Przyznanie związkom homoseksualnym tych samych praw co mają małżeństwa nie ma nic wspólnego z równością, lecz ma na celu zniszczenie fundamentów zachodnich społeczeństw – mówi były prymas Kościoła Anglii, abp George Carey.
Zdaniem arcybiskupa seniora Canterbury forsowany przez brytyjski rząd projekt ustawy wprowadzający nową definicję małżeństwa to efekt „agresywnego sekularyzmu i relatywizmu”, konsekwencją jego wprowadzenia będzie „alienacja znaczącej grupy ludzi, którzy jeszcze kilka lat temu uważani byliby za podpory społeczeństwa”. Lord Carey dzieli się swymi przemyśleniami w dziale opinii na łamach „Daily Mail”. Zauważa, że wezwanie premiera Davida Camerona chcącego, by chrześcijanie przeciwstawili się agresywnej sekularyzacji, brzmi jak żart, gdyż to właśnie ten polityk Partii Konserwatywnej jest odpowiedzialny za nachalne promowanie programu sekularyzacji. Przypomina też, że według najnowszego sondażu ośrodka ComRes dwie trzecie chrześcijan w Wielkiej Brytanii uważa, że stają się „prześladowaną mniejszością”.
„Podejrzewam, że za planami zmiany natury małżeństwa czai się agresywny sekularyzm i relatywistyczny stosunek do instytucji, która cementuje razem społeczeństwo od niepamiętnych czasów” – napisał anglikański duchowny i ostrzegł, że doprowadzi to do tego, że małżeństwo straci swoje „religijne i cywilne znacznie jako instytucja nastawiona na wychowywanie dzieci”.
Zdaniem byłego prymasa Kościoła Anglii, nowe projekt ustawy dotyczący legalizacji homozwiązków nie chroni praw sumienia pracowników cywilnych, którzy będą zmuszani do rejestrowania tzw. małżeństw jednopłciowych wbrew ich przekonaniom moralnym i religijnym. Publicysta przewiduje, że w razie niezgody na dyktat „politycznie poprawnej ortodoksji” pracownikom urzędu stanu cywilnego oraz nauczycielom grozić będą zwolnienia z pracy.
Piotr Sikora o odzyskaniu tożsamości, którą Kościół przez wieki stracił.