Już pierwsza scena filmu, ukazująca odnalezienie w remontowanej świątyni zagubionej księgi prawa, nakręcona jest tak, jakby to Indiana Jones odkrywał jakiś dawno zaginiony skarb.
Palące się pochodnie, aura tajemniczości, stare wnętrze, kojarzące się w pierwszej chwili z grobowcem… - w kilku początkowych ujęciach reżyser Harry Winer zdołał wykreować na ekranie niezwykły, biblijny świat, w którym widzom będzie dane przebywać przez kolejne półtorej godziny seansu. Seansu pełnego prorockich wizji, snów, ale i dramatycznych zdarzeń. Wszak to czasy, w których Jerozolimie zagrażał zarówno Egipt, jak i Babilonia.
Winer pokazuje święte miasto – które na początku oglądamy oczyma młodego Jeremiasza - niczym baśniową twierdzę. „Jerozolima jest dumą naszego ludu i światłem dla wszystkich mieszkańców ziemi” – mówi jeden z bohaterów. Wkrótce jednak u jej bram pojawi się Nabuchodonozor wraz ze swą armią, a proroctwa dorosłego już wtedy Jeremiasza – wzywające do poddania się Babilończykom – przez wielu odebrane zostaną jako tchórzostwo, a nawet zdrada.
W roli niezrozumianego, odrzuconego, ale przecież i niezwykle charyzmatycznego, nieugiętego proroka oglądamy Patricka Dempsey, którego z pewnością kojarzą wszyscy fani serialu „Chirurdzy”. Na ekranie partnerują mu m.in. Leonor Varela (swego czasu zagrała Kleopatrę w dwuczęściowej produkcji Franca Roddama) oraz Olivier Reed, który dla wielu pokoleń widzów jest po prostu Atosem (aktor wcielał się w rolę tego dumasowskiego muszkietera kilkakrotnie).
"Przesłanie filmu nakręconego w plenerach marokańskiego Quarzazate jest wyraziste. Z jednej strony jest to opowieść o człowieku, który wbrew wszystkim nieugięcie głosi swoje proroctwa, a z drugiej o tym, że nie wystarczy tylko słuchać, by odkryć prawdę. Należy nauczyć się słuchać i przyjmować do wiadomości również to, co nam się nie podoba. Inaczej konsekwencje mogą okazać się tragiczne" - pisał o te produkcji na łamach "Gościa Niedzielnego" Edward Kabiesz.
*
Tekst z cyklu ABC filmu biblijnego
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).