Jeśli chce się pomagać (bez cudzysłowu) trzeba pomyśleć, jak zrobić to najskuteczniej i bez marnowania środków. W końcu są to środki nas wszystkich.
W jednym z polskich urzędów pracy zdecydowano się na weryfikację, którzy bezrobotni są pracą zainteresowani, a którzy zarejestrowali się dla ubezpieczenia. Sprawa okazała się drażliwa politycznie, ale nie to jest najistotniejsze. Z pewnością są wśród nas ludzie potrzebujący pomocy. Każdy z nas może tej pomocy w którymś momencie życia potrzebować. Jak zatem pomagać? O co właściwie chodzi w pomaganiu?
Odpowiedź na ostatnie z pytań wydaje mi się najważniejsza: celem pomocy jest wsparcie człowieka w taki sposób, by mógł stanąć na własnych nogach, odzyskać często naruszoną sytuacją godność i samodzielność. Człowiek, któremu się pomaga, powinien być podmiotem, który zachowuje prawo i obowiązek decydowania o własnym życiu. Zatem: nie jest pomocą to, co poniża, to co odbiera samodzielność i prawo decydowania o sobie. Nie jest też pomocą żadne działanie, które zmniejsza odpowiedzialność człowieka za siebie.
Faktem jest, że dla części osób korzystanie z pomocy stało się sposobem na życie. Oczywiście, żyją w biedzie, ale nie opłaca im się lub nie potrafią podjąć wysiłku zmiany tego stanu. Takie sytuacje trzeba umieć rozpoznać i przecinać. Jeśli zgodzimy się na wykorzystywanie, zaszkodzimy temu, kto nas wykorzystuje.
Trzeba też powiedzieć jasno: nie da się pomóc komuś wbrew niemu samemu. Ani wtedy, gdy on pomocy nie chce, ani wtedy, gdy nie chce TAKIEJ pomocy, jak mu oferujemy. To ważne, próba pomagania wbrew człowiekowi jest dla obu stron wyłącznie frustrująca. Nie przynosi nic dobrego.
Urząd Pracy powinien być od pomocy bezrobotnym szukającym pracy. Nie dziwię się, że zdecydował się na weryfikację, jeśli chce sensownie pomóc tym, którzy naprawdę mogą z tego skorzystać. To mądry ruch. Pytanie, jak rozwiązać problem tych, którzy naciągają system nie z własnego wyboru, ale z konieczności życiowej?
Część ludzi, którzy stracili ubezpieczenie, pracuje na czarno. To prawda. Nie można jednak pominąć pytania, czy mają inne wyjście? Ilu z nich po prostu na inną pracę nie ma szans, bo pracodawca wcale się nie kwapi do odprowadzania składek? Sytuacja wcale nie jest rzadka. Jestem pewna że wiele osób wolałoby mieć umowę i nie bawić się w rejestrację.
Czy oni mogą liczyć na jakąś pomoc?
Pomoc może być elementem kampanii wizerunkowej czy metodą na zdobywanie głosów. Istnieje jeszcze wiele motywacji, które mogą popychać do „pomagania” (cudzysłów jak najbardziej wskazany). Jeśli chce się pomagać (bez cudzysłowu) trzeba pomyśleć, jak zrobić to najskuteczniej i bez marnowania środków. W końcu są to środki nas wszystkich.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.