W dzisiejszym przeglądzie prasy głownie o ukrytych założeniach, które uniemożliwiają dotarcie do prawdy.
W Rzeczpospolitej sporo ciekawych tekstów. O możliwej dacie kanonizacji Jana Pawła Wielkiego, o procesie lustracyjnym Leszka Moczulskiego, o problemach jakie stwarzają urzędnicy przedsiębiorcom doprowadzając ich do bankructwa. Mnie zainteresowały zwłaszcza trzy inne artykuły.
Pierwszy o kolejnej transzy „uwalnianych” zawodów. Proces deregulacji – jak donosi Renata Krupa-Dąbrowska w tekście „Setka zawodów do otwarcia” toczy się dalej. Obecnie przygotowano trzecią transzę, w której znalazły się 104 zawody. Po co to? Bo ograniczanie dostępu do zawodów poza rozsądną miarę jest szkodliwe. Zwłaszcza w obliczu bezrobocia. Pomysłowi ministra Gowina, realizowanemu teraz przez jego następcę, należy tylko przyklasnąć. Smutne w całej sprawie jest to, że ktoś kiedyś mnóstwo takich regulacji wprowadził. Podobno po to, żeby wszystkim było lepiej. Założenie było pewnie takie: dostarczymy fachowców. Dobrze że ktoś w końcu zauważył, że takie coś wpycha społeczeństwo w skostniałe układy zależności od zawodowych koterii.
Drugi tekst, który mocno mnie zainteresował, to artykuł Jędrzeja Bieleckiego „Cameron bierze się za City”. To o ukróceniu przywilejów sektora bankowego w Wielkiej Brytanii. Na ratowanie brytyjskich banków w czasie kryzysu wydano 1, 2 biliona funtów, czyli 101% PKB. Z kieszeni podatników oczywiście. Wyszło 20 tysięcy funtów na jednego mieszkańca. Państwo się zadłużyło. A bankierzy? W najlepsze wypłacali sobie premie. Bo przecież są wysokiej klasy specjalistami. Dobrze że ktoś w końcu zrozumiał, że opinia o czyjejś fachowości powinna być zweryfikowana konkretnymi rezultatami jego działania, a nie tylko opinią jego kolegów po fachu. Bo jak widać wszyscy bankierzy są specjalistami, tylko pieniądze wyparowały.
Trzeci interesujący artykuł to „Antyaborcyjny gest republikanów” Tomasza Deptuły. Izba Reprezentantów przegłosowała prawo zakazujące aborcji powyżej 20. tygodnia ciąży. Prezydent Obama już powiedział, ze ustawę zawetuje. Dlaczego? Prezydent USA, kraju który uważa się za strażnika ludzkich wolności, nie zauważa prawa do życia poczętych i dobrze już rozwiniętych dzieci. Co mu przesłania wzrok? Interes proaborcyjnego lobby? Coś na pewno.
W podobnym kluczu można spojrzę na artykuł w Gazecie Wyborczej „Z hołdem do Asada” Łukasza Woźnickiego. To o wizycie przedstawicieli polskiej prawicy, między innymi Ruchu Narodowo-Radykalnego w Syrii. Rozumiem że Gazeta Wyborcza jest niechętna prawicy nieco bardziej radykalnej. Rozumiem że wizyta została przez rządców Syrii wykorzystana propagandowo. Dlaczego jednak autor tekstu wpisuje się w skrajnie uproszczony obraz sytuacji w tym kraju, nazywając rząd tego kraju reżimem, a w rebeliantach widząc bojowników o wolność? Przecież doskonale już dziś wiadomo, że zbrodnie popełniają obie strony konfliktu. Doskonale wiadomo, że po stronie rebeliantów walczy islamska (dokładniej sunnicka) międzynarodówka, której bynajmniej nie o demokrację w Syrii chodzi. Wszyscy wiemy, że na tej przeciągającej się wojnie najbardziej cierpią zwykli mieszkańcy tego kraju, narażeni na działania różnych lokalnych watażków. Ich los się dla dziennikarza Gazety Wyborczej nie liczy? Bo ważne, żeby wygrali „nasi”, a kto pojedzie do tego kraju obejrzeć jak się sprawy mają, to już automatycznie wróg? Tak to niechęć do polskiej prawicy możne wypaczyć skomplikowaną sytuację w innym kraju…
W Naszym Dzienniku (podobnie jak w Gazecie Wyborczej) także o głośnej ostatnio sprawie w sprawie wykładów „gender” na KUL. Biskup Mering pyta (sporo pytaniem sugerując), władze uczelni się bronią. Nie czuję się kompetentny w sprawie rozstrzygania tego rodzaju sporów. Może szkoda tylko, że – jak się wydaje – jest w tej sprawie parę założeń, które niekoniecznie odpowiadają rzeczywistości. W przy błędnych założeniach do prawdy raczej się nie dociera...
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W rozmowie z KAI bp Grzybowski podsumowuje drugą sesję Synodu Biskupów o synodalności.
"Posługiwanie Księdza Arcybiskupa może stać się „budzeniem olbrzyma”, jakim są świeccy w Kościele".
Nie jest wykluczone, że jeszcze przed Świętami Bożego Narodzenia.