Zdaniem sądu zabranie dzieci ze szkoły przez policję było zasadne
Krakowski sąd oddalił zażalenie rodziców na natychmiastowe odebranie im trójki dzieci. 13-letnie bliźniaki i 10-latek - zostały zabrane ze szkoły 6 marca i przewiezione do domu dziecka wskutek styczniowej decyzji sądu rodzinnego.
Sprawa budzi jednak wielkie kontrowersje. Państwo Bajkowscy sami zgłosili się jesienią 2010 r. do Krakowskiego Instytutu Psychologii, aby prosić o pomoc w sprawach wychowawczych – starsi synowie nie lubili chodzić do szkoły. Rodzina uczestniczyła w serii spotkań z psychologami (siedmiu rodzinnych i ośmiu małżeńskich), podczas których rodzice przyznali, że niekiedy stosują wobec dzieci klapsy jako środek dyscyplinujący. Po jakimś czasie Bajkowscy zrezygnowali z dalszej współpracy z poradnią. Na efekt nie trzeba było długo czekać – placówka skierowała sprawę do sądu rodzinnego, a ten nakazał odebranie rodzicom dzieci i skierowanie ich do domu dziecka. W oficjalnym uzasadnieniu Rodzinny Ośrodek Diagnostyczno Konsultacyjny jako przyczynę wskazuje stosowanie kar cielesnych i "stawianie małoletnich w sytuacjach nadmiernej samodzielności i odpowiedzialności".
Tyle, że w rodzinie Bajkowskich nie było przemocy, alkoholu ani biedy. Wszystko wskazuje na to, że decyzja sądu jest karą za to, że rodzice zrezygnowali ze współpracy z placówką, do której zresztą wcześniej sami się zgłosili.
W obronie Bajkowskich stanęły liczne organizacje prorodzinne, ulicami Krakowa przeszedł marsz, a w sprawę osobiście zaangażował się nawet minister Gowin. Jak się okazuje – wszystko na nic. Sąd pozostał nieugięty. I nic dla sądu nie znaczy fakt, że dzieci każdego dnia pytają, kiedy będą mogły wrócić do domu.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.