mają szansę zapoznać się z prognozami. W prasie ogłaszają się rozmaite wróżki, w większych miastach nieźle prosperują sklepy ezoteryczne, w których można kupić talizmany, karty tarota, runa.
Jednak sfera, która była wstydliwie pomijana lub bagatelizowana coraz bardziej uzyskuje prawa obywatelskie. W 2009 roku Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej wpisało zawód wróżbity i bioenergoterapeuty na listę zawodów. Departament Rynku Pracy w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej na pytanie KAI wyjaśniło, że „Zawód wróżbity jest zawodem ujętym w klasyfikacji zawodów i specjalności regulowanej rozporządzeniem Ministra Pracy i Polityki Społecznej z 27 kwietnia 2010 r. w sprawie klasyfikacji zawodów i specjalności dla potrzeb rynku pracy oraz zakresu jej stosowania i posiada kod zawodu 516102”.
Projekt wpisania na listę zawodów wróżbitów potępiło 300 naukowców, w przeważającej liczbie fizyków, którzy wystosowali do ówczesnej szefowej resortu min. Jolanty Fedak „List w obronie rozumu”. „Uważamy za skandaliczne umieszczenie na tej liście szeregu profesji nie mających nic wspólnego z cywilizacją XXI w., a już na pewno z oficjalnie głoszoną przez Rząd RP ideą tworzenia społeczeństwa opartego na wiedzy” – czytamy w liście, pod którym podpisało się ponad 5 tys. osób.
„Na skutek światowych zawirowań gospodarczych Polska znalazła się w sytuacji, z której wyjście będzie niezwykle trudne. Nie pomogą nam w tym wróżbici i szamani, ale inżynierowie, naukowcy, nauczyciele, lekarze i wszyscy ciężko pracujący ludzie różnych zawodów. Umieszczenie ich na tej samej liście co astrologów i refleksologów przez konstytucyjne władze Polski, uważamy za obrazę” – stwierdzili uczeni.
Protest naukowców nic nie dał. Horoskopy zaś pojawiają się już nie tylko w tabloidach, ale również w poważnych mediach opiniotwórczych. Dzięki nim czytelnicy mogli dowiedzieć się jaki będzie rok 2011 w polityce i co mówią gwiazdy o najważniejszych osobach w państwie. W 2010 roku drukowano przepowiednie o wynikach wyborów – prezydenckich i samorządowych. W mediach politycy mówią publicznie o układzie gwiazd i wyznają pod jakim znakiem się urodzili. Wydaje się więc, że także elity zaaprobowały obecność horoskopów i astrologów w przestrzeni publicznej.
Toteż biznes ezoteryczny kwitnie, otwierane są szkoły kształcące przyszłych wróżbitów. Aby zostać dyplomowanym przepowiadaczem przyszłości należy ukończyć dziewięciomiesięczny kurs, za który płaci się blisko 1,4 tys. złotych.
Zainteresowani naukami tajemnymi mają do wyboru dwa kanały tematyczne w TV, liczne infolinie, możliwość zamówienia codziennego horoskopu. Około 7 mln Polaków korzysta z usług wróżbiarzy i bioenergoterapeutów. W branży są już osoby, cieszące się opinią świetnych specjalistów, chwalących się, że osiągają 100 proc. trafności. Ostatnio wielką karierę medialną robi wróżbita, który od kilku lat prowadzi salon ezoteryczny w swoim rodzinnym mieście. Przyszłość wróży na poczekaniu, wystarczy zatelefonować i zadać jedno pytanie. W ciągu godziny potrafi „obsłużyć” 50 i więcej osób. Na jego stronie internetowej zamieszczony jest cennik usług: wróżba podstawowa – 140 zł, wróżba na drugą osobę (bez zdjęcia) – 120, doradztwo biznesowe, wgląd runiczny w podłączenie osoby – 60 zł, analiza duszy i kolejność wcieleń – 60 zł, sprawdzenie zaszłości karmicznych – 60 zł, przekaz od aniołów – 40 zł. W mediach wróżbita chwalił się, że zaczął już wyjeżdżać na urlop do egzotycznych krajów. Biznes rozwija się znakomicie.
Biuro prasowe Ministerstwa Pracy poinformowało KAI, że nie posiada danych dotyczących dokładnej liczby osób uprawiających zawód wróżbity. Odsyła do GUS, który opracowuje informacje w cyklu 2-letnim, ale specjaliści od rynku zatrudnienia uważają, że jest ich ok. 100 tys. (księży katolickich – diecezjalnych i zakonnych – jest w Polsce ok. 30 tys.)
Upadek rozumu
Prof. Łukasz Turski, inicjator listu „W obronie rozumu” uważa, że ogromna popularność horoskopów i przepowiedni świadczy o wielkim deficycie racjonalnego myślenia. „Szkoły nie uczą racjonalnego myślenia, opartego na racjonalnym postrzeganiu rzeczywistości” – ocenia naukowiec. Nie potrafi pojąć, jak ludzie żyjący w XXI w. mogą dać wiarę magowi z telewizji, który twierdzi, że postawioną przed ekranem butelkę wody zamieni w panaceum na wszystkie choroby? „Przeciętny, racjonalnie myślący człowiek nawet jeśli wierzyłby, że nakładanie rąk uzdrowiciela może wywierać dobroczynny wpływ, wiedziałby, że nie może to działać przez telewizor, który przekazuje jedynie promieniowanie elektromagnetyczne. Racjonalne myślenie chroni przed tego typu sensacjami” – podkreśla. Ubolewa, że dużą i niedobrą rolę w popularyzacji ezoteryki odgrywają media. „Jeśli to robią tabloidy, można to uznać za część ich strategii, ale jeśli opiniotwórcze radio publikuje długą rozmowę z osobą, która zajmuje się tzw. «intuicyjnym tarotem», to też jest w tym głęboki bezsens, gdyż część słuchaczy bezkrytycznie uznaje to za prawdę”.
A ponadto – jest to dobry towar. „Horoskopy dobrze się sprzedają i jeśli jest wolna kolumna zawsze można ją zająć przepowiedniami. Przepowiednie Nostradamusa zawsze zostaną opublikowane” – stwierdza prof. Turski. Wspomina dobrego dziennikarza gospodarczego, który jest zwolennikiem UFO. „Jeżeli człowiek nauczy się, jak działają prawa przyrody, to nie zaaprobuje takich informacji” – mówi profesor. Zdumiewa go też, że w głowach współczesnych ludzi może egzystować mieszanka wiedzy racjonalnej i wiary w gusła. Jak można to połączyć? – To pytanie do socjologów, psychologów, psychiatrów – stwierdza.
Słabość psychiki
Potrzeba bezpieczeństwa, ukryty lęk przed przyszłością, mechanizm obronny – psycholog z Katowic Ewa Kusz wylicza powody, dla których wróżbici i magowie cieszą się tak wielką popularnością. Z jej obserwacji wynika, że osoby, którym brakuje stabilności psychicznej, szukają bezpieczeństwa i kogoś, kto zaopiekowałby się nimi, kto dałby im jakąś wiedzę o przyszłości i gwarancję, że nie będzie ona nie do udźwignięcia. – Wróżbici powodują, że przyszłość jest bardziej przewidywalna, mniej groźna – mówi Ewa Kusz.
Jej zdaniem ujawnia się tu także fakt, że bardzo wiele osób jest niedojrzałych, gdyż ani dom, ani system edukacyjny do niej nie przygotowują.
„Człowiek współczesny charakteryzuje się tym, że nie chce brać odpowiedzialności za swoje życie i nie chce korzystać z daru wolności. Efektem tego jest poszukiwanie prostych odpowiedzi, nie wymagających wysiłku, dotyczących naszej egzystencji” – mówi ks. Bogdan Bartołd, wieloletni duszpasterz akademicki, obecnie proboszcz katedry warszawskiej. – „Jeśli nam się coś nie udaje, żeby się nie stresować łatwiej nam przyjąć, że jesteśmy zdeterminowani, nie mamy więc wpływu na nasze życie, gdyż «wszystko jest zapisane w gwiazdach». Czarny kot, Jowisz, Saturn czy krokodyl w buszu determinuje wypadki naszego życia, a jednocześnie szukamy namiastek – nadzieję, że coś nam się w życiu uda, ale bez większego wysiłku. A wróżbici i magowie wchodzą w pustkę aksjologiczną i chaos, które otaczają współczesnego człowieka” – stwierdza duchowny.
„W sytuacji zagubienia ludzie korzystają z takich usług – wtóruje mu prof. Turski. – „I będzie się rozwijać, gdyż dzieje się tak zawsze, gdy społeczeństwo jest w stresie i panuje chaos, a tak obecnie w Polsce jest. Spora część ludzi jest zagubiona i nie wie, co ze sobą począć, zwraca się więc do «sektora ezoterycznego». Naukowiec zwraca uwagę, że ta ucieczka przed strachem nie jest tylko polskim zjawiskiem – wiara w magię szerzy się w całej naszej cywilizacji, ufundowanej kiedyś na rozumie.
Co się dzieje z twoją wiarą?
Katechizm Kościoła Katolickiego jest kategoryczny – zakazuje zabobonu i bezbożności, gdyż pierwsze przykazanie zabrania oddawania czci innym bogom poza Jedynym Panem. A zabobon to rodzaj wynaturzonej religijności. Równie kategorycznie Katechizm odnosi się do wróżbiarstwa. W kanonie 2116 stwierdza się, że wszystkie formy wróżbiarstwa, korzystanie z horoskopów, astrologia, chiromancja, wyjaśnienie przepowiedni i wróżb, zjawiska jasnowidztwa, posługiwanie się medium, noszenie amuletów, są przejawami chęci panowania nad czasem, nad historią i nad ludźmi, a jednocześnie są pragnieniem zjednania sobie ukrytych mocy. Wszystkie te praktyki są sprzeczne z czcią i szacunkiem należnych wyłącznie Bogu i nic je nie usprawiedliwia – nawet szlachetne intencje, np. chęć zapewnienia komuś zdrowia. „Dlatego Kościół upomina wiernych, by wystrzegali się ich”.
Zdaniem ks. Bartołda szerzenie się ezoteryki w społeczeństwie, którego większość należy do Kościoła katolickiego, świadczy o zeświecczeniu i desakralizacji życia. „Człowiek wierzący ofiarowuje swoje życie i trudności Panu Bogu i wie, że zaprasza On do współpracy w przezwyciężeniu jego lęków. A kiedy pojawia się lęk? – Gdy nie ufamy Bogu, że On jest zawsze z nami obecny. To odruch pogański, i trzeba jasno powiedzieć, że coraz więcej ludzi popada w pogaństwo. Nieraz patrzymy z wyższością na ludy pierwotne, a zachowujemy się tak samo, niczym się od nich nie różnimy. Odejście od chrześcijaństwa to odejście od racjonalizmu, od
myślenia, popadania w sferę emocji. Jest to regres cywilizacyjny, cofnięcie w rozwoju” – mówi duchowny.
Ewa Kusz także dostrzega zależność między słabnącą wiarą osobistą i poszukiwaniem oparcia u wróżbitów i astrologów. Bóg uczy ufności, a przynależność do wspólnoty daje oparcie psychiczne. Im mniej wiary, tym więcej lęków. A ezoteryka wypełnia też pustkę, jaką wytwarza zanikająca wiara lub jej całkowity brak – jest jej daleką namiastką.
Ks. Bartołd uważa, że inwazja zabobonu i irracjonalizmu jest szczególnym wyzwaniem dla duszpasterzy. Powinni oni prowadzić intensywną akcję edukacyjną i uczyć modlitwy i ufności do Boga. – Pytałem nieraz studentów – członków duszpasterstwa akademickiego. Komu wierzysz i kogo uważasz za Pana swojego życia? – Jeśli wierzysz w horoskop, a nie w Osobę Pana Jezusa, musisz sobie zadać pytanie do czego dążysz, co chcesz w życiu osiągnąć? Czasami mówiłem łopatologicznie – czy 13-go idziesz na uczelnię? Czy nie sądzisz, że to Pan Bóg cię tam posyła niezależnie od daty w kalendarzu, bo chce żebyś robił coś dobrego, uprawiając w
przyszłości konkretny zawód? Jeśli masz już taki sposób myślenia zastanów się, co się z tobą dzieje. Co się dzieje z twoją wiarą?
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.