W trakcie tej pracy najlepiej zapomnieć o sobie, o tym, że czegoś się nie potrafi, i po prostu dać się prowadzić. Wtedy można napisać ikonę, która poruszy serce.
Wiele mówi się dzisiaj o kryzysie w sztuce. Trudno się z tym nie zgodzić, patrząc na to, jakie dzieła tworzą niektórzy współcześni „artyści”. Coraz częściej sztuka nie polega na przedstawianiu piękna, ale raczej na szokowaniu, wzbudzeniu u widza silnych emocji. Kryzys sztuk pięknych uderza także w sztukę sakralną, a przecież, jak pisze kard. Joseph Ratzinger w książce „Duch liturgii”, „całkowity brak obrazów nie da się pogodzić z wiarą we wcielenie Boga”.
Odpowiedzą na te problemy może być powrót do początków sztuki, także sakralnej, np. do ikony. Sztuka ikony zrodziła się w pierwszych wiekach chrześcijaństwa – według tradycji pierwsza ikona Chrystusa powstała jeszcze za Jego życia na ziemi (Acheiropoietos), autorstwo zaś pierwszych ikon Bogurodzicy tradycyjnie przypisuje się św. Łukaszowi Ewangeliście. Ikony często kojarzą nam się z Kościołem na Wschodzie. Rzeczywiście, tam sztuka ikony się rozwinęła, ale nie znaczy to, że jest ona dla Kościoła wschodniego zarezerwowana. Pisać ikony można także na Warmii.
Olsztyńskie Bizancjum
Instytut Kultury Chrześcijańskiej im. Jana Pawła II w Olsztynie przy współudziale samorządu miasta realizuje projekt „Edukacja mieszkańców Olsztyna w różnych dziedzinach kultury poprzez organizację warsztatów ikonopisania dla mieszkańców Olsztyna”. Zajęcia prowadzi Małgorzata Dżygadło-Niklaus z Grupy Agathos i Scholi Teatru Węgajty przy współpracy innych członków grupy. Podczas sobotnich spotkań uczestnicy pracują nad wizerunkiem Chrystusa Pantokratora, czyli władcy i sędziego wszechświata. Ich wzorem jest ikona z XVI w. z klasztoru w Watopedi na górze Athos w Grecji oraz współczesna ikona bizantyjska z klasztoru Evangelismos na wyspie Patos. Pierwsze warsztaty zaczęły się od wykładu i prezentacji multimedialnej „Oblicza ikony”. W październiku Julita Jaśkiewicz-Macek z Warszawy zaprezentowała wykład „Język ikony”, ilustrowany przykładami z jej własnych prac. Dalej było praktyczne tworzenie wizerunku Zbawiciela. Na początek trzeba mieć dobrze wykonaną deskę, specjalnie przygotowaną, klejoną z małych deseczek. Z tyłu ma ona szpongi, które zabezpieczają całość przed wyginaniem. Następnie deskę trzeba zagruntować i dopiero wtedy można zacząć nanosić farby czy złoto. Podczas warsztatów uczestnicy stosują techniki i farby, jakich używano jeszcze w Bizancjum.
Anielska cierpliwość
W warsztatach uczestniczy 12 osób, większość po raz pierwszy ma możliwość napisania ikony. – Myślałam, że jest to dla mnie za trudne, ale już teraz wiem, że dam sobie z tym radę. Jestem pełna zapału, zamówiłam sobie drugą deskę, żeby po skończeniu pierwszej ikony zrobić kolejną, już w domu w dłuższym czasie – opowiada Małgorzata Dudaniec.
– Warsztaty zmuszają do pośpiechu, a każda część ikony wymaga czasu – w jednej części mogę być lepsza, w innej potrzebuję go więcej. Najtrudniejsze jest dla mnie nanoszenie warstwy złota. Nie można wtedy oddychać, bo ruch powietrza, nawet przejście kogoś obok, już może spowodować, że coś się pomarszczy – tłumaczy pani Małgorzata. Jak mówi, na warsztatach bardzo ważne jest słuchanie wskazówek i dokładne ich wykonywanie. Nie można też wyprzedzać żadnego etapu, ale wszystko robić bardzo spokojnie i powoli. Janusz Prucnal trafił na ogłoszenie w internecie i szybko wysłał swoje zgłoszenie. – Już w młodości zainteresowałem się ikonami. Miałem wtedy kalendarz z reprodukcjami ikon. Próbowałem po swojemu jakąś stworzyć – mówi o swoich pierwszych krokach w ikonopisarstwie. Potem na studiach, na architekturze, pojechał do Rosji i mógł zwiedzać wystawy ikon. W końcu trafił do muzeum ikony wołyńskiej w Łucku i, jak sam mówi, wyszedł stamtąd dopiero, kiedy zamykano muzeum. – Chciałem odbyć taki kurs, by nabrać profesjonalnych nawyków. Pomaga mi to, że wcześniej miałem już styczność z malarstwem czy rysunkiem, ale to jest sztuka oparta na zasadach tradycyjnych, historycznych. Tu nie ma pójścia na łatwiznę, korzystania z nowoczesnych farb. Stosujemy metody takie jak kilkaset lat temu, a nauczenie się ich jest bardzo istotne – opowiada pan Janusz. Przyznaje, że czasem przeszkadza mu niecierpliwość, chęć szybkiego ujrzenia efektu. – Trzeba jednak spokojnie odczekać, wszystko musi mieć swój czas – zaznacza.
Duch Święty prowadzi pędzel
– Ikonopisanie jest takim rodzajem sztuki, którego najlepiej uczyć się w pracowni mistrzowskiej. My tu takiej pracowni nie mamy, ja mogę przekazać pewien zasób wiedzy, sama też ciągle się uczę – mówi prowadząca zajęcia Małgorzata Dżygadło-Niklaus. Zajmuje się ikoną od ośmiu lat, kształciła się u o. Zygfryda Kota SJ w Krakowie, a także w Studium Ikonopisania w Bielsku Podlaskim, w klasztorze Evangelismos na greckiej wyspie Patmos oraz w klasztorze Varatec w rumuńskiej Mołdawii. Jak jednak przyznaje, cały czas istnieje potrzeba zdobywania nowej wiedzy. – Najlepiej uczyć się ikonopisania, patrząc na sposób trzymania pędzla, nakładania farby, prowadzenia ręki. To sztuka, której trzeba się uczyć praktycznie. Można czytać książki, można oczywiście próbować, ale pewnych rzeczy przeskoczyć się nie da – mówi członkini grupy Agathos. Warsztaty w IKCh są wprowadzeniem w tę piękną, ale bardzo wymagającą sztukę. Tak naprawdę bowiem każdy etap – gruntowanie, złocenie, robienie rysunku – wymaga wielu godzin pracy, a czasem miesięcy przygotowań. – My tylko dotykamy pewnych kwestii. Potem każdy może indywidualnie się rozwijać. Można np. oddzielnie iść na kurs złocenia, można też, a nawet trzeba, pracować nad rysunkiem – tłumaczy Magłorzata Dżygadło-Niklaus. Jednak nawet najbardziej perfekcyjnie wykonana ikona nie będzie wartościowa, jeśli nie będzie przemawiała do ducha. Takie jest bowiem główne zadanie ikony – ma wzywać człowieka do modlitwy, ma go otworzyć na Boga. – Ikona ma służyć innym. Ikonograf, pisząc ikonę, musi mieć świadomość, że w pewnym momencie wypuści ją z rąk i przekaże dalej tym, którym będzie służyła do modlitwy – mówi prowadząca warsztaty. Ale jak stworzyć obraz, który poruszy duszę i serce patrzącego? – Jest taka opinia, że należy zapomnieć o sobie, swoich umiejętnościach i możliwościach. Trzeba po prostu dać się prowadzić. A jeśli to się uda, to i ikona będzie udana. Jeżeli Duch Święty prowadzi, to musi się udać – mówi Janusz Prucnal.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.