Rozmawiać, ale o czym?

W sytuacjach trudnych ludziom przychodzą do głowy bardzo różne rozwiązania. Czasem ich odrzucenie wymaga wielkiego wewnętrznego wysiłku. Ale...

Reklama

Ta wypowiedź wprowadziła sporo zamieszania. Koncert Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy już za tydzień, a tu nagle wypływa hasło: eutanazja. Jurek Owsiak wyjaśnia, że chce tylko rozmowy. Ma wprawdzie wątpliwości, ale eutanazji nie popiera.

Mogę uwierzyć w wątpliwości, płynące po części z własnych obaw, po drugie z poczucia bezradności wobec nierozwiązywalnych w obecnej sytuacji problemów ludzi, którzy nie znajdują opieki, pomocy czy wsparcia. Nie mam najmniejszej ochoty nikogo za takie wątpliwości potępiać. Kwestia opieki nad osobami w sędziwym wieku jest zagadnieniem, które wymaga rozwiązania. Bez rozmowy tego zrobić się nie da. Tyle, że nie jest takim rozwiązaniem eutanazja.

Warto się przyjrzeć argumentacji. To nie jest kwestia nieznośnego i niemożliwego do usunięcia cierpienia. To cierpienie można zmniejszyć albo usunąć. Poniżenie związane z sytuacją może nie mieć miejsca. Jest tylko jeden problem. Potrzeba ofiarności ludzi i pieniędzy. Tymczasem pieniędzy nie ma, z ofiarnością też kiepsko. Najlepiej by było, gdyby problem cierpienia nie istniał. Niestety istnieje. Trzeba na nie patrzeć - odwrócenie głowy wydaje się niemoralne. W dodatku nie da się uniknąć osobistej perspektywy. Wszystkich nas to czeka. A myśl, że to samo będzie czuło na mój widok moje dziecko może stać się nie do zniesienia. Z tego punktu widzenia eutanazja jest rozwiązaniem idealnym. Usuwa cierpienie nie tylko sprzed oczu. Usuwa je faktycznie, nie demolując – przynajmniej pozornie – życia tym, którzy pozostali.

Gdyby ktoś zaproponował skracanie życia ludzi nieuleczalnie chorych z powodu braku możliwości pomocy wzbudziłby zapewne oburzenie. Pytanie, czy oburzenie wzbudziłby fakt, czy sposób jego podania?

Powtarzam: nikogo nie potępiam. Zdaję sobie sprawę, że w sytuacjach trudnych ludziom przychodzą do głowy bardzo różne rozwiązania. Czasem ich odrzucenie wymaga wielkiego wewnętrznego wysiłku. I często jedynym wyjściem jest spokojna rozmowa.

Nasz problem nazywa się: jak możemy sprawić, by życie osób starszych nie było pozbawione godności?

***

Ze względu na dyskusję pod komentarzem zamieszczam fragment Watykańskiej Karty Służby Zdrowia. Wiele wyjaśnia w kontekście "umierania z godnością":

Prawo do życia ukonkretnia się u śmiertelnie chorego jako «prawo do umierania w spokoju, z zachowaniem godności ludzkiej i chrześcijańskiej».

Nie może ono oznaczać prawa do zadania sobie śmierci lub zadawania śmierci, ale do przeżywania śmierci po ludzku i po chrześcijańsku oraz nie uciekania przed nią za wszelką ceną. Człowiek współczesny uświadomił sobie stopniowo to prawo, by bronić go w chwili śmierci przed «"technicyzacją", która niesie z sobą niebezpieczeństwo nadużyć».

Medycyna dzisiejsza dysponuje rzeczywiście środkami będącymi w stanie sztucznie opóźniać śmierć, przy czym pacjent nie otrzymuje żadnej realnej korzyści. Jest po prostu utrzymywany przy życiu lub jest się w stanie dać mu jakiś czas życia za ceną kolejnych i ciężkich cierpień. Określa się taki przypadek tak zwaną «uporczywością terapeutyczną», polegającą na «stosowaniu środków szczególnie wyniszczających i uciążliwych dla chorego, skazując go na sztucznie przedłużaną agonią».

Jest to sprzeczne z godnością umierającego i zadaniem moralnym przyjęcia śmierci oraz pozwolenia na jej naturalny przebieg. «Śmierć jest nieuniknionym faktem życia ludzkiego»; nie można opóźniać jej bezużytecznie, chroniąc się przed nią za wszelką ceną.

Pracownik służby zdrowia, świadomy, że nie jest «ani panem życia, ani zdobywcą śmierci», w ocenie środków, «powinien dokonać odpowiednich wyborów, to znaczy odnieść się do pacjenta i odpowiedzieć odpowiednio do jego rzeczywistej sytuacji». Stosuje tutaj wspomnianą już zasadą «proporcjonalności zabiegów», którą należy tak sprecyzować:

«Gdy zagraża śmierć, której w żaden sposób nie da się uniknąć przez zastosowanie dostępnych środków, wolno w sumieniu podjąć zamiar nie korzystania z leczenia, które może przynieść tylko niepewne i bolesne przedłużanie życia, nie przerywając jednak zwyczajnej opieki, jaka w podobnych przypadkach należy się choremu. Nie stanowi to powodu, dla którego lekarz mógłby odczuwać niepokój, jakoby odmówił pomocy komuś znajdującemu się w niebezpieczeństwie».

Pokarm i napój, podawane także sztucznie, należą do normalnych zabiegów zawsze należnych choremu, jeśli nie są ciężarem dla chorego; ich odmówienie może oznaczać prawdziwą i właściwą eutanazję.

W przypadku lekarza i jego współpracowników nie chodzi o decydowanie o życiu lub śmierci jednostki. Chodzi po prostu o bycie lekarzem, czyli o poszukiwanie oraz decydowanie zgodnie z wiedzą i sumieniem, o zabiegu szanującym życie i śmierć powierzonego mu chorego. Ta odpowiedzialność nie wymaga zawsze i w każdym przypadku odwołania się do każdego środka. Może także wymagać rezygnacji ze środków, ze względu na pogodne i spokojne zaakceptowanie śmierci ściśle związanej z życiem. Może także oznaczać szacunek dla woli chorego, który odrzuciłby zastosowanie takich środków.

Pełny tekst karty TUTAJ

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama