Ks. Józef Kudasiewicz należał do ekstraklasy KUL-owskich profesorów. Był jednym z tych nauczycieli, którzy dawali swoim uczniom coś znacznie większego niż tylko jakąś sumę wiedzy. Uczył mądrości płynącej z Biblii, uczył miłości i szacunku dla Słowa Bożego.
Pamiętam go jak spacerował po dziedzińcu konwiktu dla księży, w którym przez wiele lat mieszkał. I trudny dla niego moment, kiedy musiał przenieść się do Kielc, w związku z emeryturą. On po prostu kochał ten uniwersytet. Kiedyś na wykładzie dla księży studium pastoralnego zauważył nieco złośliwie „gdyby jakiś ksiądz odprawiał Mszę na piwie, to z kurii jechaliby po niego na sygnale, ale kiedy wygaduje głupstwa na ambonie, nikt nie reaguje”. Bywał nieraz krytyczny wobec wielu zjawisk w Kościele, ale zawsze płynęło to z jego autentycznej troski o to, by Kościół był wierny Ewangelii, by nie zagłuszano w nim Słowa Bożego jakąś ludzką gadaniną.
Pisał nie tylko książki naukowe, ale i popularnonaukowe, w których przekazywał współczesną wiedzę biblijną w mądry, wyważony sposób. Bez epatowania nowinkami, zawsze z odpowiedzialnością za czytelników. Kilka razy próbowałem zrobić z nim wywiad do „Gościa Niedzielnego”. W ostatnich latach chorował, dogasał, nogi odmawiały mu posłuszeństwa, więc odkładaliśmy nasze spotkanie. W grudniu ubiegłego roku odwiedziłem go w Kielcach. Mieszkał w seminarium, w pokoju zastawionym całkowicie książkami. Piliśmy herbatę, a profesorowi zebrało się na wspomnienia z lat szkolnych. – Jaklewicz, ja znam to nazwisko – powtarzał. Wyjął księgę pamiątkową gimnazjum w Pińczowie. Okazało się, że chodzili z moim ojcem do tej samej szkoły.
Było coś wzruszającego w tej chwili. Podarował mi swoją ostatnią książkę „Powołanie do służby”. To zbiór szkiców z teologii i duchowości biblijnej. Książka – testament. Mówił mi, że pisał ją przez wiele lat, że rozumienie powołania jako służby zawsze było dla niego czymś bardzo ważnym, że służba to królewski styl chrześcijanina. Inspirowało go życie i myśl bł. Jana Pawła II. Prosił, by przekazać też egzemplarz z dedykacją jego byłym KULowskim studentom pracującym w „Gościu”.
Mam wyrzut sumienia, bo ta książka wciąż leży na stosie pozycji czekających na recenzję. Przeglądam ją teraz. Ostatni rozdział nosi tytuł „Będziemy sądzeni ze służebnej miłości”. Ostatnie zdania brzmią: „Możemy mieć nadzieję. »Przyjdź, Panie Jezu« (Ap 22,20)”. Ta książka chyba najlepiej oddaje sylwetkę tego wybitego kapłana, naukowca, nauczyciela – zakochanego w Słowie Boga, zatroskanego o Kościół. Pełnego prostoty i ciepła. Ufam, że teraz popija już herbatkę w Domu Ojca.
O sylwetce ks. prof. Kudasiewicza czytaj w informacji Zmarł ks. prof. Józef Kudasiewicz
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Boże Narodzenie jest również okazją do ponownego uświadomienia sobie „cudu ludzkiej wolności”.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.