O zebranej żywności, pomocy bezdomnym i przywracaniu godności z Wojciechem Bylickim, prezesem Bractwa Miłosierdzia im. św. Brata Alberta w Lublinie, rozmawia ks. Rafał Olchawski.
– W tym roku o współpracę poprosiliśmy Spółdzielnię LSS „Społem”. Jej dyrekcja zgodziła się, by nasi wolontariusze zbierali produkty żywnościowe w siedmiu sklepach Lublina. Tam mieszkańcy miasta, robiąc zakupy dla siebie, mogli również kupić produkty dla bezdomnych, którymi się opiekujemy. Nie zawiedli nas wolontariusze ze szkół średnich. Systematycznie współdziałamy z młodzieżą, np. jesteśmy w stałym kontakcie z kołem wolontariatu im. św. Brata Alberta przy III Liceum im. Unii Lubelskiej. Z innymi placówkami nawiązujemy kontakt, przedstawiamy naszą organizację i potrzeby, a w momencie organizowania konkretnej akcji wysyłamy prośbę o skierowanie osób, które chcą poświęcić swój czas, pomagając innym. Tak było i tym razem.
Co stanie się z zebranymi produktami?
– Z zebranych darów bractwo przygotuje wieczerzę wigilijną na Zielonej i w Ośrodku Wsparcia przy Dolnej Panny Marii oraz paczki świąteczne dla swoich podopiecznych, którzy korzystają z darmowej zupy, a także osób zgłaszających się do nas. Oczywiście staramy się sprawdzać wiarygodność tych ludzi, by żywność trafiła do najbardziej potrzebujących. W tej ocenie wielką pomocą służy nam lubelski MOPR.
Czy akcja ma na celu tylko zbieranie żywności?
– Chcemy uświadomić również innym, że obok nich żyją ludzie, których nie stać na podstawowe produkty, takie jak: chleb, cukier, mąka, a talerz gorącej zupy zjedzony w naszej kuchni to często jedyny posiłek w ciągu całego dnia. Śp. ks. Jan Mazur, który zapoczątkował działalność bractwa w Lublinie, powtarzał: „Karmię was po to, byście mieli siłę przeciwstawić się złu”. W naszych działaniach chodzi właśnie o dawanie podopiecznym tej siły do pokonania syndromu bezczynności i beznadziei, a ostatecznie, zgodnie z naszą misją, do odzyskania poczucia swojej godności i wartości. Bo bezdomność to bardzo złożony problem.
Jak to wygląda w praktyce?
– Ks. Jan Mazur rozpoczął od kuchni na ul. Zielonej, gdzie do dzisiaj są wydawane posiłki bezdomnym. To był czas komuny, nie istniał termin „bezdomny”.Ludzi tych nazywano niebieskimi ptakami, menelami. Nie mogli oni liczyć na pomoc ze strony państwa. Do kuchni na posiłek przychodzili mężczyźni, którzy po zamknięciu zakładów zostali wyrzuceni z hoteli robotniczych na bruk. Z ich strony pojawiły się głosy, że nie mają gdzie spać. Tak powstał pomysł zorganizowania schroniska. Obecnie liczy ono 35 miejsc. W założonej noclegowni może spać 30 mężczyzn.
Ks. Jan powtarzał, że nie wystarczy ludzi tylko nakarmić, dać schronienie, ale należy zrobić wszystko, by stali się samodzielni. Po wielu różnych doświadczeniach w 2005 roku bractwo otrzymało od gminy Piaski w ramach dzierżawy budynek po zlikwidowanej Szkole Podstawowej w Bystrzejowicach Trzecich. W nim utworzyliśmy Ośrodek Aktywizacji Społecznej i Zawodowej. Są tam prowadzone warsztaty zawodowe z zakresu budownictwa i gastronomii. Po realizacji tych szkoleń wielu panów znalazło pracę, a ośmiu z nich założyło spółdzielnię socjalną-budowlaną. Świetnie radzą sobie na rynku, realizują zamówienia nie tylko w naszym regionie. Oprócz ośrodka dysponujemy mieszkaniem adaptacyjnym, gdzie przebywa pięciu panów i uczy się samodzielności. Każda osoba jest prowadzona indywidualnie przy wsparciu terapeutów, pedagogów, szkoleniowców. Ważnym miejscem w naszych placówkach są kaplice. Staramy się ratować nie tylko życie doczesne, ale i wieczne osób bezdomnych.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.