Polityka, interes i demagogia

W dzisiejszym przeglądzie prasy o różnych aspektach polityki. Zapraszamy.

Reklama

Ciągle echem odbija się skandaliczna (choć nie zaskakująca) wypowiedź Janusza Palikota na temat Wandy Nowickiej. Palikot instrumentalnie traktuje kobiety – czytam wypowiedź jednej z posłanek PO. Tymczasem w Gazecie Wyborczej czytam, że poseł Godson miał być symbolem tolerancji i otwartości na inność w PO. Niestety, jak wynika z tekstu, najwyraźniej się nie sprawdził.

Ciekawe: człowiek miał być tylko symbolem. Chodzącą reklamą, która się opłaci. To nie jest instrumentalne traktowanie? Nie zrównuję tych wypowiedzi, ale instrumentalne traktowanie swoich członków nie jest domeną jednej partii. Zresztą, nie wydaje mi się to powodem do współczucia – układ jest jasny dla wszystkich. Sami go wybrali.

Nasza polityka zbudowana jest na układach i resentymentach i nie jest magnesem dla ludzi kompetentnych – to diagnoza Dominika Zdorta w Rzeczpospolitej. Jednak jego zdaniem nikt poważny nie chce dziś rozpadu żadnej z dwóch dominujących partii i głębokiego przetasowania na scenie politycznej, gdyż „dzięki Tuskowi i Kaczyńskiemu od 2005 roku polskiej polityce ton nadają dwie stabilne i odpowiedzialne partie, nieskłonne do ideologicznych szaleństw.” To komentarz do wyników sondażu, według którego Polacy wysłaliby na polityczną emeryturę i Kaczyńskiego i Tuska.

Wynika z tego, że jestem niepoważna, ale nie widzę, by obecnie rządzące partie wykazywały się jakąkolwiek odpowiedzialnością za stan państwa. Ich stabilność raczej mnie martwi niż cieszy. Zgadzam się: żaden z przywódców nie ma realnych konkurentów, ale rozpad i PO i PiS by mnie ucieszył. Dałby szansę na nowe rozdanie. Być może sensowniejsze. Nie widzę powodu, dla którego mam akceptować zło w imię mitycznego spokoju.

Na koniec jeszcze trochę o demagogii i zwykłej uczciwości. W Gazecie Wyborczej pojawił się tekst pod tytułem: „Urodzisz dziecko za wyższą emeryturę?”. To komentarz do wypowiedzi wiceprezes ZUS Magdaleny Boryczki, która brzmiała: - Tak jak uznaliśmy za sprawiedliwe, że osoby o wyższych dochodach oddają większą ich część do wspólnej puli poprzez podatki, tak samo być może powinniśmy pomyśleć o rozwiązaniu, w którym osoby nieponoszące kosztów wychowania i utrzymania dzieci, w większym stopniu partycypują w finansowaniu systemu emerytalnego. Mogłoby to zatrzymać spadek dzietności (cytat za gazetaprawna.pl). W tekście lament o karze dla bezpłodnych, o tym, że nie wiadomo, czy to premia za urodzenie czy wychowanie i wątek podstawowy czyli protest przeciw wyższym składkom albo podatkom dla bezdzietnych.

Autorom tekstu proponowałabym przeczytanie wypowiedzi, zanim zaczną ją komentować – dwa pierwsze zarzuty w kontekście jej treści nie mają sensu. Nie ma też sensu tytułowe pytanie: żadna kobieta nie urodzi dziecka dla emerytury, ale nie jest to argument nieistotny. Wiadomo że kolejne dziecko to kolejna przerwa w pracy, kolejny tzw. okres nieskładkowy, zatem niższa emerytura. Umożliwienie pracy także wiele nie załatwia – dziecko wymaga uwagi i obecności matki, a łączenie pracy z wychowywaniem dziecka nie wpływa korzystnie na zarobki.

Nie jestem przekonana do wyższych składek czy podatków – państwo naszymi pieniędzmi nie gospodaruje mądrze, a szansa że się to zmieni jest niewielka. Za dużo bardziej sensowne uważam takie działania, które zmniejszą obciążenia składkowe czy podatkowe dla rodzin wychowujących dzieci. Niemniej jest faktem, że to te dzieci, które ktoś urodzi, wychowa i wykształci, będą pracować na emerytury wszystkich. Także moją. Nie mam nic przeciw temu, by obecnie w jakiś sposób wspomóc ich wychowanie czy wykształcenie. Wydaje mi się to uczciwe.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7