O nauce płynącej z rezygnacji Benedykta XVI i wyzwaniach stojących w tych dniach przed Kościołem w z polskimi hierarchami przebywającymi w Rzymie.
Okres sede vacante jest dla Kościoła czasem modlitwy w intencji wyboru nowego Papieża. W ten duchowy nurt mają się włączać różne „stany” Kościoła, w tym ludzie cierpiący i starsi, dla których osoba Benedykta XVI, nie ukrywającego swej słabości podeszłego wieku, powinna być szczególnie bliska. Przypomina o tym abp Zygmunt Zimowski, który przez ostatnie cztery lata stał na czele Papieskiej Rady ds. Służby Zdrowia i Duszpasterstwa Chorych.
„Starość, mimo słabości zdającej się ją charakteryzować, jest darem, który należy przeżywać każdego dnia w pogłębionej dyspozycji wobec Boga i bliźniego. Przecież Jan Paweł II zostawił nam list do ludzi starszych, do ludzi chorych. Może tego nie uczynił Benedykt XVI, ale poprzez swój gest «odejścia», żeby inaczej służyć Kościołowi, ukazał nam również godność tego czasu bycia starszym człowiekiem – uważa abp Zimowski. – Bądźcie więc, drodzy chorzy, cierpiący, miłosiernymi Samarytanami dla Kościoła i ofiarujcie swoje cierpienie w takim niezwykłym czasie za Kościół, aby Bóg posłał nam dobrego Papieża. Papieża, który będzie uduchowionym człowiekiem wiary, który poprowadzi dalej Kościół na wzór naszego Papieża bł. Jana Pawła II i na wzór pontyfikatu, nieco innego, ale jakże głębokiego, Benedykta XVI” – powiedział dotychczasowy watykański „minister zdrowia”.
„Patrzę na pontyfikat Benedykta XVI poprzez poprzedni pontyfikat Jana Pawła II i widzę jak pięknie te dwa pontyfikaty się dopełniały – powiedział Radiu Watykańskiemu dawny sekretarz obu Papieży, kardynał Stanisław Dziwisz. – Ta otwartość Jana Pawła II na świat i to pogłębienie wiary przez działalność pasterską Benedykta XVI. Każdy miał własny charyzmat, ale jeden po drugim miał własny wkład, własne doświadczenia, własne doświadczenia i to ubogacało Kościół. Nie było to przeciwstawne, tak samo zresztą jak w przypadku wszystkich pontyfikatów w ostatnim wieku. To byli wspaniali papieże, którzy znakomicie odczytywali znaki czasu. Tak samo ten pontyfikat zamyka się w tym zadaniu, które zostawił Benedykt XVI, pogłębienie wiary, Rok Wiary i nowa ewangelizacja dla przekazu wiary”.
Kard. Stanisław Ryłko, dotychczasowy przewodniczący Papieskiej Rady ds. Świeckich podkreśla z kolei przywiązanie Benedykta XVI do Tradycji. Dostrzegł w niej najważniejszy wyznacznik minionego pontyfikatu.
„Linią przewodnią myśli i działania Benedykta XVI była ciągłość i wierność Tradycji – powiedział Radiu Watykańskiemu polski purpurat. – Dlatego uważam, iż jego pontyfikat zaznaczył się nie tyle jakimś «przełomem», ile raczej pójściem w głąb. Benedykt XVI cierpliwie przypominał Kościołowi to, co istotne dla wiary katolickiej, to, czego absolutnie nie można zagubić, aby nie utracić własnej chrześcijańskiej tożsamości. Stąd tak często powracająca w jego nauczaniu kwestia Boga i Jego miejsca w życiu człowieka. Odważnie mówił o brakach i zagrożeniach w życiu Kościoła, o kryzysie wiary w Kościele, o chrześcijaństwie «zmęczonym», które utraciło swój rozmach duchowy, a równocześnie ukazywał fascynujące piękno chrześcijaństwa jako drogocennej perły ewangelicznej, za którą warto oddać wszystko”.
Oprócz podsumowań pontyfikatu Benedykta XVI, coraz częściej pojawia się pytanie o to, jaki powinien być jego następca. Swoimi refleksjami na ten temat podzielił się kard. Zenon Grocholewski.
„Ja myślę, że przyszły papież musi być człowiekiem wiary, dlatego że Chrystus zlecił Piotrowi umacniać innych w wierze i ta jego wiara musi się przebijać w jego działaniu – powiedział Radiu Watykańskiemu dotychczasowy prefekt Kongregacji Edukacji Katolickiej. – Ci ludzie muszą widzieć, że ten człowiek rzeczywiście wierzy w to, co mówi i to kocha. Najbardziej byśmy chcieli, żeby to był człowiek święty, bo żeby zrozumieć prawdy wiary, to nie wystarczą tylko studia, potrzeba kontaktu z Chrystusem, potrzeba kontemplacji, objawienia, czyli potrzeba modlitwy. Życzyłbym sobie, żeby papież był człowiekiem świętym. Świętość to jest życie ukierunkowane konsekwencją swojej wiary w pełni. Dlatego myślę, że papież niekoniecznie będzie musiał być jakimś erudytą. Natomiast musi być człowiekiem, który da świadectwo swojej wiary światu i który będzie miał świadomość tego, że ma umacniać braci w wierze”.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.